Mieszkańcy Brukseli po raz kolejny przeżyli wielki dramat. W zamachach przeprowadzonych na lotnisku Zaventem oraz na stacji metra Maelbeeck zginęły 34 osoby, a ok. 200 jest rannych. Czy Belgia wypowie wojnę muzułmańskim terrorystom i wykona zdecydowane kroki? Trudno powiedzieć, ponieważ póki co skupia się na pokojowych marszach, internetowych hasztagach i rysowaniu kredą po ulicy.
Państwo Islamskie, które po raz kolejny przyznało się do przeprowadzenia zamachów w Europie, nadal pozostaje bezkarne. Pomimo stanu wyjątkowego, który od kilku miesięcy funkcjonuje w Belgii, muzułmańscy terroryści znów skutecznie zaatakowali i doprowadzili do pogłębienia niepokojów w zachodniej części Europy. Wydawać by się mogło, że po kolejnej fali ataków, Państwo Islamskie doczeka się wreszcie radykalnych reakcji ze strony europejskich przywódców.
Wesprzyj nas już teraz!
Niestety wygląda na to, że muzułmanie nadal będą mogli spać spokojnie. Podczas konferencji prasowej, szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini powiedziała, że „politycy są zjednoczeni w cierpieniu ofiar i we wspólnym zapobieganiu ekstremizmowi i przemocy”, po czym… popłakała się. Czy łzy Federiki Mogherini wywołają współczucie ze strony islamistów, a w konsekwencji doprowadzą do zakończenia swej działalności? Nie oszukujmy się – nie doprowadzą.
Nadzieję może dawać fakt, że pomimo bierności polityków, w sprawie ataków terrorystycznych obojętni nie pozostają mieszkańcy Brukseli. Jednakże czy masowo zaciągają się do wojska, albo organizują antyislamskie protesty? – Nie. Swój sprzeciw postanowili wyrazić zapełniając brukselskie chodniki kredowymi napisami i rysunkami. Jakkolwiek mieszkańcy europejskiej stolicy mają prawo pozostawać w głębokim szoku po wtorkowych wydarzeniach, tak rysowanie kredą serc na chodniku niewiele pomoże w zażegnaniu konfliktu. No dobrze, brukselczycy zorganizują w niedzielę pokojowy marsz pod hasłem „Nie dla strachu”. Przyniesie to identyczne korzyści jak zeszłoroczny marsz w Paryżu, w którym maszerowali światowi przywódcy. Swoją drogą, islamscy terroryści obserwując działania Zachodu muszą się chyba coraz bardziej utwierdzać w przekonaniu, że Europa jest już tak słaba i zepsuta, że jak najszybciej trzeba ją „zawojować dla Allaha”. Dziś żniwa zbiera niemoc Europejczyków, wychowanych w duchu tęczowej tolerancji i politycznej poprawności.
Ostatnie miesiące pokazały szerokie zmiany tendencji światopoglądowych wśród użytkowników Internetu, którzy stają się coraz bardziej konserwatywni i niechętni wobec przyjmowania nielegalnych imigrantów. Sprawę dostrzegła nawet „Gazeta Wyborcza”, która na swej stronie internetowej zablokowała możliwość komentowania artykułów poświęconych kryzysowi migracyjnemu. Wydawać by się mogło, że zmiany idą w dobrym kierunku. Niestety na Zachodzie górę nadal biorą zachowania w postaci kreowania ckliwych twitterowych hasztagów. Wśród „nowości” znajdziemy m.in. #JeSuisBrussels czy namawiający do modlitwy za Belgię #PrayForBelgium. Trudno powiedzieć czy akcja przyniesie jakiekolwiek korzyści, ale z całą pewnością wśród zwolenników ISIS, może wywołać salwy śmiechu z powodu słabości Europy.
W niedzielę ulicami Brukseli przejdzie pokojowa manifestacja, która ma na celu ukazanie jedności Europejczyków. Dobrze się składa bo w niedzielę przypada największe katolickie święto Zmartwychwstania Pańskiego. Belgowie mają szansę odwrócić niekorzystną dla siebie kartę. Asumptem do tego byłaby więc wspólna niedzielna Msza święta, a następnie marsz pod hasłem „Chrystus Zmartwychwstał – Alleluja!”. Tylko czy brukselczykom wystarczy na to odwagi?
Paweł Ozdoba