Wprowadzenie sił pokojowych ONZ na teren Donbasu będzie tematem rozmów polityków pełniących rolę mediatorów w imieniu prezydentów Stanów Zjednoczonych i Federacji Rosyjskiej. Spotkanie Kurta Volkera i Władysława Surkowa odbędzie się w październiku – tak stwierdził były ambasador USA w Moskwie John Tefft.
W piątek mass media rosyjskie, amerykańskie i ukraińskie szybko podchwyciły fragment wywiadu Teffta dla rosyjskiego „Kommiersanta”, uszczegółowiający miejsce i datę tego wydarzenia. Według Johna Teffta, prawdopodobnym terminem spotkania byłby 7 października a miejscem obszar „trzeciego” państwa. Mówi się, że może to być stolica przyjaznej Rosji Serbii – Belgrad. Wywiad Johna Teffta dla „Kommiersanta” ukazał się w ostatnim dniu pełnienia przez niego stanowiska ambasadora USA w Moskwie.
Wesprzyj nas już teraz!
Powrót do rozmów
Wznowienie rozmów między Moskwą a Waszyngtonem jest wyrazem zmęczenia brakiem postępu w rozwiązaniu konfliktu między Ukrainą a samozwańczymi republikami donbaskimi – Ługańską i Doniecką. Problemem Ukrainy, ale zarazem i zaangażowanej w konflikt Federacji Rosyjskiej, są nie tylko działania wojenne. Spory dotyczą dziś obrotu handlowego, braku wypłat na terenach pod kontrolą separatystów rent i emerytur należnych mieszkańcom Donbasu jako obywatelom Ukrainy, programów nauczania czy nieobsadzenia 27 mandatów deputowanych w Wierchownej Radzie Ukrainy, przypisanych do Donbasu i Krymu.
Rozmowy Kurta Volkera i Władysława Surkowa w Belgradzie byłyby drugą próbą znalezienia wyjścia z patowej obecnie sytuacji. Wiadomo bowiem, że nawet gdy Rada Bezpieczeństwa ONZ będzie próbowała przyjąć jakiekolwiek rozwiązanie, to przy obecnym systemie głosowania w RB ONZ zarówno Rosja, jak i USA, mając status członka stałego RB ONZ, mogą zablokować każdy projekt. Stąd też konieczne są ustalenia dwóch supermocarstw, gdyż pozostali stali członkowie Rady Bezpieczeństwa (Chiny, Francja, Wielka Brytania) zgodzą się pomysł uzgodniony przez Moskwę i Waszyngton. Upełnomocnieni do rozmów w sprawie Ukrainy Kurt Volker i Władysław Surkow na wcześniejszym spotkaniu zgodzili się co do respektowania porozumień mińskich ale inaczej rozumieli sposób ich osiągnięcia.
Warunki brzegowe
Kraje oficjalnie zainteresowane unormowaniem sytuacji w Donbasie nadal próbują kokietować otoczenie stawianiem swoich warunków. USA dyplomatycznie kładą nacisk na zaprowadzenie pokoju w na wschodzie Ukrainy, rzadziej odnosząc się do sprawy Krymu. Waszyngton za to zwraca uwagę, że przeprowadzenie wyborów w separatystycznych republikach jest możliwe dopiero po wejściu tam misji pokojowej ONZ, wyposażonych w szeroki mandat do działań na miejscu i zapewnienia bezpieczeństwa na całym obszarze wschodniej Ukrainy. Kijów żąda odzyskania całości terytoriów utraconych przez rosyjską aneksję Krymu i powstanie quasi-państwowych republik z stolicami w Doniecku i Ługańsku. Drugim warunkiem, który będzie trudny do przełknięcia dla Rosji, jest stawianie przez Kijów żądania wykluczenia wojsk rosyjskich z składu misji pokojowej ONZ. Postawienie poza margines wojsk jednego z stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ może być nie do zaakceptowania przez Władimira Putina, dbającego o swój wizerunek jako silnego przywódcy.
Różne wizje
Wizja uprawnień „błękitnych hełmów”, a szczególnie miejsce ich ulokowania, jest kluczowym problemem – Stany Zjednoczone i Kijów uważają, że misja pokojowa powinna mieć kontrolę do granicy Ukrainy i Rosji, oczywiście po stronie ukraińskiej.
Stosujący politykę faktów dokonanych Władimir Putin sam 5 września zaproponował wysłanie „błękitnych hełmów” do Donbasu ale postawił kilka warunków. Pierwszym jest pełnienie przez misję pokojową wyłącznie roli zabezpieczającej pracę wysłanników OBWE w Donabsie. Drugi warunek to umiejscowienie misji ONZ na linii rozgraniczenia między republikami Doniecką i Ługańską a nie na ich terytorium. W praktyce oznaczałoby to odsunięcie „błękitnych hełmów” na zachód od granicy Rosji z separatystycznymi republikami, co pozwoliłoby Moskwie na kontynuację pomocy separatystom. Trzecim warunkiem jest wycofanie ciężkiego sprzętu wojskowego przez Kijów i separatystów, czwartym nawiązanie bezpośredniego kontaktu przez kontyngent ONZ z władzami republik separatystycznych. Po rozmowach z kanclerz Niemiec Putin zmiękczył trochę stanowisko w sprawie zasięgu działania misji ONZ w celu zabezpieczenia przedstawicieli OBWE w każdym miejscu ich pracy. Jak widać rozbieżności jest na tyle dużo, że dzisiaj pewne jest jedynie to, iż Volker i Surkow na październikowym spotkaniu w Belgradzie nie zakończą swoich kontaktów. W razie klęski tego formatu rozmów porażki nie będą firmować ani Donald Trump ani Władimir Putin tylko ich reprezentanci. I chyba z takim scenariuszem liczą się szefowie dwóch supermocarstw.
Źródła: „Zierkało Niedieli”, „Ukraińska Prawda”, „UkrMedia”, „Nowoje Wriemia”, „Narodna Prawda”, „Kommiersant”
Jan Bereza