Już ponad tydzień mińska młodzież blokuje budowę centrum biznesowego, które ma powstać na terenie uroczyska Kuropaty, gdzie spoczywa kilkaset tysięcy ofiar stalinowskich represji. „Dyżurujący” byli już zaatakowani przez „nieznanych” i zamaskowanych napastników.
– Była to milicja. Już następnego dnia dołączyły do nas dziesiątki ludzi, którzy dyżurowali przez całą noc. Zostały przywiezione generatory prądu, postawione namioty. To prawdziwa ludzka solidarność – mówi „Rzeczpospolitej” Zmicer Daszkiewicz, organizator obrony Kuropat.
Wesprzyj nas już teraz!
Zabudowę miejsca pamięci umożliwiła decyzja Ministerstwa Kultury Białorusi. Postanowiło ono zmniejszyć ochronę uroczyska, gdzie w czasach stalinowskich zamordowano i pogrzebano kilkaset tysięcy ludzi. Sprawa nie dotyczy tylko Białorusinów, bo na uroczysku zostali pochowani także Polacy i Rosjanie. Jednakże bez względu na narodowość ofiar, budowa centrum na cmentarzysku nie powinna mieć miejsca.
Prowadzony protest spowodował, że w poniedziałek robotnicy wstrzymali prace. Nie bez wpływu na przebieg prac był też głos metropolity Białorusi Tadeusza Kondrusiewicza. – Kuropaty to Golgota XX wieku naszego narodu. Cmentarz jest świętym miejscem, które trzeba szanować – oświadczył hierarcha i zaapelował do władz i inwestorów o rozpoczęcie dialogu z obrońcami uroczyska. – Kuropaty, jako nasza Golgota, powinny zostać narodowym memoriałem pamięci tych, którzy niewinnie zginęli – stwierdził zwierzchnik białoruskiego Kościoła katolickiego.
Jak przypomniała „Rz” do dziś nie wiadomo, ilu ludzi zamordowano w Kuropatach i gdzie jest granica miejsca pochówków. Według relacji świadków, na uroczysku może spoczywać od 100 do 250 tys. osób. Z kolei prokuratura Białoruskiej Republiki Radzieckiej stwierdziła, że w Kuropatach NKWD rozstrzelało co najmniej 30 tys. ludzi. Ostatnie śledztwo w tej sprawie miało miejsce w latach 1998–1999. Prowadziła je prokuratura Białorusi już pod rządami Aleksandra Łukaszenki. Liczbę ofiar oceniono wówczas na „nie więcej niż 7 tys.”. Kilka lat później brytyjski historyk Norman Davies stwierdził, że ofiarami stalinowskich zbrodni padło ponad ćwierć miliona ludzi.
– W przypadku Białorusi nie wiemy, ilu Polaków zamordowano i gdzie dokładnie zostali pochowani, ponieważ do tej pory żadne prace ekshumacyjne nie zostały przeprowadzone – powiedział „Rzeczpospolitej” prof. Jan Żaryn, historyk i senator PiS. Jak wyjaśnił, Kuropaty wiążą się z tzw. białoruską listą katyńską i „każde naruszenie spokoju tego miejsca przed ustaleniem prawdy dla strony polskiej jest niepokojące”. Niestety, do ustalenia prawdy jeszcze daleko, a Kuropaty to nie jedyny trudny temat w relacjach Polski i Białorusi. Wciąż niezakończony pozostaje też temat obławy augustowskiej.
Źródło: „Rzeczpospolita”
MA