Joe Biden, wiceprezydent USA – człowiek do zadań specjalnych w administracji Obamy – przebywał w kilkudniowej podróży w Europie. We wtorek odwiedził Łotwę, w środę spotkał się z prezydentem Turcji, a na koniec odwiedził Szwecję. W Ankarze wiceprezydent starał się zdyscyplinować tureckie władze i uratować oś polsko-rumuńsko-turecką w oparciu o którą Ameryka chce „stabilizować” region czarnomorski. Z kolei na Łotwie i w Szwecji Biden miał za zadanie zdyscyplinować polityków odpowiedzialnych za nieszczelny system bankowy, oskarżany o pranie brudnych pieniędzy wyprowadzanych z budżetów krajów byłego bloku sowieckiego, głównie z Ukrainy, Mołdawii i Białorusi.
Podróż Bidena zakończyła się 25 sierpnia. We wtorek w Rydze polityk wziął udział m.in. w szczycie z przywódcami Łotwy, Estonii i Litwy, których zapewnił, iż artykuł 5 – w oparciu o który państwa NATO są zobowiązane do udzielenia pomocy w razie ataku na któregokolwiek członka sojuszu – jest w mocy i Ameryka nie zamierza się uchylać od odpowiedzialności za bezpieczeństwo państw bałtyckich.
Wesprzyj nas już teraz!
– Nie bierzcie na poważnie wypowiedzi Trumpa – mówił Biden, odnosząc się do słów republikańskiego kandydata na prezydenta odnośnie wycofania się ze zobowiązań wynikających z at. 5 sojuszu. Dodał, że w Ameryce panuje zgoda ponadpartyjna dot. niemożności wycofania się z gwarancji bezpieczeństwa NATO wobec krajów bałtyckich.
Biden spotkał się także za zamkniętymi drzwiami z prezydentem Łotwy Raimondsmem Vējonisem i premierem Mārisem Kučinskisem. Z tym ostatnim poruszana była m.in. sprawa dostaw skroplonego gazu amerykańskiego do gaz-portów na Łotwie, a także oczyszczenia systemu bankowego z banków nie-rezydentów, które oskarża się o pranie rosyjskich pieniędzy.
W Ankarze wiceprezydent spotkał się zarówno z prezydentem Erdoganem jak i premierem Yildirimem. Rozmowy dotyczyły stosunków USA-Turcja oraz „szeregu zagadnień ważnych dla obu krajów” – jak poinformowało Biuro Prasowe Białego Domu.
Podczas pobytu w Sztokholmie, wiceprezydent wziął udział w dwustronnym spotkaniu z premierem Stefanem Löfvenem, z którym ma rozmawiać m.in. o kryzysie uchodźczym i bezpieczeństwie energetycznym. Nieoficjalnie wiadomo, że poruszana była również kwestia prania rosyjskich pieniędzy przez banki szwedzkie.
Po wizycie na Łotwie tamtejszy premier stwierdził: – Rozmawialiśmy o wielu sprawach wewnętrznych. Kwestie bezpieczeństwa zostały omówione bardziej szczegółowo także z prezydentami państw bałtyckich. Muszę przyznać, że USA śledzą wydarzenia w naszym regionie bardzo uważnie. Biden wykazywał wielkie zainteresowanie naszymi reformami w oświacie i służbie zdrowia, które uznał za ważne rozwiązania wstępne dla stworzenia stabilnej przyszłości.
Według Kucinskisa, USA są bardzo zainteresowane liberalizacją rynku gazu na Łotwie. Obaj politycy rozmawiali także na temat reformy łotewskiego wymiaru sprawiedliwości, prawa upadłościowego i walki z korupcją. Największą uwagę Biden zwrócił jednak na łotewski sektor bankowy, gdzie obecnie „niezależni audytorzy z USA badają sytuację finansową 12 banków.” Premier poinformował, że te procedury zostały wszczęte w związku ze staraniami dot. przystąpienia Łotwy do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).
„Łotewskie centrum finansowe” i pranie brudnych pieniędzy
– W mojej opinii, wizyta Bidena była konieczna w celu rozwiązania problemów bezpieczeństwa różnego rodzaju – wyjaśniał łotewski premier.
Nie od dziś wiadomo, że Amerykanie ostro naciskają na Łotyszów, by zrobili porządek ze swoim systemem bankowym, który oskarża się o pranie brudnych pieniędzy pochodzących z krajów byłego bloku wschodniego.
Jesienią ubiegłego roku dwóch członków komisji parlamentarnych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w kraju odbyło dość nieprzyjemną rozmowę z wysokiej rangi urzędnikiem Departamentu Skarbu w Waszyngtonie.
– Mimo, że twój kraj jest mały, a administracja nieliczna, za pośrednictwem waszego systemu finansowego przechodzi 1 procent wszystkich transakcji w dolarach amerykańskich na świecie. To setki milionów. Musisz być w stanie go kontrolować. Jak to zrobisz to już twoja sprawa – komentował rozmowę Ainars Latkovskis, szef łotewskiej komisji parlamentarnej ds. obrony w wywiadzie dla „Re: Baltica”, cytując rozmowę z zastępcą Sekretarza Skarbu USA Danielem Glaserem, odpowiedzialnym za zwalczanie terroryzmu finansowego.
Podobny komunikat Latkovskis i Solvita Aboltiņa, szefowa komisji ds. bezpieczeństwa narodowego Łotwy usłyszeli w Departamencie Stanu. Z kolei nowy ambasador USA w Rydze przy każdej okazji przypominał o potrzebie zatrzymania strumienia brudnych milionów, głównie z byłego Związku Radzieckiego, przepływających przez Łotwę.
W styczniu 2016 roku sprawa była omawiana w Kongresie Stanów Zjednoczonych przy okazji spektakularnej grabieży z Mołdawii i trzech łotewskich banków 1 mld dolarów. Kongresmenka Sheila Jackson Lee mówiła: – Te banki wydają się być instytucjami finansowymi kontrolowanymi przez współpracowników i przyjaciół prezydenta Rosji Władimira Putina, którzy mają za sobą długą historię okradania budżetów byłych krajów WNP. Polityk wezwała Biały Dom i Kongres, by zbadali, czy środki te trafiły do organizacji terrorystycznych.
Amerykanie już dziesięć lat temu wywierali ogromną presję na łotewskie banki, kontrolowane do niedawna przez braci Rotenberg, przyjaciół z dzieciństwa Władimira Putina.
W 2005 roku ówczesny rząd powołał nową instytucję, która miała „uszczelnić” system, ale w 2015 r. wybuchło szereg skandali, które ujawniły, iż łotewskie banki wciąż są pośrednikiem w praniu brudnych pieniędzy pochodzących z krajów byłego Związku Radzieckiego.
W jednym przypadku do łotewskich banków trafiły ogromne środki wyprowadzone z rosyjskiego budżetu. Aferę wykrył rosyjski prawnik Siergiej Magnicki, który później zmarł w więzieniu. W innej sprawie ujawniono, że łotewskie banki pośredniczyły w praniu pieniędzy wyprowadzonych z budżetu ukraińskiego przez współpracownika obalonego prezydenta Janukowycza – Siergieja Kurczenki. Duże środki wyprowadzili także pracownicy Kolei Rosyjskich. Najnowszy skandal dotyczy grabieży ponad 1 mld dol. z trzech mołdawskich banków.
Z łotewskimi instytucjami finansowymi współpracuje jako jedyna zachodnia instytucja kredytowa największy bank niemiecki – Deutsche Bank – a szereg powiązań mają także szkockie spółki komandytowe, które – zgodnie z miejscowym prawem – nie muszą przedstawiać sprawozdań finansowych ze swojej działalności.
Amerykanie wielokrotnie napominali Łotyszów, by uporali się z systemem finansowym, ponieważ od tego zależy „integralność USA i międzynarodowego systemu finansowego”.
Od czasu odzyskania niepodległości przez Łotwę 25 lat temu w kraju, liczącym 2 mln osób powstał nadzwyczaj duży sektor bankowy.13. z 17. banków to instytucje, które posiadały ponad połowę wszystkich zdeponowanych na Łotwie środków i pochodziły one od klientów nierezydentów. To ryzykowny, ale bardzo dochodowy biznes dla właścicieli tych instytucji.
Raport OECD wyraźnie wskazał, że Łotwa jest „ważnym centrum finansowym” znacznie narażonym na korupcję i pranie pieniędzy pochodzących z przekupstwa zagranicznego, ze względu na wysoki odsetek klientów nierezydentów w sektorze bankowym.
OECD stwierdziła ponadto, że istniejącemu systemowi nadzoru nie udało się wykryć kilku operacji prania pieniędzy na dużą skalę, a o aferach kontrolerzy dowiedzieli się z prasy.
Również szwedzkie banki i niemiecki DB piorą „brudne dolary”
Łotewski system finansowy jest w dużej mierze powiązany ze szwedzkimi bankami. W ub. roku dwa największe banki: Nordea i Handelsbanken zostały ukarane wysokimi grzywnami w związku z zaniedbaniami dotyczącymi prania pieniędzy i finansowania terroryzmu – orzekła instytucja zajmująca się nadzorem rynku usług bankowych w Szwecji.
Nordea musiała zapłacić maksymalną karę w wysokości 50 mln koron szwedzkich (5,4 mln euro), a Handelsbanken – 35 mln koron (3,8 mln euro). Co roku straty spowodowane praniem pieniędzy w Szwecji przekraczają 100 mld koron (10,7 mld euro).
Również niemiecki Deutsche Bank musiał zapłacić USA 258 mln dolarów oraz zwolnić sześciu wysokiej rangi pracowników w ramach kary za pranie brudnych pieniędzy i robienie interesów z podmiotami działającymi w objętych sankcjami USA krajach, jak Sudan, Syria i Iran.
Kłopotliwe relacje z Turcją
Wiceprezydent Biden – poza kwestią uporania się z kryminogennymi operacjami finansowymi, ma za zadanie uratować relacje z Turcją, ważnym sojusznikiem USA w ramach NATO i ważnym elementem amerykańskiej „układanki” w zakresie bezpieczeństwa w rejonie czarnomorskim, budowanego w oparciu o oś Polska-Rumunia-Turcja.
Czy Bidenowi udało się „wybić z głowy” Erdoganowi układanie się z Rosją, której – jak przekonują z kolei rosyjscy politycy – tureckie władze miały nawet obiecać udostepnienie bazy w Incirlik, pokaże najbliższa przyszłość.
Wpuszczenie Rosjan na teren bazy, w której przechowywana jest amerykańska broń taktyczna – to właśnie główny powód zmartwienia Amerykanów. Z bazy – jak wynika z doniesień nieoficjalnych źródeł – już rozpoczął się proces ewakuacji broni jądrowej do Rumunii.
Z misją do Turcji udali się także ministrowie Polski i Rumunii, którzy mają pomóc uratować budowany od 2009 roku sojusz, w oparciu o który Amerykanie chcą zagwarantować bezpieczeństwo w regionie czarnomorskim – ważnym ze względów handlowych i politycznych. Przez region ten przechodzą szlaki energetyczne i handlowe między Europą, Azją Środkową, Turcją i Rosją.
Kiedy Rosja zaanektowała Krym, 25-letnia próba NATO wypracowania partnerstwa z krajami wschodnioeuropejskimi niemal w jednej chwili legła w gruzach. Anektując Krym, rosyjski prezydent Władimir Putin zmienił sytuację w zakresie bezpieczeństwa w regionie Morza Czarnego diametralnie. Z kolei nagromadzona przez niego broń konwencjonalna i taktyczna stworzyła ogromne zagrożenie dla NATO, także we wschodniej części Basenu Morza Śródziemnego.
Agnieszka Stelmach