9 kwietnia 2014

„Washington Times”: dlaczego w armii USA jest plaga żołnierzy-zabójców?

„Washington Times” stara się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego armia amerykańska nękana jest plagą zabójstw. Gazeta stawia hipotezę, że od żołnierzy, którzy stanowią zaledwie 1 proc. populacji amerykańskiej  wymaga się obecnie niezwykłego poświęcenia.  


Dziennik przypomniał okoliczności strzelaniny w Fort Hood w Teksasie, której sprawcą był weteran wojny w Iraku, były gwardzista cierpiący na zespół stresu pourazowego ( PTSD ). W strzelaninie, która miała miejsce w ub. środę zginęło 4. żołnierzy, a 16. zostało rannych.

Wesprzyj nas już teraz!

Tuż po incydencie prezydent Obama złożył kondolencje rodzinom zastrzelonych i wyraził ubolewanie, iż podobny akt zdarzył się po raz kolejny.

„Washington Times” zauważa, że od 11 września 2001 r., tj. od czasu zadeklarowania przez Amerykę wojny z terroryzmem na świecie, „armia amerykańska została wciągnięta do piekła”. W odróżnieniu od poprzednich konfliktów wojna z terroryzmem wymaga od żołnierzy i ich rodzin niezwykłego poświęcenia.

Gazeta próbuje prześledzić, co się dzieje, gdy żołnierz piechoty morskiej, marynarz lub lotnik idzie na wojnę, a naród nie. Tylko 1 procent Amerykanów służy w mundurze, a 99 procent populacji oddaje się konsumpcji.

Obecnie żołnierze toczą walki na froncie przed długi czas, nawet przez klika lat. Dla porównania, w Wietnamie po roku służby żołnierz mógł wrócić do domu. Teraz jednak, ze względu na niedobór personelu wojskowego i rosnącą liczbę punktów zapalnych, żołnierze są przerzucani z jednego frontu walki na drugi itd. Często zdarza się, że w ciągu kilku lat biorą udział w czterech konfliktach. Nic więc dziwnego – „zdaniem Washington Times” – że często cierpią na zaburzenia psychiczne.

Gazeta powołuje się na badania i nowe dowody wskazujące na fatalne skutki uczestniczenia żołnierzy w długotrwałych konfliktach. Z badania opublikowanego w 2010 roku wynika, iż im dłużej żołnierz zmuszony jest prowadzić działania bojowe, tym bardziej jest prawdopodobne, że będzie doświadczać PTSD. Opracowanie przygotowane przez weteranów wojny w Wietnamie, a nie w Afganistanie czy Iraku, wskazuje na tragiczne konsekwencje PTSD wywołane u żołnierzy, którzy walczyli w Wietnamie najwyżej przez jeden rok, a nie trzy czy cztery jak obecnie się walczy. Skutki długotrwałego wystawienia dzisiejszych żołnierzy na długotrwały stres są o wiele gorsze.  

„Washington Times” przypomina, że liczba incydentów z udziałem żołnierzy zabójców stale rośnie. Obecnie jest to „szokująco powszechny problem”. Przykładowo, w 2012 r. armia straciła więcej żołnierzy w Afganistanie w wyniku zabójstw w jednostce  – 325,  niż w bezpośrednich starciach z talibami.

Mimo, że podwojono wysiłki w celu szybkiego zdiagnozowania i leczenia potencjalnych żołnierzy zabójców, w 2013 r. szef armii poinformował, że znowu zginęło 301 żołnierzy.

Kongresmeni prześcigają się w propozycjach rozwiązania problemu. Jedni postulują, by jeszcze większy nacisk położyć na leczenie psychiczne i terapie dla powracających z wojny weteranów. Inni mówią, by zezwolić niektórym żołnierzom na noszenie ukrytej broni w fortach.

Karl Eikenberry, emerytowany generał, który walczył w  Afganistanie napisał ostatnio, że dopóki nie zmieni się stosunek Amerykanów do służby wojskowej i nie zniknie niechęć do niej, oraz nie zwiększy się liczebność armii, dopóty nic się nie zmieni.

Źródło: washingtontimes.com, AS.

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram