Uczestnicy sympozjum, jakie odbyło się w dniach 11–15 maja na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie wokół adhortacji papieża Franciszka „Amoris laetitia” przyznali, że nie wszędzie odbywa się sprawne wdrażanie jej wytycznych. Wezwali więc, by „odważnie” integrować zepchniętych na margines katolików i inaczej spojrzeć na moralność, bo czasy się zmieniły. Zmienił się także model rodziny.
Opublikowana w 2016 r. adhortacja dotycząca małżeństwa i życia rodzinnego wywołała ogromne poruszenie, głównie z powodu sugestii dotyczących poluzowania dyscypliny sakramentalnej względem osób rozwiedzionych wchodzących w nowe niesakramentalne związki.
Arcybiskup Bruno Forte, sekretarz specjalny dwóch Synodów o rodzinie przekonywał że papież Franciszek miał być zdeterminowany, by wprowadzić zmianę w sprawie traktowania rozwodników i przyjmowania przez nich sakramentów.
Wesprzyj nas już teraz!
Od 2016 r. utrwalił się chaos interpretacyjny dokumentu i część episkopatów nie zgodziła się na wdrożenie niektórych jego zaleceń. Potwierdzili to uczestnicy majowej konferencji w Rzymie.
Dokument papieski chwalony przez środowiska liberalne za wezwanie do większej integracji katolików rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach i włączenie homoseksualistów czy transseksualistów w posługę Kościoła, nie spotkało się z takim odzewem, na jaki liczyło to środowisko. Teologowie obecni na sympozjum uznali, że udało się częściowo wdrożyć zalecenia Amoris laetitia”, ale przede wszystkim wstrząsnąć strukturami Kościoła i rzucić wyzwanie teologii moralnej.
W sympozjum wzięło udział prawie 200 biskupów, księży, zakonnic i teologów z 25 krajów z Afryki, Azji, obu Ameryk i Europy. Zastanawiali się jak sprawić, by nauczanie papieża Franciszka wpłynęło na zmianę praktyki duszpasterskiej na całym świecie.
Teolog Sigrid Müller z Uniwersytetu Wiedeńskiego podkreśliła, że „Kościół musi się zmienić, aby towarzyszyć rodzinom”, a „odpowiednie towarzyszenie rodzinom przez Kościół wymaga nawrócenia”.
Jezuita o. Eric Marcelo Genilo opowiadał o sytuacji na Filipinach, gdzie 80 procent spośród 110 milionów ludzi stanowią katolicy i gdzie papież Franciszek cieszy się szerokim poparciem. Wskazał on, że episkopat przyjął dokument wzywający księży i świeckich do natychmiastowego działania, aby zintegrować tych, którzy czują się wyobcowani z Kościoła. I chociaż przyznał, że są kapłani, którzy wciąż odmawiają chrztu dzieciom osób par pozostających w związkach niesakramentalnych, czy tej samej płci, winił za to „klerykalizm”, który ma być obecny w niektórych częściach społeczeństwa filipińskiego. Tymczasem episkopat i jego komórki dokonały przeglądu programów przygotowania do małżeństwa i konferencja biskupów „potwierdziła, że Amoris laetitia stanowi autorytatywne nauczanie Kościoła”.
Emily Reimer-Barry, profesor etyki chrześcijańskiej na Uniwersytecie w San Diego zaznaczyła, że w USA wprowadzanie w życie Amoris laetitia napotyka opory. Stwierdziła, że potrzeba biskupów gotowych słuchać doświadczeń rodzin „o różnych formach”.
Prelegentka z Kenii s. Veronica Rop mówiła, że pod przewodnictwem Konferencji Biskupów Katolickich Kenii i Katolickiego Uniwersytetu Afryki Wschodniej trwają prace nad lepszą oceną potrzeb życia rodzinnego w tym kraju. Duchowni mają szukać konsensusu między tradycyjnym rozumieniem małżeństwa a „nowoczesną rodziną, która wydaje się doceniać (…) prozachodnie przekonania dotyczące małżeństwa i życia rodzinnego”.
Z kolei brazylijska teolog Maria Clara Bingemer zwróciła uwagę, że episkopat wraz z teologami pracuje nad „przetłumaczeniem na bardziej popularny język otwartości Amoris laetitia”, szczególnie jeśli chodzi o stosunek do osób w nowych związkach oraz „społeczności LGBTQ”. Teolog dodała, że postawa brazylijskich duchownych powoli się zmienia, ale wciąż jest część kapłanów którzy sprzeciwiają się liberalizacji praktyki duszpasterskiej.
Teolog z Boston College, Lisa Sowle Cahill ubolewała, że „wielu katolików” żyjących w niesakramentalnych związkach żali się, iż nie ma zrozumienia dla nich w Kościele, brak jest miłosierdzia i zachęt, by trwali w tych związkach, aby „przetrwać jako rodzina i wychować dzieci”. Apelowała, by nie stosować rygorystycznie prawa moralnego i wsłuchać się w opowieści osób żyjących w nieregularnych związkach.
Teolog Stephanie Höllinger z Johannes Gutenberg – University Mainz w Niemczech żaliła się na język używany do opisywania osób lub związków jako „nieregularnych”, „niedoskonałych” lub „niepełnych”. Wskazywała na problemy z katechizacją.
Hélène Bricout z Instytutu Katolickiego w Paryżu wtórowała, że mówienie o „nieregularnych sytuacjach” może prowadzić do wykluczenia społecznego. Z kolei sugerowanie, że osoby takie nie są godne przystępować do Komunii świętej – w jej przekonaniu – „utrwala ideę, że na sakramenty trzeba sobie zasłużyć”.
Przewodniczący Synodu Biskupów, maltański kardynał Mario Grech tłumaczył, że Amoris laetitia jest produktem „synodalnego słuchania”, a priorytetem dokumentu i samego papieża Franciszka, jest „dialog synodalny”, stąd odnowiony proces synodalny, który polega na konsultowaniu się z każdym członkiem Kościoła katolickiego, a nawet spoza niego.
Dialog zaś jest związany z ewangelizacją, a doktryna musi przyczyniać się do „ewangelizacyjnej misji Kościoła”.
Argentyński jezuita o. Miguel Yáñez, organizator konferencji stwierdził, że w ogóle toczenie tego typu dyskusji w Kościele jest obecnie możliwe dzięki zmianie epokowej, jaka dokonała się w życiu i zarządzaniu kościelnym.
– Konferencja pokazała, że „Amoris laetitia” wywołała intelektualne wrzenie na temat teologii moralnej; wrzenie, z jakim nie mieliśmy do czynienia od kilkudziesięciu lat. Od Soboru Watykańskiego II nie doświadczyliśmy papieskiego magisterium, które zapraszałoby nas do pójścia dalej, do poczynienia postępu w rozumieniu moralności w aktualnym kontekście kulturowym – stwierdził. Dodał, że wciąż jest dużo do zrobienia, by adhortacja o rodzinie niejako zakorzeniła się w życiu Kościoła. Mówił także, że „dobrej teologii nie można robić ze strachem: lękiem przed oskarżeniem, lękiem przed popełnieniem błędu, lękiem przed pominięciem itp.”.
Przywołał wielkich teologów, którzy „podjęli ryzyko i chociaż cierpieli niezrozumienie i byli surowo dyscyplinowani, zasiali nowe możliwości zrozumienia człowieka i urzeczywistnienia Królestwa obecnego w historii, które wzywa nas do nawrócenia i misji”.
Jeszcze przed sympozjum jezuicki magazyn „America” wskazywał, że celem konferencji jest „promowanie odnowy teologii moralnej w Kościele wywołanej krytycznymi kwestiami, prowokacjami i ideami, które wyłoniły się z adhortacji apostolskiej”. O. Yáñez – były student obecnego papieża przypomniał, że adhortacja nie jest w pełni przyjmowana na poziomie duszpasterskim. Z tego powodu Franciszek zwrócił się do Dykasterii ds. Świeckich, Rodziny i Życia, kierowanej przez kardynała Kevina Farrella, o zorganizowanie serii wydarzeń, by to zmienić.
Organizatorzy konferencji uważają, że to nauczanie magisterium papieża Franciszka „ma nieustanne znaczenie zarówno dla teologii małżeństwa, jak i dla moralności” i „teologii w ogóle”. Amoris laetitia ma być także „pierwszym owocem Kościoła synodalnego”, ponieważ „powstała w wyniku konsultacji, które odbyły się ze świeckimi przed synodem, jak i dlatego, że każda z jej propozycji jest zakorzeniona w tym, co synod przegłosował większością dwóch trzecich głosów w 2015 roku” – sugerował ojciec Yáñez. – Dzięki temu Sobór Watykański II ożył – ocenił.
Jezuita dodał, że „podejście przyjęte w tej adhortacji apostolskiej zapewnia coś nowego i oryginalnego oraz skłania nas do myślenia o teologii moralnej w inny sposób niż dotychczas”.
Podejście papieża Franciszka jest „całkiem inne” od podejścia Jana Pawła II zawarte w posynodalnej adhortacji apostolskiej Familiaris consortio z 1981 r. Zdaniem jezuity, papież z Polski wydał dokument „bardziej dogmatyczny”, w którym podkreśla „czym powinna być rodzina, a nie czym rodzina jest w rzeczywistości”.
Franciszek w swojej adhortacji „oferuje poczucie człowieczeństwa w odniesieniu do nowych realiów rodziny – rodzin niepełnych, rodzin mieszanych…, a ostatecznie nawet rodzin tęczowych” – ocenił organizator konferencji.
Amoris laetitia ma stawiać czoła „zmieniającej się rzeczywistości rodziny w pozytywny sposób”, proponując „nowe narzędzia” ewangelizacji, bo stare nie przyniosły rezultatu.
– Wierzę, że jednym z najsilniejszych wezwań, jakie otrzymujemy dzisiaj, jest podjęcie moralnej refleksji teologicznej na podstawie dobrych danych naukowych, do czego potrzebna jest dobra formacja we wszystkich duszpasterstwach. Jest to niezwykle ważne dla duchowieństwa – stwierdził jezuita, dodając, że dla papieża Franciszka seksualność jest darem i potrzebna jest „integralna, realistyczna edukacja seksualna”.
Źródło: ncronline.org, americanmagazine.org
AS