Kurs watykańskiej dyplomacji wobec Kościoła w Chinach niebezpiecznie przypomina politykę zbliżenia z ZSRR z czasów Zimnej Wojny – przekonuje w przejmujących słowach emerytowany biskup Hong Kongu, kardynał Joseph Zen Ze-kiun. Duchowny krytykuje dążenie do zbliżenia z chińskim „Kościołem Patriotycznym”. Jego zdaniem, dialog za wszelką cenę, mimo dobrych intencji, jest nieuczciwy względem działających w chińskim podziemiu rzymskich katolików. Kompromis z ateistycznym rządem o totalitarnych zapędach jest bowiem niemożliwy.
Emerytowany biskup Hong-Kongu, kardynał Joseph Zen Ze-kiun, stał się obiektem krytyki piszącego na łamach „La Stampa” dziennikarza Gianni Valentego. Ten katolicki publicysta zarzucił 84-letniemu dostojnikowi postawę konfrontacyjną i dążenie do storpedowania inicjatyw mających na celu porozumienie katolicko-chińskie. Zdaniem dziennikarza, kardynał przez 20 lat sprzeciwiał się dążeniom Watykanu do poprawy relacji Chin z Kościołem.
Wesprzyj nas już teraz!
Kardynał Joseph Zen Ze-kiun w artykule opublikowanym na swoim blogu oldyosef.hkdavc.com odnosi się do oskarżeń Valentego, a przy okazji porusza istotne dla Kościoła w Azji – i nie tylko – sprawy. Twierdzi, że nie dąży bynajmniej do konfrontacji dla samej konfrontacji, ani tym bardziej do negacji autorytetu papieskiego. Przekonuje jednak, że w pewnych przypadkach katolik musi wyrazić swój sprzeciw, nawet wobec posunięć samego papieża.
„Wiemy, że w Chinach ateistyczny reżim zawsze pragnął totalnej kontroli nad religiami” – pisze kardynał Joseph Zen Ze-kiun – „Aż do tej pory znaczne grupy katolików, zarówno podziemne, jak i oficjalne, poprzez wielkie poświęcenia pozostawały wierne Kościołowi zbudowanemu przez Jezusa na Piotrze i Apostołach”. Kardynał obawia się jednak, że wkrótce „to, co uznawano za sprzeczne z doktryną i dyscypliną Kościoła stanie się uzasadnione i normalne. Każdy będzie musiał poddać się państwu rządzącemu Kościołem, każdy będzie musiał być posłuszny biskupom nieprawowitym, a nawet ekskomunikowanym”.
Uznać Stowarzyszenie Patriotyczne? Non possumus
Obecnie między Chinami a Watykanem nie istnieją formalne stosunki dyplomatyczne. Trwają jednak negocjacje. Kościół w Chińskiej Republice Ludowo-Demokratycznej działa w podziemiu. Zastępuje go oficjalne Stowarzyszenie Patriotyczne, skupiające „katolików” podporządkowanych ateistycznej władzy. W rankingu prześladowań chrześcijan organizacji Open Doors, Chiny znajdują się na 33 miejscu krajów najbardziej zwalczających wyznawców Chrystusa. Zwraca się uwagę na utrudnianie odprawiania nabożeństw i zgromadzeń. Dochodzi także do zdejmowania krzyży z kościołów. Zdarzają się aresztowania chrześcijan trwające do 15 dni. Mimo to w ostatnim czasie coraz częściej mówi się o porozumieniu między Watykanem i Chinami. Ponadto we wrześniu 2015 r. papież powiedział, że chciałby odwiedzić Chiny. Ojciec święty dodał, że istnieje szansa na dobre relacje z tym krajem.
Zdaniem kardynała Zena, ryzyko zaakceptowania przez Watykan podporządkowanego państwu Stowarzyszenia Patriotycznego jest bardzo duże. Posłuszeństwo względem tego typu „porozumienia” jest jednak niemożliwe, gdyż kłóciłoby się z posłuszeństwem katolickiej doktrynie.
„Będziemy zobowiązani do odmowy postąpienia w ten sposób, po prostu dlatego, że w przeciwnym razie sprzeciwilibyśmy się autorytetowi piotrowemu” – przekonuje hierarcha. „Tak w omawianym przypadku (choć obecnie nadal mamy nadzieję, że do niego nie dojdzie) będziemy musieli pozostać wierni papieżowi (papiestwu, autorytetowi Wikariusza Chrystusa), pomimo papieża. Jeśli Gianni Valente się oburzy, to ujawni co najwyżej własną nieznajomość historii Kościoła” – dodaje.
Kardynał Zen potwierdził swoją wcześniejszą opinię, jakoby wstępowanie do Stowarzyszenia Patriotycznego było niedopuszczalne. Podkreślił, że nie jest to jego osobisty pogląd, lecz element nauczania Benedykta XVI z „Listu do katolików w Chinach” z 2007 r. W dokumencie tym obecny papież-emeryt potępił, jako sprzeczne z katolickim nauczaniem, „pretendowanie niektórych organizmów, ustanowionych przez państwo i obcych strukturze Kościoła, do stawiania siebie ponad biskupami i kierowania życiem wspólnoty kościelnej”. Skrytykował także dążenia do „niezależności” tych wspólnot, a także podejmowanie decyzji kościelnych przez „(…) osoby nie wyświęcone, a czasem wręcz nie ochrzczone”.
Prawda podstawą dialogu
Hierarcha podkreślił także, że niedopuszczalne jest poświęcanie prawdy i własnej tożsamości na ołtarzu dialogu. Stwierdził, za Benedyktem XVI, że niewłaściwy jest zarówno nieustanny sprzeciw wobec władz cywilnych, jak i uleganie im w kwestiach religijnych. Podkreślił, że naiwnością jest wiara w możliwość pojednania między Kościołem i ateistycznym rządem o totalitarnych zapędach.
„Fundamentem powodzenia dialogu jest uszanowanie tożsamości własnej i partnera rozmów” – podkreślił. „Czy taki fundament istnieje w naszym przypadku? Czy totalitarne państwo może zaakceptować religię uznającą własny wewnętrzny najwyższy autorytet? Czy religia może podporządkować się całkowitej kontroli ateistycznego rządu? Musimy zmierzyć się z faktem, że komunistyczny rząd to prawdziwa dyktatura! Moje porównanie naszego dialogu z władzami komunistycznymi do św. Józefa idącego rozmawiać z Herodem, brzmiało jak żart. Jednak nie jest ono dalekie od prawdy” – zauważył.
Hierarcha ubolewa, że nie dysponuje pełną wiedzą na temat bieżącego stanu rozmów watykańsko-pekińskich. Wszystko za sprawą utajnienia negocjacji przez rzymską kurię. Wcześniej duchowny uczestniczył w spotkaniach Komisji dla Kościoła w Chinach. Ta jednak de facto przestała istnieć, co jego zdaniem świadczy o zerwaniu z „tradycyjnymi standardami dyplomatycznymi kurii rzymskiej”.
Ostpolitik 2.0?
Zdaniem kardynała Zena, dialog chińsko-watykański korzystny jest głównie dla chińskich komunistów. Wykorzystują oni ugodowe stanowisko Watykanu do swoich celów. Owa ugodowość niebezpiecznie przypomina jednak przyjętą za pontyfikatów Jana XXIII i Pawła VI tzw. Ostpolitik. Chodzi o politykę wschodnią Stolicy Apostolskiej względem Związku Radzieckiego. Miała ona oficjalnie na celu poprawę położenia katolików w krajach położonych po wschodniej stronie żelaznej kurtyny. Głównym twórcą „Ostpolitik” był kardynał Agostino Casaroli (1914-1998), mianowany w 1979 r. Sekretarzem Stanu Stolicy Apostolskiej.
„Pierwotnie Ostpolitik była kwestią polityczną. Na tym polu miała jakiś sens, gdyż w tej sferze istnieje pole do pewnych umów, na przykład wymiany zysku ekonomicznego za koncesje polityczne. Ale jakże mamy negocjować z tymi, którzy rozumieją wyłącznie rządy pieniędzy i siły? Jak możemy sprzedawać jedyną rzecz, jaką posiadamy – władzę duchową. (…) Czyżby więc konfrontacja była jedyną drogą? Ale jak można konfrontacją nazywać postawę owcy odmawiającej stania się pożywieniem wilków?” – pytał kard. Zen.
Skutki polityki wschodniej Watykanu wobec ZSRR okazały się, zdaniem kardynała Zena, dalekie od pożądanych: „Jakie były osiągnięcia Ostpolitik?” – zapytuje duchowny. „Niektórzy mówią o zachowaniu hierarchii kościelnej. Ale jakiej hierarchii? Biskupów marionetek, nie pasterzy trzody, lecz wygłodniałych wilków, urzędników ateistycznych rządów. Znaleźliśmy modus non moriendi!, mówią apologeci Ostpolitik. Jednak Kościół w tych krajach przetrwał nie dzięki watykańskiej dyplomacji, lecz niezachwianej wierze zwykłych ludzi”.
Emerytowany biskup Hong Kongu podkreśla, że podobnie polityka ustępstw wobec rządu komunistycznych Chin nie przyniesie dobrych owoców. W swoim artykule zapowiada, że nie zrezygnuje z mówienia prawdy o sytuacji w Chinach i obrony wiernych papiestwu katolików. Oni sami bowiem nie cieszą się wolnością sumienia i nie mogą mówić tego, co myślą.
„Jestem człowiekiem pozbawionych głosu nie tylko, by protestować przeciwko władzom komunistycznym, ale także, by zadać pewne pytania naszym rzymskim pasterzom” – deklaruje duchowny.
„Wszystkie działania z ostatnich czasów wydają się łamać doktrynę i nauczanie Kościoła; nieprawowici i ekskomunikowani biskupi uczestniczą w Mszach pontyfikalnych i święceniach, prawowici biorą udział w nieprawowitych święceniach nawet czterokrotnie; biskupi oficjalnej wspólnoty niemal całkowicie uczestniczą w Narodowym Zgromadzeniu Katolików. Rzym w ogóle się w tej sprawie nie wypowiada! Czyż nasi bracia w Chinach nie mają prawa do zakłopotania i stawiania pytań?” – napisał kardynał Zen.
Źródła: oldyosef.hkdavc.com / asianews.it / opendoors.pl / w2.vatican.va
Marcin Jendrzejczak