Restauracje sprzedające fast foody są w stanie Nowy Jork kontrolowane częściej, niż placówki aborcyjne – jak wynika z dokumentów Freedom of Information Act. W latach 2000-2012 w wyniku tych kontroli zamknięto tylko jedną placówkę aborcyjną. Jest tak mimo, że liczba aborcji przeprowadzanych na terenie stanu jest wyjątkowo wysoka. Zdaniem komentatorów niewykluczone, że w Nowym Jorku niewykryty przez władze pracuje jakiś drugi Kermit Gosnell.
Nowojorskie ministerstwo zdrowia kontroluje 25 placówek aborcyjnych na terenie stanu. Tymczasem, jak podaje Ben Johnson, szacuje się, że w całym Nowym Jorku jest ich 225. W latach 2000-2012 skontrolowano jedynie 17 z 25 tego typu przybytków. Jeszcze mniejsza ich liczba była kontrolowana więcej niż raz. Chociaż w tym okresie miało miejsce ponad półtora miliona aborcji, tych inspekcji było tylko 45. Na każdą jedną kontrolę przypadało więc ponad 33 tysiące przypadków zabójstw nienarodzonych. Dla porównania każda restauracja musi podlegać przynajmniej jednej kontroli rocznie.
Wesprzyj nas już teraz!
Polityka małej liczby kontroli była świadomą decyzją władz stanu, które uznały, że nadmierne kontrole byłyby…”barierą dla zdrowia kobiet”. Zdaniem Grega Pfundsteina prezesa – Chiaroscuro Foundation – tak znikoma liczba inspekcji nie pozwala mieć pewności, że w którejś z nowojorskich klinik aborcyjnych nie działa „drugi Kermit Gosnell”.
Stan Nowy Jork słynie z wyjątkowo dużej liczby aborcji. Jak informowaliśmy w styczniu za lifenews.com, w samym New York City corocznie ginie ponad 80 tysięcy nienarodzonych dzieci. To 4 razy więcej, niż widownia stadionu MetLife i 4 razy więcej od liczby miejsc na Madison Square Arena. Ofiarami aborcji padają głównie dzieci „kolorowe”, co zdaniem niektórych jest celową polityką organizacji aborcyjnych takich jak Planned Parenthood.
Źródła: lifesitenews.com / lifenews.com
Mjend