Kawalerowie Orderu Wojennego Virtuti Militari będąc w podeszłym wieku chcą, aby wraz z nimi nie zakończyło się przyznawanie tego najwyższego odznaczenia wojskowego. Proponują, aby otrzymywali je również weterani z misji pokojowych w Afganistanie czy Iraku.
– Nasz klub liczy obecnie niecałe 130 osób, z czego 60 proc. to ludzie leżący. W zarządzie są same 90-latki, a ja sam za cztery miesiące kończę 97 lat – powiedział „Rzeczpospolitej” płk Zygmunt Łabędzki, który jest prezesem Klubu Kawalerów Orderu Wojennego Virtuti Militari. W siedmioosobowej kapitule orderu działającej przy prezydencie jest aż sześć wakatów. Zasiada w niej jedynie ppłk Zygmunt Gebethner, który ma 92 lata. Płk Łabędzki wraz z pozostałymi odznaczonymi chce uratować order przed przejściem do historii. Umówili się na spotkanie w tej sprawie z prezydentem Andrzejem Dudą. Klub przedstawi głowie państwa propozycję, według której Virtuti Militari można byłoby wręczyć także bohaterom misji pokojowej, na przykład w Afganistanie.
Wesprzyj nas już teraz!
Dlaczego order miałby odejść do lamusa? Ponieważ od 1945 roku Polska prawnie nie znajdowała się w stanie wojny, tymczasem według ustawy „ordery i odznaczenia wojenne są nadawane tylko w czasie wojny lub nie później niż przez pięć lat od jej zakończenia”. – Weterani, którzy wracają ranni z Iraku i Afganistanu, pojechali tam na wojnę, a nie na wycieczkę. Wyruszyli z celem osłabienia terrorystów, więc w obronie swojego kraju – przekonuje płk Łabędzki. Wymienia również, że w Stanach Zjednoczonych, Rosji czy Wielkiej Brytanii nadal przyznaje się wojenne odznaczenia pomimo braku pozostawania w stanie wojny przez te kraje.
Pomysł pojawił się już w 2011 roku, jednak zaoponowała rządząca wówczas Platforma Obywatelska. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie są negatywnie nastawieni do tego pomysłu. – Osobiście uważam, że w ramach wzrostu siły armii powinno dążyć się do silnego zakorzenienia jej w historii. Powinna istnieć teoretyczna możliwość otrzymania Virtuti Militari za najbardziej wybitne zasługi – mówi poseł Arkadiusz Czartoryski.
Źródło: rp.pl
KRaj