Rumuńscy wyznawcy prawosławia protestują przeciwko planom tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, by zbudować w tym mieście meczet. Kilkaset osób wyszło na ulice rumuńskiej stolicy z transparentami, obwiniając tureckiego prezydenta o wspieranie terroryzmu i próby islamizacji Rumunii.
Inne grupy protestujących przeciw budowie meczetu w rumuńskiej stolicy ustawiają na ulicach i placach Bukaresztu drewniane krzyże. Ustawiono ich już ponad 500, a stawianie wciąż trwa. Mają przypominać o chrześcijańskich korzeniach Rumunii. Trwa też akcja protestacyjna na Facebook-u.
Wesprzyj nas już teraz!
Budowa potężnego meczetu ma potrwać kila lat. Data ukończenia budowy nie jest znana nawet w przybliżeniu. To także nie podoba się mieszkańcom Bukaresztu.
Władze wyznaczyły miejsce w centrum miasta, gdzie już wkrótce – przynajmniej teoretycznie – ma rozpocząć się budowa meczetu. Meczet i znajdujący sie w pobliżu budynek w całości sfinansuje rząd Turcji.
Jak informuje portal vesti.ru, mieszkańcy Bukaresztu protestują także dlatego, iż uważają, że prezydent Recep Tayyip Erdoğan poprzez żądania religijne chce ugrać swoje polityczne cele. Bukaresztańczycy żądają, by władze natychmiast zerwały wszelkie kontakty z Erdoğanem.
Protesty mieszkańców Bukaresztu związane są z kryzysem imigranckim, z jakim zmaga się Zachód. Rumuni zdają sobie sprawę, że mieszkający od wieków w Rumunii Tatarzy i Turcy nie czują się w tych dniach pełnoprawnymi obywatelami. Z kolei dziennik „Romania Libera” dodaje, że „poprzez zgodę na budowę meczetu, Rumunia sama definiuje się jako wasal Turcji”.
Dziś islam wyznaje jedynie 0,3% populacji Rumunii. Muzułmanie mieszkają na południowym-wschodzie kraju. Posiadają m.in. zabytkowe meczety w Konstancy i Mangalii nad Morzem Czarnym.
Źródło Interfax-Religia, www.vesti.ru
ChS