„Washington Post” sugeruje, że administracja Bidena pracuje nad długoterminową strategią wsparcia Kijowa. Plan koncentruje się na obronie i wzmocnieniu gospodarki. Nie przewiduje natomiast odbicia znaczących obszarów w rozpoczętym niedawno roku.
Założenia strategii pokrywają się z sugestiami Michaela Kofmana, Roba Lee i Dara Massicot, przedstawionymi we wspólnym komentarzu na stronie worldontherocks.com.
Wesprzyj nas już teraz!
Koffman to analityk związany z Carnegie Endowment for International Peace. Wcześniej pełnił funkcję dyrektora Programu Studiów Rosyjskich w Centrum Analiz Marynarki Wojennej. Rob Lee był oficerem piechoty morskiej, a obecnie jest analitykiem Eurazjatyckiego Instytutu Badań nad Polityką Zagraniczną. Z kolei Dara Massicot analizowała dla Departamentu Obrony rosyjskie zdolności wojskowe. Przeszła stamtąd do instytutu Carnegie Endowment for International Peace.
Wszyscy autorzy we wspólnym, obszernym komentarzu zamieszczonym 26 stycznia na stronie warontherocks.com wskazują, iż w 2024 r. najlepszą metodą obrony Ukrainy wcale nie będzie atak, lecz maksymalizacja skuteczności oraz stworzenie odpowiednich możliwości ofensywnych na przyszłość.
W artykule zatytułowanym Hold, build, and strike: a vision for rebuilding Ukraine’s advantage in 2024 („Trzymaj, buduj i uderzaj: wizja odbudowy przewagi Ukrainy w 2024 roku”) autorzy zwracają uwagę na bardzo trudną sytuację na froncie. Piszą, że artyleria M109 Paladin pod Bachmutem otrzymuje jako amunicję jedynie pociski dymne. „Po miesiącach zaciętych walk ukraińska ofensywa w 2023 roku okazała się straconą szansą. Obecnej sytuacji również nie da się utrzymać w dłuższej perspektywie. Jest oczywiste, że Ukraina i Zachód potrzebują nowej wizji strategicznej” – czytamy.
Analitycy wskazują na potrzebę opracowania strategii długoterminowej, uwzględniając fakt, iż Rosja w 2024 roku będzie posiadała przewagę materialną, przemysłową i kadrową.
W fazie krótkoterminowej sojusznicy muszą skupić się na przeprojektowaniu wsparcia dla Kijowa, aby Ukraina skutecznie mogła się bronić i odbudowała przewagę niezbędną do przeprowadzenia operacji ofensywnych na dużą skalę najwcześniej w 2025 r. To wtedy ukraińska armia miałaby zadać cios Rosji na polu bitwy.
Co istotne, jeśli nie skoryguje się obecnej strategii i jeśli nie utrzyma się poparcia Zachodu, Ukrainie grozi wyczerpanie i negocjacje z Moskwą ze słabej pozycji.
„Obecnie Ukraina koncentruje się na odbudowie kraju i okopywaniu się, aby bronić się przed ciągłymi atakami Rosji. Zachodnie dostawy amunicji artyleryjskiej znacznie się zmniejszyły, co doprowadziło do głodu pocisków na całym froncie. Ukrainie po kilku miesiącach ofensywy brakuje amunicji artyleryjskiej i skutecznych w walce jednostek, aby w najbliższym czasie powrócić do ofensywy. Siły rosyjskie przejęły inicjatywę na poszczególnych odcinkach frontu, ale one również miały trudności z osiągnięciem postępu. Chociaż letnia ofensywa Ukrainy nie osiągnęła swoich minimalnych celów, rosyjska ofensywa zimowa w zeszłym roku i słabe ataki tej jesieni również nie przyniosły przełomu” – czytamy.
Rosjanom, mimo lepszej pozycji na froncie, nie udało się zajęcie całego Donbasu. Rok 2024 może być kluczowy z innego względu. Chodzi o to, aby odtworzyć zdolność do skutecznego użycia siły na dużą skalę.
Kijów musi – przy ograniczonej pomocy – zregenerować siłę bojową i dobrze przygotować obronę. Musi odtworzyć jakość sił, szkolić ludzi i rozwijać potencjał przemysłu obronnego, przy czym nie może już liczyć na taką ilość amunicji artyleryjskiej, siłę roboczą ani sprzęt jak w 2023 roku.
Znacznie lepiej wygląda sytuacja Rosjan, którzy zwiększyli wydatki na obronę narodową i zrestrukturyzowali gospodarkę, przekształcając przychody z eksportu nośników energii w mobilizację przemysłu obronnego. Ogłoszono rekrutację i zaczęto tworzyć nowe formacje wojskowe.
Analitycy sugerują, że Ukraińcy muszą skoncentrować się na budowie „bardziej ufortyfikowanej obrony głębokiej”, aby ułatwić utrzymanie pozycji wzdłuż prawie 1000-kilometrowej linii frontu, przy ograniczonych zasobach amunicji. Mają powstać bunkry, tunele, w których będzie można się schronić przed rosyjską artylerią i bombami.
Należy także skonsolidować siły i dostosować rodzimą produkcję przemysłową do potrzeb wojny, aby w większym stopniu produkować nowe komponenty do zachodnich zestawów. Ukraińcy muszą poradzić sobie z różnorodnymi arsenałami broni. „Stanowi to koszmar logistyczny i konserwacyjny, co zmniejsza ilość sprzętu, który można jednocześnie serwisować”. Tutaj pomocy miałyby udzielać zachodnie organizacje, jak np. Come Back Alive i Fundacja Prytula.
Kijów będzie musiał zrewidować politykę mobilizacji i rekrutacji. Na razie odrzucono propozycję rekrutacji blisko pól miliona młodych mężczyzn. Bez obniżenia średniego wieku żołnierzy poniżej 40 roku życia, nie ma co myśleć o udanych operacjach ofensywnych. Część starszych żołnierzy jest w słabej kondycji fizycznej i ma problemy zdrowotne, które ograniczają zdolność do walki. Chodzi także o zapewnienie rotacji batalionów na linii, w rezerwie i w formacji.
Ukraina musi także zwiększyć skalę i zreformować istniejące programy szkoleniowe, przywracając swoim siłom skuteczność bojową. „Choć ukraińscy żołnierze i oficerowie mają duże doświadczenie bojowe, często brakuje im przeszkolenia w zakresie podstaw, co staje się większym problemem w miarę szybkiego awansu na zastępstwo strat bojowych” – czytamy.
Konieczność przeszkolenia kadry wyższej wymaga sporo czasu. Obecnie główny ciężar prowadzenia wojny spada w dużej mierze na barki piechoty, która ponosi duże straty. Część, która przeżyła jest na froncie od dwóch lat. Są to ludzie wyczerpani psychicznie i fizycznie. Obniża się morale, co zagraża przyszłym ofensywom.
By wesprzeć Ukrainę mówi się o ściślejszej współpracy z Zachodem w celu zwiększenia produkcji dronów i elektronicznych systemów walki z dronami, co miałoby częściowo zrekompensować niedobory amunicji artyleryjskiej i zmniejszyć podatność na przyszłe zakłócenia pomocy.
Kijów ma mieć duże możliwości produkcji dronów uderzeniowych pod warunkiem zapewnienia środków finansowych i amunicji. Analitycy sugerują, by kraje europejskie finansowały zakłady produkujące drony na Ukrainie lub w państwach sąsiadujących.
W dalszym ciągu brakuje podstawowych pojazdów opancerzonych, zwłaszcza gąsienicowych transporterów, przez co ginie niepotrzebnie dużo ludzi. Jest to szczególnie problematyczne dla brygad Gwardii Narodowej i Obrony Terytorialnej, które są traktowane z konieczności jako brygada zmechanizowana. Brakuje pojazdów do ewakuacji rannych żołnierzy. Zwykle taka ewakuacja zajmuje kilka godzin z powodu intensywnego ostrzału artyleryjskiego.
Mówi się także o konieczności podpisania z zachodnimi rządami kontraktów na produkcję systemów broni. Chodzi o infrastrukturę potrzebną także zachodnim siłom zbrojnym, np. modułów odpornych na zakłócenia oraz oprogramowania do naprowadzania terminali dla dronów, elektronicznych systemów bojowych i zdalnie sterowanych środków do wykrywania i niszczenia min. O tego typu systemy apelował ukraiński dowódca gen. Walerij Załużny.
Autorzy sugerują, by w nadchodzących miesiącach Ukraina unikała wciągania w niekorzystne, wyniszczające walki, które podważyłyby wszelkie perspektywy długoterminowego sukcesu. Kraju nie stać na walkę taką, jaką prowadził w 2023 roku. Ten rok trzeba przetrwać, aby wojnę kontynuować w następnych latach i skutecznie osłabić potencjał Moskwy – uważają Koffman, Lee i Massicot.
Są jednak też tacy waszyngtońscy analitycy, którzy sugerują, że właśnie nadszedł czas na negocjacje pokojowe. Pozycja Ukrainy nie jest obecnie na tyle silna, aby móc wynegocjować, co prawda nie optymalne, ale przynajmniej dobre warunki pokojowe. Później ma być tylko gorzej.
Źródło: warontherocks.com
AS