Plaga samobójstw wśród osób deklarujących „tożsamość płciową” sprzeczną z ich organizmem, to jedna z wielu wstydliwych kart ruchu LGBT. Aktywiście przekonują, że autoagresja i rozpacz tzw. transseksualistów jest wynikiem prześladowań – ignorując uderzający związek między odrzuceniem własnego życia i własnej tożsamości. Ze Stanów Zjednoczonych napływają właśnie doniesienia o kolejnej tragicznej śmierci mężczyzny, który poddawszy się okaleczeniu zwanym tranzycją, agitował na rzecz ideologii gender. W słynnej reklamie linii lotniczych United, Kyle Scott przedstawiał się jako spełniona „kobieta” – tydzień temu odebrał sobie życie.
– Do dziś żyję pewnie, jako moje prawdziwe ja. Mogłem rozbłysnąć i pożegnać się z przeszłością. Kyle musiał przejść przez cały ten ból, by Kayleigh mogła dziś żyć. Jestem transem i jestem dumny – mówił w demagogicznym spocie promującym ideologię LGBT wyemitowanym w 2020 roku młody mężczyzna. Jak zapewniał, po poddaniu się okaleczeniu narządów płciowych i chirurgicznej zmianie aparycji jego życie zmieniło się na lepsze…
Od czasu emisji agitacyjnego materiału nie minęło wiele czasu – a do mediów dotarły wieści o samobójczej śmierci twarzy kampanii lotniczego przedsiębiorstwa. Transseksualista został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu tydzień temu. W ostatnich godzinach życia Scott wstawił na swoje profile w mediach społecznościowych wpisy, wyjaśniające powody jego samobójstwa.
Wesprzyj nas już teraz!
„Do wszystkich, których kocham, przepraszam, że nie potrafiłem być silniejszy. Do tych, którzy dali mi wszystko, co mogli, przepraszam, że moje starania tego nie odwzajemniły. Proszę zrozumcie, że moje odejście nie jest oceną was, ale skutkiem mojej niezdolności by stać się lepszym”, brzmiały „ostatnie słowa” transseksualisty.
Ta zmiana nastawienia, jak czytamy na łamach portalu lifesitenews.com, odzwierciedla widoczny w badaniach naukowych trend krótkotrwałej poprawy samopoczucia osób odrzucających swoją tożsamość płciową po poddaniu się chirurgicznej operacji. Z czasem jednak problemy wracają, a z przedstawianej przez ruchy LGBT jako rozwiązanie „tranzycji” zostają jedynie tragiczne skutki uboczne.
Jak podkreśla anglojęzyczny portal, tendencje samobójcze są wyjątkowo częste wśród osób odrzucających swoją płeć biologiczną. Według wyników badania opublikowanego w marcu 2022 roku 82 proc. „transseksualistów” boryka się z myślami samobójczymi a 40 proc. podejmuje faktyczne próby odebrania sobie życia. Mimo tego, popkulturowy mainstream i agitatorzy ruchów LGBT robią co mogą, by wmówić opinii publicznej, że transseksualizm nie jest groźnym zjawiskiem. Jak podkreśla medium, przytaczając wnioski z szeregu przeprowadzonych badań, wiedza naukowa nie potwierdza, by przejście operacji „dostosowania płci” łagodziło skłonności samobójcze. Twierdzenie to jest raczej ideologicznym narzędziem aktywistów, niż tezą potwierdzoną przez specjalistów.
Źródło: lifesitenews.com
FA
Eric Sammons: Ruch transgender jest z piekła rodem. Ta ideologia jest ewidentnym dziełem szatana