Nowa Zelandia dołącza do krajów Korony Brytyjskiej w których rośnie tolerancja dla zabijania starców i nieuleczalnie chorych. Podobnie jak w Kanadzie i Wielkiej Brytanii, również w „ojczyźnie Hobbitów” (jak określany jest ten kraj po ekranizacji „Władcy Pierścieni” w 1999 r.), z roku na rok drastycznie rośnie liczba ofiar bezdusznego prawa.
Według najnowszego raportu nowozelandzkiej organizacji „Assisted Dying Service”, w okresie od 1 kwietnia 2024 r. do 31 marca 2025 r. odnotowano 472 przypadki tzw. wspomaganego samobójstwa. W poprzednim roku w analogicznym okresie zabito w ten sposób 344 osoby. Nową Zelandię zamieszkuje nieco ponad 5 mln 300 tys. osób.
Obecnie w kraju rozpatrywane są 1137 podania o zakwalifikowanie do procedury. To wzrost w porównaniu z 945 przypadkami w poprzednim roku. Ponadto z raportu wynika, że w 472 przypadkach „wspomaganego samobójstwa”, aż 21 proc. wnioskodawców nie było objętych opieką paliatywną; 12 proc. zmagało się z niepełnosprawnością, a tylko 10 wnioskodawców (z 1137 aktywnych przypadków) przeszło ocenę psychiatryczną.
Wesprzyj nas już teraz!
Dane potwierdzają niepokojący trend, zauważony również m.in. w Kanadzie, polegający na tym, że nadzór nad procesem eutanazyjnym praktycznie nie istnieje. System zamiast starać się oferować alternatywy i badać przeszkody dla wykonania „zabiegu” np. w postaci zewnętrznych nacisków, skupia się raczej na poszukiwaniu powodów dla szybkiego zatwierdzenia wniosków.
Nowa Zelandia wstąpiła na drogę śmierci w listopadzie 2021 r. Ustawa „End of Life Choices” została przyjęta niewielką większością głosów 69 do 51 w 2019 r., a w 2020 r. w referendum w sprawie eutanazji 65 proc. respondentów opowiedziało się za jej legalizacją.
Zgodnie z tymi przepisami Nowozelandczycy kwalifikują się do eutanazji lub wspomaganego samobójstwa tylko wtedy, gdy cierpią na nieuleczalną chorobę, która „prawdopodobnie doprowadzi do śmierci w ciągu sześciu miesięcy” i znajdują się w „zaawansowanym stanie nieodwracalnego pogorszenia sprawności fizycznej”, doświadczając „nieznośnego cierpienia, którego nie można złagodzić w sposób, który dana osoba uznałaby za znośny”.
Jak pokazuje jednak przykład innych krajów, rygorystyczne wytyczne z biegiem lat podlegają liberalizacji, a do śmiertelnych zabiegów kwalifikowani są już m.in. bezdomni (Kanada), osoby nieletnie w kryzysach psychicznych, dzieci od 12. roku życia lub nieuleczanie chore noworodki (Holandia i Belgia).
Źródło: lifesitenews.com / własne PCh24.pl
PR
Zamiast leczenia, śmierć. W Belgii i Holandii eutanazja „lekarstwem” na wszystko