Jak podaje cnn.com, minister obrony Egiptu wyraził zaniepokojenie napiętą sytuacją w tym kraju. Zdaniem gen. Abdul al-Sisi Fattaha trwający konflikt między różnymi siłami politycznymi może doprowadzić do upadku państwa i zagraża przyszłym pokoleniom. W kraju trwają protesty przeciwko związanemu z Bractwem Muzułmańskim prezydentowi Mohhamedowi Mursiemu.
We wtorek doszło do kolejnych walk z policją i oddziałami wojskowymi. Przeciwko protestującym użyto gazu łzawiącego. Przeciwnicy rządu zignorowali godzinę policyjną ustanowioną przez Mursiego, tymczasem zakaz opuszczania domów w godzinach nocnych obowiązuje w prowincjach Port Said, Suez i Ismailia. Rząd zdecydował się na ten krok z powodu rozpoczętych w ostatni piątek starć, w których zginęło już co najmniej 7 osób. Najintensywniejsze zamieszki rozpoczęły się w sobotę. Bezpośrednią przyczyną było ogłoszenie wyroku śmierci na 21 mieszkańcach Port Saidu, z powodu ich roli w ubiegłorocznych zamieszkach kibicowskich. Port Said od dziesięcioleci jest skonfliktowany ze stolicą Egiptu – Kairem. W ciągu dwóch dni po ogłoszeniu wyroku zginęło co najmniej 38 osób. Mimo to egipski minister obrony zaprzeczył, jakoby przeciwko demonstrantom użyto ostrej amunicji.
Wesprzyj nas już teraz!
Egipski minister spraw wewnętrznych Mohamed Ibrahim wyraził w niedzielę swoje zrozumienie dla policji. – Stoicie wobec bezprecedensowej i systematycznej przemocy – powiedział do policjantów Morsi. – Wasze bezpieczeństwo podczas tych konfrontacji jest naszym celem – dodał. Do protestów przeciwko Mursiemu przyłączyli się też anarchiści z Czarnego Bloku, co dało rządowi argument w postaci twierdzenia, że za buntem stoją organizacje terrorystyczne.
Tymczasem ilość ofiar zaniepokoiła Navi Pillay, Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka. Potępiła ona przemoc i wezwała do dialogu między stronami. „Podczas gdy zginęło 2 policjantów, wszystko wskazuje na to, że większość ofiar śmiertelnych jest efektem użycia przez władze ostrej amunicji i nadmiernego zastosowania gazu łzwiącego. Ponadto aż 25 kobiet protestujących na placu Tahrir w Kairze było molestowanych seksualnie, w niektórych wypadkach przy użyciu poważnej przemocy”, głosi oświadczenie autorstwa przedstawicielki ONZ.
Źródło:edition.cnn.com
Marcin Jendrzejczak