Polska popełnia błąd, sygnalizując przez większość czasu Ukrainie, że nasza pomoc i wsparcie są absolutnie bezwarunkowe, ponieważ to jest tak bardzo w naszym interesie, że będziemy Ukrainę wspierać niezależnie od tego, jak ona się zachowa – powiedział Łukasz Warzecha w nowym odcinku programu PCh24TV „Prawy Prosty Plus”.
Prowadzący program red. Łukasz Karpiel nawiązał na początku do tekstu Witolda Jurasza (Onet.pl) na temat spięcia, do jakiego doszło ponoć w Kijowie pomiędzy szefem MSZ Radosławem Sikorskim a prezydentem Ukrainy. Wołodymyr Zełenski miał być między innymi niezadowolony z polskiej pomocy i domagać się jeszcze więcej broni, zaś nasza delegacja – dziwić się takiemu zachowaniu gospodarzy.
– Po pierwsze, w tym artykule bardzo dobrze poinformowanego Witolda Jurasza tylko jedna rzecz mnie nie tyle zaskoczyła, co zastanowiła, albo raczej – do jednej mam wątpliwości – komentował Łukasz Warzecha. – Mianowicie do miejsca, w którym Witek pisze o „zaskoczeniu polskiej delegacji”. Na ile znam pana ministra Sikorskiego, to myślę, że zaskoczony nie był. On z Ukraińcami ma do czynienia od dawna; jest człowiekiem, który potrafi przybierać różne twarze i jest również ta twarz maksymalnej proukraińskości, przybierana głównie na spotkaniach na Zachodzie. Natomiast on, jak sądzę, doskonale zna tę – powiedziałbym – postsowiecką manierę ukraińskiej dyplomacji, a przewijającą się przez cały ten czas po 24 lutego 2022 roku. Nie sądzę żeby on był zdziwiony, może ktoś w polskiej delegacji był zaskoczony tą charakterystyczną brutalnością; ktoś kto miał z tym do czynienia po raz pierwszy. Natomiast raczej nie minister Sikorski – ocenił publicysta.
Wesprzyj nas już teraz!
– Witold Jurasz napisał w tym tekście, co wydaje mi się bardzo celnym stwierdzeniem i diagnozą, że strona ukraińska najwyraźniej uznaje, że w ogóle nie musi zabiegać o jakąś przychylność strony polskiej, jako że strona polska traktuje ukraińską walkę z Rosją jako właściwie własną, we własnym imieniu. I w związku z tym nie trzeba okazywać tu żadnej wzajemności. To krótkie zdanie jest, moim zdaniem, absolutnie kluczowe. Pokazuje, gdzie prawie od początku tego konfliktu (…). Polska popełnia błąd, sygnalizując przez większość czasu Ukrainie dokładnie to, co Witek Jurasz opisał jako ukraińską interpretację: że nasza pomoc i wsparcie są absolutnie bezwarunkowe, ponieważ to jest tak bardzo w naszym interesie, że będziemy Ukrainę wspierać niezależnie od tego, jak ona się zachowa – podkreślał gość PCh24TV.
– Ukraińcy to bezwzględnie wykorzystują – nie ma w tym nic nowego, wyjaśniałem ten mechanizm wielokrotnie, również w „Prawym Prostym Plus”. Wykorzystują to bo tak działa ich dyplomacja, bo tak działa ich polityka, bo tak są nauczeni, a wreszcie – bo tak robi rozsądne państwo, które pilnuje własnego interesu. Jeżeli partner mówi: „oddam ci wszystko i nie musisz mi niczego oddawać w zamian, bo tak bardzo mi zależy, żeby ci się udało”, to w stosunkach między państwami druga strona mówi: „OK, OK, to ja biorę i nie kwituję”. I dokładnie tak wyglądają stosunki polsko-ukraińskie.
– Problem polega na tym – i myślę, że pan minister Sikorski też sobie z tego zdaje sprawę – że na wprowadzanie jakiegoś aspektu wzajemności, którą jak rozumiem, on też próbował wprowadzić w kwestii Wołynia – za co ma u mnie duży plus – jest po prostu za późno. To już jest moment, w którym Ukraina (…) trochę może bardziej jest „na musiku”, ale Polska – choćby ze względu choćby na zużycie swoich zasobów – nie ma tak wiele do zaoferowania.
– Mam wrażenie, że za kulisami pan minister Sikorski brzmi znacznie rozsądniej niż wtedy gdy się wypowiada publicznie – podsumował Łukasz Warzecha wątek. Nawiązał tu m.in. do zgłoszonego przez Sikorskiego zastrzeżenia, iż Polska może oddać Ukrainie kolejne wojskowe samoloty dopiero wtedy gdy pozyska uzbrojenie w ich zastępstwie.
– Jestem w niewdzięcznej roli, bo nie mam tak radykalnego stanowiska, jakie od początku konfliktu prezentuje Łukasz – zastrzegł na początku swojej wypowiedzi Rafał Woś, zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”, drugi z gości red. Łukasza Karpiela. – Trzeba powiedzieć, że to stanowisko, w którym Łukasz był dość osamotniony, teraz staje się powoli nastawieniem większościowym w polskiej opinii publicznej – przyznał. – Coraz bardziej w modzie jest narzekać na nasze bezwarunkowe wsparcie Ukrainy, przedstawiać sytuację w takich kategoriach, że oto Polska jest bezwolnym graczem, takim „frajerem”, naiwniakiem, który pomaga za „bezdurno”. Jest tu też zaszyty wątek krytyki polskiego romantyzmu, w przeciwstawieniu do rzekomego racjonalizmu i pragmatyzmu, czy to krajów zachodnich, czy to samej Ukrainy.
– Trudno nie zauważyć, że ta dyskusja jest przedłużeniem polskiej polityki wewnętrznej. Poprzedni rząd stanął w sytuacji egzystencjonalnego zagrożenia Ukrainy stanął pryncypialnie po jej stronie. Wynikało to z kalkulacji, że lepiej jest mieć Rosję 2 tysiące kilometrów od swoich granic niż przy swoich granicach. To różni Polskę od Niemiec (…). Ponieważ PiS reprezentował tę politykę, bronił jej długo, na dobre i złe (…) w naturalny sposób polityczni przeciwnicy PiS, w tym Platforma Obywatelska i minister Sikorski gdzieś tam swojej szansy politycznej szukają na to, żeby pokazać: „aha, zobaczcie, jakimi oni byli frajerami…” – stwierdził Rafał Woś.
– Konfederacja też takim językiem mówi, też „mówi Warzechą” od dawna, i oni też: hulaj dusza, można jechać po PiS-owcach jak się tylko chce. Nie wchodząc w takie rozumienie dyplomacji – które też nie jest mi jakoś szczególnie bliskie – uważam, że dyplomacja wykuwa się podczas spotkań liderów w cztery oczy, w mniejszych grupach i nie ma większego znaczenia, kto komu i jak odpowiedział i czy ktoś był miły czy mniej miły, czy krzyczał, czy nie krzyczał. Raczej o przebiegu wydarzeń decydują szersze procesy, uwarunkowania, interesy, zasoby, sojusze – komentował.
– Jak mówimy o relacjach polsko-ukraińskich obecnie, to też w jakimś sensie ustawiamy się w sporze między PiS-em a antyPiS-em – ocenił wiceszef popularnego „Tysola”.
Źródło: PCh24TV
Not. RoM