W poniedziałek i wtorek na terenie dawnego więzienia Karno-Śledczego Warszawa III na warszawskiej Pradze IPN odkrył szczątki ludzkie. „Te prace będą kontynuowane, bo liczba tych, których tu pogrzebano, jest bardzo duża” – powiedział prof. Krzysztof Szwagrzyk zastępca Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
Więzienie przy ul. 11 Listopada w Warszawie znane pod nazwą Toledo, było po wojnie miejscem kaźni dla więźniów politycznych, słynęło z tortur i licznych egzekucji.
Wesprzyj nas już teraz!
W latach 1945-1956 służby UB i NKWD represjonowały w nim m.in. żołnierzy Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowej Organizacji Wojskowej, Ruchu Oporu Armii Krajowej, członków Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”, w tym młodzież – uczestników antykomunistycznego oporu.
– Tutaj było jedno z najcięższych więzień dla więźniów politycznych w Polsce, tutaj wykonywano ogromną liczbę wyroków śmierci. Wewnątrz i na zewnątrz murów więziennych chowano ofiary systemu komunistycznego – tłumaczył prof. Krzysztof Szwagrzyk.
Biuro Identyfikacji i Poszukiwań IPN od kilku lat prowadzi tu prace poszukiwawcze.
– Odnaleźliśmy w tym czasie szczątki ponad 30 osób, które w latach 40. i 50. zostały zamordowane w tym więzieniu. Dzisiaj, kilkadziesiąt minut temu, odnaleźliśmy kolejne fragmenty szczątków ludzkich: czaszki, ręki i nogi. Trwają teraz prace, żeby w tym miejscu odnaleźć pozostałe części – powiedział wiceprezes Instytutu.
Jak zaznaczył badacz, wrzucania ciał ofiar do płytkich jam grobowych nie można nazwać pochówkiem.
– Tutaj możemy mówić o działaniach sprawcy, mordercy, który zabija, a potem chce zatrzeć ślady, po tym, co uczynił. Wrzucenie człowieka do płytkiej jamy grobowej i pospieszne zasypanie. Ta historia jest ciągle żywa, oto na współczesnym, pięknym osiedlu tuż pod oknami możemy odnajdywać szczególne dowody zbrodni stalinowskich – wskazał.
Wiceprezes IPN podkreślił, że nie uda się odnaleźć wszystkich tych, których tutaj pogrzebano.
– Jest o 30 lat za późno. Tu na początku lat 90. zaczęto budować nowe osiedle. Wiemy z relacji, że odnajdywano wtedy szczątki ludzkie. Były stąd wywożone i nigdy nie ustalimy pełnej liczby tych, których tu zamordowano i pogrzebano, ale zrobimy wszystko, aby odnaleźć i zidentyfikować możliwie wielu – podkreślił.
Jest jeszcze za wcześnie na identyfikację znalezionych we wtorek szczątków.
– Posiadamy materiał genetyczny, który zabezpieczyliśmy od rodzin, które się zgłaszają, wiedząc, jakie działania tu prowadzimy, albo do których sami docieramy. To tylko kwestia czasu, kiedy identyfikacje nastąpią – tłumaczy.
Profesor szacuje, że ofiar terroru komunistycznego mogło być w Warszawie ok. 2 500, z tej liczby odnaleziono do tej pory 400 osób.
– To pokazuje nam na jakim etapie, tylko w Warszawie się znajdujemy, to zdecydowanie początek naszej drogi – wskazał profesor Krzysztof Szwagrzyk i dodał: – Z pewnością nie jest to ostatni etap naszych działań tu przy Namysłowskiej 6. Te prace będą kontynuowane, bo liczba zamordowanych, a potem pochowanych jest bardzo duża.
Źródło: PAP (Paweł Stępniewski)