Batalia spadkobierców właścicieli gruntu, na którym stał Stadion X-lecia, a obecnie, jeden z najdroższych na świecie, Stadion Narodowy, z państwem przybiera ciekawy obrót. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał w tym tygodniu skargę spadkobierców i uchylił decyzję Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, w której odmówiono im prawa do gruntu. Na wyrok sądu służy skarga do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Spadkobiercy Arpada Chowańczaka i Aurelii Czarnowskiej chcą odzyskać teren o powierzchni około 10 hektarów, którzy zakupiony został w 1920 r. Przedwojenni właściciele zostali wywłaszczeni na mocy przestępczego dekretu Bieruta z 1945 r. W 1954 r. Rada Narodowa odmówiła przyznania im istniejącego wówczas prawa własności czasowej do odebranych gruntów. Spadkobiercy właścicieli bezskutecznie wnosili o unieważnienie tej decyzji do ówczesnego Ministerstwa Infrastruktury.
Wesprzyj nas już teraz!
Co charakterystyczne dla naszego kraju, w którym komunizm rzekomo „upadł”, minister infrastruktury w 2009 r. nie zgodził się na unieważnienie orzeczenia z 1954 r. Został jednak zmuszony do ponownego rozpatrzenia sprawy przez decyzję WSA w Warszawie z sierpnia 2010 r. Decyzja ministerialna została podtrzymana, a rząd uzasadniał, że przy rozpatrywaniu sprawy wzięto pod uwagę przeznaczenie terenu pod użyteczność publiczną w obowiązującym wówczas planie zagospodarowania przestrzennego. Spadkobiercy ponownie zaskarżyli decyzję do sądu.
Pełnomocnik spadkobierców argumentował, że decyzja ministerstwa była wydana z rażącym naruszeniem prawa. Zdaniem pełnomocnik, powołującej się na wypowiedź sądu, Arpad Chowańczak był na ówczesne czasy osobą na tyle zamożną, że nie było żadnych przeszkód, by brał udział w przedsięwzięciu publicznym takim jak posiadanie parku, stadionu, czy terenów wystawowych.
Warszawscy Posłowie i Senatorowie z Platformy Obywatelskiej opracowują projekt ustawy, regulującej kwestie reprywatyzacyjne i odszkodowawcze za bezprawnie zabrane przez władze komunistyczne nieruchomości. Projekt ma być gotowy jeszcze w tym roku. Czas najwyższy, ponieważ 67 lat, jak widać, obowiązywania dekretu Bieruta to zdecydowanie za dużo.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.forsal.pl