W Chinach trwają walki rozgniewanych lockdown-anami mieszkańców ze służbami porządkowymi. Ostatniej nocy z funkcjonariuszami policji starli się mieszkańcy katońskiej dzielnicy, objętej pandemicznymi ograniczeniami.
Protesty na osiedlu Haizhu w Kantonie, to kolejna z szeregu demonstracji niezadowolenia z utrzymywanych przez chińskie władze surowych środków zapobiegania pandemii koronawirusa. W weekend tysiące ludzi manifestowały przeciwko obostrzeniom w Pekinie, Szanghaju, Wuhanie i innych metropoliach.
Władze Kantonu w ostatnich dniach rozluźniły nieco restrykcje, ale niektóre obszary dzielnicy Haizhu od wielu tygodni pozostają w lockdownach. Wcześniej dochodziło tam już do protestów i starć z udziałem paramilitarnej policji i rozgniewanych robotników napływowych.
Wesprzyj nas już teraz!
Na nagraniach zamieszczonych na Twitterze widać przewrócone bariery, oddział policji w białych kombinezonach epidemicznych z tarczami, jakich używają oddziały prewencyjne, oraz protestujących, którzy rzucają różne przedmioty w stronę funkcjonariuszy. Inny filmik przedstawia wybuch czegoś, co wygląda na granat z gazem łzawiącym w wąskiej uliczce oraz uciekających ludzi.
广州海珠区后滘 补充视频
民众向警方投掷玻璃瓶 pic.twitter.com/lRvmHBwUq5
— 李老师不是你老师 (@whyyoutouzhele) November 29, 2022
Agencja Reutera ustaliła, że filmiki zostały wykonane na Haizhu. Nie zostało jednak niezależnie zweryfikowane, kiedy je nagrano.
Osoba mieszkająca niecałe pół kilometra od miejsca protestu powiedziała PAP, że miał on miejsce w nocy z wtorku na środę. Z objętego lockdownem mieszkania słyszała odgłosy starć i widziała kilka radiowozów. Nie była natomiast w stanie potwierdzić użycia gazu łzawiącego.
Protest miał miejsce w okolicy z dużą liczbą robotników napływowych z innych prowincji Chin. Na nagraniach nie widać żadnych symboli wiązanych z wcześniejszymi demonstracjami w Szanghaju czy Pekinie. Według relacji w mediach społecznościowych do starć doprowadził spór o restrykcje covidowe.
Trwająca fala protestów uznawana jest za największą, odkąd 10 lat temu władzę w Chinach objął Xi Jinping. Zdaniem ekspertów władze dysponują jednak narzędziami, by je wytłumić.
Projekt China Dissent Monitor przy dotowanej przez amerykański rząd organizacji Freedom House ocenia, że od soboty do poniedziałku w Chinach odbyło się co najmniej 27 demonstracji. Według szacunków australijskiego think tanku ASPI doszło do 43 protestów w 22 miastach – podał Reuters.
Po weekendowych protestach władze Chin podkreśliły skłonność do optymalizacji restrykcji i dostosowania ich do warunków poszczególnych regionów. Zapowiedziały przy tym „skuteczne utrzymanie stabilności społecznej” oraz rozprawę z „infiltracją i sabotażem wrogich sił” oraz „nielegalnymi i przestępczymi działaniami zakłócającymi porządek”.
W Kantonie władze ogłosiły we wtorek wieczorem, że osoby uznawane za „bliskie kontakty” osób zakażonych koronawirusem będą mogły odbywać kwarantannę w domach, a nie w rządowych izolatoriach. Oznacza to odejście od zasad stosowanych dotąd w ramach polityki „zero covid”.
(PAP)/ oprac. FA