Strzelec, który próbował pozbawić życia Donalda Trumpa niemal dopiął swego. Jak dowodzą nagrania z zajścia, najprawdopodobniej o przeżyciu Republikańskiego polityka zdecydował nagły ruch, wykonany w ostatniej chwili. Być może nawet po naciśnięciu spustu…
„Nie da się przecenić tego, jakiego cudu doświadczyliśmy 13 lipca. Oto jak byliśmy blisko”, komentował prowadzący profilu „End Wokeness” na portalu X. To reakcja na sporządzone w spowolnionym tempie nagranie, pokazujące położenie głowy Donalda Trumpa względem toru lotu pocisku.
Jak widać na wstrząsającym materiale, przez długi czas twarz byłego prezydenta USA znajdowała się na drodze, jaką przebył pocisk. Snajper mierzył w prawą skroń Donalda Trumpa. W ostatniej chwili, możliwe, że już w trakcie oddawania strzału, zwrócił się ku prawej stronie widowni. Zdecydowało to, że pocisk przebił ucho polityka i zranił jego policzek, jednak nie trafił w czaszkę.
Wesprzyj nas już teraz!
It’s impossible to overstate how much of a miracle we experienced on July 13th.
This is how close we came.
I can’t stop watching. pic.twitter.com/9jM0gtEgmH
— End Wokeness (@EndWokeness) July 16, 2024
Fakt, że Trump otarł się o śmierć wzbudził liczne przypuszczenia o cudownym charakterze jego przetrwania. W swoim artykule poświęconym zamachowi Gavin Ashenden – katolicki publicysta i były wpływowy anglikański biskup zauważał, że skoro republikański polityk ma objąć amerykańską prezydenturę, byłoby dobrze, gdyby sądził, że swoje przeżycie zawdzięcza Bogu… i odpowiedział wdzięcznością.
Źródło: X/ End Wokeness, catholicherald.co.uk
FA