Dzisiaj

W Nicei nie chce jej lewica. Joanna d’Arc znajdzie azyl na Węgrzech?

(Fot. Twitter/Ville de Nice)

Konflikt o pomnik Joanny d’Arc w Nicei trwa nadal. Przypomnijmy, że monument Świętej znalazł się w centrum konfliktu między merem miasta Nicea a miejscowym prefektem, który reprezentuje władzę centralną. Sądy administracyjne, po skardze radnej z Partii Zielonych, nakazały pomnik rozebrać i usunąć ze względu na brak procedury przetargowej.

Mer Christian Estrosi wybrał do realizacji dzieła miejscową pracownię rzeźbiarską Missor, której grozi teraz dodatkowo bankructwo. Atelier ma oddać pieniądze otrzymane za materiały od miasta. Piękny pomnik Joanny d’Arc stanął w centrum Nicei, nad miejskim parkingiem podziemnym, tuż obok kościoła pod jej wezwaniem, ale lewicy się nie spodobał i znaleziono pretekst do jego usunięcia.

Rzeźba Joanny d’Arc na koniu waży 11 ton. Jest wykonana w całości z brązu i została odsłonięta uroczyście 23 października 2024 roku. Jednak sąd administracyjny wyrokiem z 14 stycznia, na wniosek prefekta, nakazał rozbiórkę pomnika i zwrot 170 000 euro wypłaconych już atelier Missor. „Nasza pracownia ogłasza upadłość” – poinformowali artyści Missor w ubiegłym tygodniu, kilka dni po przymusowym rozwiązaniu umowy z miastem Nicea. Z kolei miasto zostało zmuszone do zdemontowania pomnika.

Wesprzyj nas już teraz!

„Po pięciu latach poświęceń, aby nasz warsztat rzeźbiarski mógł zrealizować swoją misję ponownego oczarowania naszego szarego świata, nasi wrogowie będą świadkami naszej śmierci” – oznajmił poetycko kolektyw artystów z Nicei na portalu X. Słów oburzenia wyrokiem i działalnością prefekta Huguesa Moutouha nie kryje mer miasta Christian Estrosi: „W czasie, kiedy Francja zmaga się z odnalezieniem swojej tożsamości, w okresie niespotykanej dotąd niestabilności, jej przedstawiciel atakuje postać Joanny d’Arc, którą chcieliśmy przypomnieć, instalując posąg z brązu naprzeciwko kościoła poświęconego tej bohaterce”.

Prefekt twierdzi, że chodzi tu tylko o błąd administracyjny i brak procedury przetargowej. „Obowiązki jawności i konkurencji nałożone przez prawo na władze lokalne w kontekście zamówień publicznych to przepisy, które służą zagwarantowaniu zarówno przejrzystości procedur, jak i uczciwości operacji finansowych dokonywanych przy użyciu pieniędzy publicznych” – stwierdza prefektura. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że sprawa ma drugie, ideologiczne dno. Donos do prefekta złożyła radna skrajnie lewicowej partii Zieloni (EELV) i wpisuje się to w ciąg ataków na różne elementy francuskich korzeni chrześcijańskich, od atakowania szopek bożonarodzeniowych, po wszystkie nowsze religijne pomniki. Dla ratowania pracowni, ogłoszono internetową zbiórkę. Wsparł ją m.in. były radny André Barthe, który co ciekawe, jest potomkiem…  księcia Joachima Murata. O poparcie poprosiły także władze miasta. Do zebrania 170 tysięcy euro jest jednak daleko.

Na ratunek pomnikowi przyszli także… Węgrzy. Miasto Mátészalka w północno-wschodnich Węgrzech, zaproponowało, że zakupi i umieści pomnik Joanny d’Arc z Nicei u siebie. W mieście rządzi Chrześcijańska Partia Demokratyczna (KDNP). Od 2006 ta partia jest koalicjantem Fideszu Victora Orbana.

Atelier Missor w swoim komunikacie dotyczącym zbiórki mówi o nagonce na pomnik ze strony mediów i lewicowych polityków. Jego zdaniem powodem ataków jest to, że „w posągach tkwi moc, o której nie mieliśmy pojęcia”, „siła cywilizacyjna, która ma swoich wrogów”. „Nie o nas im chodziło, ale o nadzieję, którą ten pomnik może wzbudzić. Byliśmy tylko wektorem, który należy usunąć. W zeszłym roku daliśmy z siebie wszystko, aby zbudować ten pomnik, a ci, którym udało się doprowadzić do anulowania umowy, jaką zawarło z nami miasto Nicea, będą świadkami naszej porażki. Musimy być w stanie zebrać pieniądze, jeśli chcemy, aby pracownia przetrwała i wypełniała swoją misję. Pokornie prosimy was o pomoc” – komunikuje Missor. Pada też symboliczne zdanie, że usuwanie tego typu pomników to „próba wmówienia ludziom, że w sztuce Brzydota ma górować nad Pięknem”.

Wyciągnięta ręka Węgrów – jako alternatywa ratowania pomnika – spotkała się z życzliwym przyjęciem wielu nicejczyków. „Surrealistyczne! Dziękuję Węgrom, którzy są gotowi uratować ten pomnik, bardzo bym chciał, żeby pozostał we Francji, ale wolę, żeby został na Węgrzech, niż żeby został przetopiony lub zapomniany” – pisał jeden z nich. Inny stwierdzał, że teraz „relikwie” chrześcijańskiej Francji muszą emigrować do Europy Wschodniej, a katolickie Węgry ochraniają spadek dawnej „Córy Kościoła”.

Propozycja miasta Mátészalka uraziła też trochę ambicję Francuzów. Pojawił się m.in. apel do Philippe’a de Villiersa, prawicowego polityka, który kieruje wielkim spektaklem i Parkiem Historycznym w Puy du Fou w Wandei, aby pomnik trafił do tego regionu i jednak we Francji pozostał. Niezależnie od dalszego losu monumentu Joanny d’Arc, ta społeczna mobilizacja pokazuje, że donos lewicowej radnej i akcja władz Republiki przyniosły skutek odwrotny od przewidzianego, a Dziewica Orleańska ciągle budzi sumienia Francuzów.

Bogdan Dobosz

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij

Udostępnij przez

Cel na 2025 rok

Nie zwalniamy w walce o katolicką Polskę! Wesprzyj PCh24.pl w 2025 roku i broń razem z nami cywilizacji chrześcijańskiej!

mamy: 66 790 zł cel: 500 000 zł
13%
wybierz kwotę:
Wspieram