Trwa dochodzenie w sprawie obrazy uczuć religijnych treściami wystawionego w Krakowie spektaklu plenerowego „Neomonachomachia”. Policja już rozmawiała z twórcami przestawienia, a niewykluczone, że będzie posiłkować się także opinią biegłego z zakresu religioznawstwa.
Prowadzącą dochodzenie w tej sprawie krakowska Policja nie chce ujawniać szczegółów sprawy, ale przyznaje, że na potrzeby dochodzenia przesłuchano już twórców „Neomonachomachii”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Możemy potwierdzić, że po spektaklu kilka osób złożyło zawiadomienie podnosząc kwestię obrazy ich uczuć religijnych. W związku z tym policjanci zajęli się wyjaśnianiem okoliczności. O rozmowę poproszeni zostali m.in. twórcy spektaklu – poinformowała nas Katarzyna Padło z sekcji prasowej Małopolskiej Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Bronisław Maj i Jerzy Zoń, bo o nich mowa, mieli być pytani m.in. o intencje jakimi się kierowali w swojej pracy nad widowiskiem. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” artyści podkreślali, że spektakl „w sposób właściwy satyrze broni nadużywanych przez uczestników sceny politycznej wartości”, a krytykom zarzucali brak poczucia humoru.
Sprawa wydaje się nie być jednak tak oczywista, bo Policja przyznała, że rozważa powołanie biegłego, który dokonałby oceny treści zaprezentowanych przez artystów szerokiej publice.
– Niewykluczone, że w sprawie tej powołany zostanie biegły z zakresu religioznawstwa, który poproszony zostanie o sporządzenie opinii – dodała Katarzyna Padło.
Pokaz plenerowy „Neomonachomachia”, jaki przygotował Teatr KTO, został wystawiony na krakowskim Rynku Głównym w październiku ub. roku w ramach „Nocy Poezji”. Podczas widowiska wyśmiewano się z pieśni religijnych i patriotycznych. Tak na melodię „Legionów” („My Pierwsza brygada”) śpiewano: „Mamono, ciebie uwielbiamy! I władzę, w niej do kasy klucz”, zaś na melodię pieśni „Boże coś Polskę” nucono: „Cudna Madonno, ciebie uwielbiamy! I ciebie Władzo, boś ty klucz do kasy”.
Za scenariusz odpowiadał Bronisław Maj, który odwoływał się do „Monachomachii” Ignacego Krasickiego i umieścił Arcybiskupa jako współautora przeróbki. Przedstawienie zostało dofinasowane z publicznych pieniędzy w wysokości 170 tys. zł. Urząd Miasta Krakowa bagatelizował problem, wskazując, że spektakl był tylko jedną z wielu dostępnych atrakcji cyklu. Jak podkreślono, sztuka powinna „poruszać, prowokować do myślenia, pobudzać do dyskusji, do dialogu” i w tym przypadku „widowisko spełniło pokładane w nim nadzieje”. Dość dodać, że po spektaklu do prokuratury wpłynęły zgłoszenia dotyczące obrazy uczuć religijnych i patriotycznych.
MA