„Mamy do czynienia z piramidą finansową, która mogła skrzywdzić kilkadziesiąt tysięcy osób; Amber Gold wyprowadza pieniądze klientów; możliwe też, ze dokonuje wyłudzeń finansowych – to wnioski Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zawarte w informacji z 24 maja 2012 roku”, podaje tygodnik „W Sieci”.
Marek Pyza i Marcin Wikło – autorzy tekstu pt. „Agencja (nie)Bezpieczeństwa Wewnętrznego” powołują się na dokument ABW sprzed 5 lat przekazany m.in. Donaldowi Tuskowi i Bronisławowi Komorowskiemu, w którym premier oraz prezydent zostali poinformowani „o przestępczym charakterze biznesu Marcina P.”.
Wesprzyj nas już teraz!
Z analizy pisma wynika, że „wynajmowane przez Amber Gold skrytki bankowe nie są w stanie fizycznie pomieścić zadeklarowanej ilości złota, co stawia pod znakiem zapytania cały kruszcowy interes”. Ponadto Krzysztof Bondaryk, autor dokumentu, zwraca w nim uwagę, że już „w 2010 roku Ministerstwo Gospodarki wydało spółce zakaz prowadzenia działalności składkowej z powodu ciążących na Marcinie P. prawomocnych wyrokach sądowych”.
Informacja z maja 2012 roku dotyczyła również Grupy OLT Express, „spółki-córki” Amber Gold. Zdaniem szefa ABW jej działalność „może być ekonomicznie nieuzasadniona”. Zdaniem autorów „wnioski są jednoznaczne”: „adresaci pisma nie mogą mieć wątpliwości: Działalność Amber Gold może być prowadzona nie tylko z naruszeniem prawa bankowego, […] ale także może być ukierunkowana na wyłudzenia finansowe. I najważniejsze: Potencjalnymi pokrzywdzonymi może być kilkadziesiąt tysięcy osób”.
Zdaniem autorów aferę Amber Gold można był zatrzymać już na początku istnienia firmy, w roku 2010. „Szefostwo ABW od początku doskonale wiedziało, z czy mado czynienia. Na szczycie władzy mówiło się o tym otwarcie. Przyznaje to sam gen. Bondaryk w piśmie do gen. Stanisława Kozieja, szefa BBN: […] w ocenie ABW przypadek Amber Gold wskazuje, że działalność tego rodzaju firm przynosi nie tylko straty finansowe dla osób, które powierzyły jej swoje środki, ale też godzi w autorytet państwa i jego organów, prowadząc do osłabienia zaufania obywateli do instytucji bankowych, urzędów skarbowych czy wymiaru sprawiedliwości”, podkreślono w artykule.
W tekście nie brakuje złośliwości pod adresem funkcjonariuszy służb specjalnych i prowadzonych przez nich działań operacyjnych. „Niemałym wyzwaniem okazało się działanie operacyjne, które pozwoliło ustalić, że np. w Sieradzu placówka Amber Gold przy działa przy Rynku 15?”, kpią autorzy. W innym fragmencie czytamy: „Dzielni funkcjonariusze ABW, służby o najbardziej rozległych kompetencjach, w ramach rekonesansu zapuścili się nawet na Podkarpacie. Lokal mieleckiego oddziału spółki usytuowany jest po prawej stronie głównej ulicy Mielca prowadzącej w kierunku Rzeszowa. Płk Dziadowicz musiał być dumny ze swoich asów”.
Na koniec autorzy zwracają uwagę na „dziwną zbieżność dat”. „Michał Tusk, jak zeznał przed komisją śledczą, pracował u oszusta do 15 lipca 2012 r. Dzień później w Agencji powstał plan śledztwa. Co prawda nie rusza ono z kopyta, ale coś zaczyna w sprawie drgać. Podkreślamy: być może to tylko zbieżność dat, ale nie można jej nie zauważyć. Czy syn premiera wiedział, kiedy należy odejść z interesu?”, pytają redaktorzy.
Źródło: tygodnik „W Sieci”
TK