24 listopada 2015

W 1968 roku ostrzegał przed imigrantami. Został wyklęty, dzisiaj przyznaje mu się rację

(By The original uploader was AnOpenMedium at English Wikipedia [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/)], via Wikimedia Commons)

Nieżyjący już polityk konserwatywny, Enoch Powell, wyklęty swego czasu przez elity z powodu mówienia tego, co mu rozum dyktował – w 1968 roku przestrzegał parlamentarzystów brytyjskich przed sprowadzaniem na Wyspy imigrantów z byłych kolonii. Straszył przemocą z ich strony. Przy okazji zamachów w Paryżu, o Powellu – niegdyś wyklętym pariasie – teraz znowu mówi się ciepło.

 

Margaret Thatcher stwierdziła, że Powell był „najlepszym parlamentarzystą, jakiego znała”. Wielu – ze względu na głoszone przez niego poglądy, notabene popierane przez 70 proc. społeczeństwa – twierdziło nawet, że politykowi, skądinąd zasłużonemu w walce podczas II wojny światowej, „odebrało rozum”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W 1968 roku Brytyjczyk wygłosił pamiętną mowę, która zaciążyła na jego dalszej karierze. 20 kwietnia 1968 roku zwracając się do konserwatystów z okręgu West Midland, porównał przyjęcie przez Wielką Brytanię ogromnej liczby imigrantów z krajów Brytyjskiej Wspólnoty Narodów i przyznanie im takich samych praw, co rodzimym mieszkańcom, do przygotowywania „własnego stosu pogrzebowego”.

 

Gdy patrzę w przyszłość, jestem pełen złych przeczuć. Podobnie jak Rzymianie widzieli  niegdyś Tyber, który spłynął krwią, tak i ja boję się rzek krwi tutaj –  ostrzegł, dodając, że brytyjscy pracownicy, którzy są „obcy we własnym kraju” mają słuszność, twierdząc, że imigranci powinni być odsyłani.

 

Powell przypomniał zgromadzonym, że „najważniejszą funkcją męża stanu jest zapobieganie złu”, jakie może pojawić się w przyszłości. W realizacji tej funkcji mąż stanu napotyka przeszkody, które są głęboko zakorzenione w ludzkiej naturze. Zło nie od razu się manifestuje i zostaje udokumentowane dopiero kiedy zaistnieje.

 

Wedle Powella niektórzy politycy wykorzystują ten fakt, wyśmiewając przewidywania innych i w konsekwencji prowadzą społeczeństwo na manowce. – Politycy, którym przyszłość przysłaniają sprawy bieżąc, nie są mężami stanu – argumentował.

 

Powell – wykładowca greki m.in. na uniwersytecie w Sydney, żołnierz walczący w bitwie pod El Alamein, minister w departamentach: budownictwa i zdrowia – zauważył, że ludzie mylą przewidywania problemów z powodowaniem kłopotów i naiwnie wierzą, że wszystko będzie dobrze, jeśli tylko będą się kochać.

 

Powell sprzeciwił się brytyjskiej polityce otwartych drzwi dla imigrantów. Mówił, że „za 15 lub 20 lat przy utrzymujących się obecnie trendach będzie w tym kraju trzy i pół miliona imigrantów i ich potomków”.

 

Nie mam oficjalnych prognoz na 2000 rok, ale imigrantów będzie około pięciu do siedmiu milionów. Będą stanowić około jedną dziesiątą całej populacji – wyrokował i się nie pomylił.

 

Polityk Partii Konserwatywnej przewidywał, że niektóre prestiżowe dzielnice zostaną całkowicie opanowane przez przybyszy oraz ich potomków i nastąpi to szybciej niż się wielu spodziewa. Postulował podjęcie natychmiastowych działań, by „zminimalizować przyszłe zło”.

 

Powell opowiedział się za wprowadzeniem surowych środków administracyjnych i odsyłaniem imigrantów do domu. – Musimy być szaleni, dosłownie szaleni jako naród, by pozwalać na napływ imigrantów w liczbie około 50 tys. rocznie, których zastąpią potomkowie.  To jest jak szykowanie własnego stosu pogrzebowego – przekonywał.

 

Wypowiedział się przeciwko przyznawaniu im takich samych praw, co innym mieszkańcom Wysp. Przestrzegał przed przemocą ze strony przybyszy. Podał przykład konkretniej Brytyjki, która jako jedyna rodowita mieszkanka pozostała w pewnej dzielnicy, w końcu całkowicie opanowanej przez imigrantów, którzy dosłownie „zatruwali jej życie”.

 

Zganił labourzystów za forsowanie ustawy antydyskryminacyjnej. Przypomniał, że postulaty zniesienia wszelkiej dyskryminacji były podnoszone – nawet przez te same gazety co obecnie – również w latach 30., niejako „usypiając” mieszkańców przed zagrażającym im niebezpieczeństwem.

 

Zauważył również, że tzw. integracja imigrantów, o której mówiła lewica, nie jest możliwa, gdy do kraju napływają ogromne rzesze przybyszy i gdy widoczne są tak ogromne różnice między nimi a miejscową ludnością. Wedle Powella „integrowanie wielkiej i stale rosnącej liczby imigrantów oraz ich potomków jest niedorzecznym nieporozumieniem i niebezpieczeństwem”.

 

Po tej mowie Powell został zaatakowany przez gazetę „The Times of London”, która określiła go mianem „rasisty”. Partia Konserwatywna usunęła go w cień. W 1974 r. polityk wstąpił w szeregi Ulster Unionist Party w Irlandii Północnej. W 1987 roku całkowicie wycofał się z polityki, a w 1998 zmarł.

 

Po niedawnych atakach islamistów w Paryżu, Powell – jako „wizjoner” – powrócił do łask zarówno wśród uczonych konserwatywnych, jak i niektórych polityków i dziennikarzy.

 

Bill Etheridge, poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia anty-imigracyjnej Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa wygłosił w zeszłym tygodniu przemówienie, w którym chwalił Powella, dodając, że „credo wielokulturowości jest w rzeczywistości credem kapitulacji i doprowadzi do rzek krwi”.

 

W „The Daily Telegraph” publicysta i biograf Powella, Simon Heffer argumentował, że przewidywania Powella w sprawie imigrantów sprawdziły się co do joty.

 

Źródło: washingtonpost.com / telegraph.co.uk

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram