W nocy z 29 na 30 marca pośpimy godzinę krócej. UE niby próbuje skończyć z tą praktyką, ale na pewno przestawimy zegarki jeszcze co najmniej czterokrotnie.
Od lat kwestia zmiany czasu budzi kontrowersje. Unia Europejska próbuje skończyć z tą praktyką, ale do tego potrzebna jest zgoda wszystkich krajów członkowskich. Minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk zamierza wykorzystać czas polskiej prezydencji w UE do przeforsowania ustawy ustanawiającej czas letni przez cały rok.
– Jako prezydencja jesteśmy niezwykle aktywni, jeżeli chodzi o tę sprawę – powiedział w wywiadzie dla Super Expressu. – Trzeba skończyć z praktyką dwukrotnego dezorganizowania sobie życia w ciągu roku – dodał. Ministrowi wtórują lekarze, którzy twierdzą, że ma to niekorzystne skutki dla naszego zdrowia.
Przed wprowadzeniem zmiany czasu, przez cały rok obowiązywał czas zimowy. Po raz pierwszy zmieniono czas na letni w niemieckiej II Rzeszy 30 kwietnia 1916 r. W ślad za nimi poszli amerykanie, którzy uczynili to 19 marca 1918 r. W Polsce przestawiamy zegarki nieprzerwanie od 1977 r. Zmianę czasu reguluje u nas rozporządzenie premiera, a to obecne przewiduje przestawianie zegarków co najmniej do 2026 r., więc minimum czterokrotnie.
Jakkolwiek ujednolicenie czasu byłoby ułatwieniem, przeciwnicy tego pomysłu przypominają, że to czas zimowy jest tym “właściwym”, bo bardziej pokrywa się z czasem słonecznym. Podczas czasu letniego bowiem południe słoneczne w Polsce wypada około godziny 13:00. Poza tym, w Świnoujściu (czyli najbardziej na północ i na zachód położonym mieście w Polsce) 21 grudnia grudnia wschód słońca byłby dopiero o 9:25. Zaletą czasu letniego jest jednak więcej światła słonecznego w godzinach wieczornych.
Źródło: polsatnews.pl, national-geographic.pl
AF