21 października 2021

Polska znowu posiada silną reprezentację w Stolicy Apostolskiej. Nie chodzi tu jednak o wysoko umocowanego kard. Krajewskiego, ale młodych, mocno lewicujących ekonomistów z Warszawy, których rekomendacje trafiają do najwyższych szczebli watykańskiej hierarchii.

Uczestnicy watykańskiej konferencji „Healing Patient Europe” poszukiwali optymalnych i kompleksowych rozwiązań w walce z COVID-19. Jednak zamiast o zdrowiu, prelegenci dyskutowali głównie o potrzebie dokonania „przewrotu kopernikańskiego” w światowym systemie ekonomiczno-społecznym. Aktualny kryzys, stanowi w tym kontekście doskonały poligon doświadczalny, a wypracowane w walce z wirusem rozwiązania mogłyby posłużyć również do przezwyciężenia „dużo straszliwszego” zagrożenia w postaci zmian klimatu.

Wysiłki uczestników koncentrowały się głównie na promowaniu bardziej sprawiedliwego podziału zasobów i odrzucaniu polityk stawiających „pierwszeństwo gospodarce nad ludźmi”. Jedną z głównych idei dyskutowanych podczas wydarzenia było wprowadzenie bezwarunkowego dochodu podstawowego (BDP), koniecznego do utrzymania milionów ludzi w domach podczas lockdownów. BDP został przedstawiony „jako alternatywa dla rosnących depozytów bankowych wielkiego biznesu”, przyczyniający się do odnowienia „umowy społecznej między instytucjami europejskimi a obywatelami Europy”.

Wesprzyj nas już teraz!

Propozycji wyjętej żywcem z wokabularza Piketty’ego, „guru” współczesnych lewicowych ekonomistów, kibicuje np. Światowe Forum Ekonomiczne (Wielki Reset), Program Rozwoju ONZ czy prominentni marksiści w Stanach Zjednoczonych; Bernie Sanders i Alexandria Ocasio-Cortez. O konieczności wprowadzenia dochodu gwarantującego dostęp do niezbędnych dóbr mówił ostatnio również…papież Franciszek.

Oprócz dochodu gwarantowanego, uczestnicy omawiali szereg mniej lub bardziej socjalistycznych pomysłów na zapewnienie „zrównoważonych warunków” rozwoju stworzenia jak i „zagrożonej załamaniem klimatu” planety. Przykładowo, zastanawiano się czy Europejski Zielony Ład – centralnie planowany program rewolucji społeczno-ekonomicznej UE – nie jest przypadkiem zbyt mało radykalny (sic!).

Osiągnięcie celu „zero-COVID”, w opinii panelistów implikuje konieczność wprowadzenia „opracowanych przez ekspertów” rozwiązań systemowych na całym kontynencie. Najwyraźniej pełzający od półtora roku w krajach Europy Zachodniej reżim sanitarny to nadal zbyt mało. Co poniektórzy wskazywali konieczność utworzenia międzynarodowego porozumienia w sprawie zwalczania COVID, analogicznie jakie powołano w Paryżu w 2015 r. wobec zmian klimatycznych.

I jak zdążyliśmy się już przyzwyczaić, pomysły na przeprowadzenie „przewrotu kopernikańskiego” w światowej ekonomii, z watykańskich ambon głosili głównie eksperci nie mający po drodze z katolicką nauką społeczną, by wymieć chociażby prof. Jeffrey’a Sachsa, głównego orędownika w Watykanie Celów Zrównoważonego Rozwoju Agendy 2030; Philippe Lambertsa, zwolennika aborcji i homomałżeństw, przewodniczącego Zielonych w Europarlamencie; węgierskiego socjalistę Laszlo Andora, czy współpracującą z Open Democracy George’a Sorosa ekonomistkę Joe Guinan.

Polski akcent

Opisywaną konferencję wyróżniała spośród innych obecność silnej polskiej reprezentacji. Co więcej, całe spotkanie zorganizowano z inicjatywy młodzieżowego think-tanku Stowarzyszenie Pacjent Europa, warszawskiego Centrum Myśli Jana Pawła II oraz Papieskiej Akademii Nauk. I to polscy młodzi-gniewni odgrywali podczas całego spotkania pierwsze skrzypce.

Jednak do nauczania polskiego świętego w swoich przemówieniach nawiązali jedynie filozof i polityk Rocco Buttiglione oraz Michał Senk, prezes CMJP II. Po wysłuchaniu reszty przemówień, można śmiało rzec, że towarzyszył im raczej duch pewnego XIX–wiecznego filozofa z Trewiru.

Oto dr Maciej Grodzicki z Uniwersytetu Jagiellońskiego wskazywał na konieczność otworzenia „nowego rozdziału” w historii polityki UE. „Zamiast ratowania korporacji, troska i gwarancja dochodu dla obywateli, bezpieczeństwo i głos dla ludzi pracy, zamiast rywalizacji międzypaństwowej – skoordynowane braterstwo” – przekonywał. Czy można jednak spodziewać się czegoś innego od osoby otwarcie wspierającej partię Lewica i „stojącej murem” za kolektywem LGBT „STOP Bzdurom”?

Nie inaczej było w przypadku wystąpienia Krzysztofa Mroczkowskiego, sympatyka Piotra Ikonowicza i jego Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. Zapewnienie podstawowego dochodu gwarantowanego miało by zachęcić do podporządkowania się restrykcjom „nie kijem, ale marchewką”.

Mateusz Piotrowski, związany z warszawskimi grupami charyzmatycznymi, aktywista klimatyczny i główny organizator konferencji, określał proponowane rozwiązania niezbędnymi, by „Europa jako projekt chroniący prawa i godność człowieka przetrwała”. Problem w tym, że Europa już dawno przestała być takim projektem. Skoro Parlament Europejski może przyjąć tzw. Raport Matica, nazywający aborcję „prawem człowieka”, to o jakiej „godności”, o jakiej etyce jeszcze mówimy? Skoro UE wytacza wojnę najsłabszym i najbardziej bezbronnym, mamy wierzyć, że odważnie stanie w obronie biednych i wykluczonych?

Podczas konferencji głos zabierał także absolwent SGH Warsaw School of Economics, ekspert ds. baz danych w sieci, Jan Zygmuntowski. To nie pierwszy raz kiedy współpracuje z przedstawicielami obecnego pontyfikatu. Wraz z Piotrem Wójcikiem opracował dla Caritas Polska i Światowego Ruchu Katolików na rzecz Środowiska monografię (podręcznik?) dotyczącą „nowego modelu ekonomii – społecznego i spółdzielczego, niekonsumpcyjnego, nienastawionego na zysk”. Jako „niewierzący sympatyk Chrystusa” – jak sam o sobie mówi – polecał katolikom „bardziej takie opracowania i naukę papieża niż wojny przeciwko braciom i siostrom LGBT”.

Prywatnie zaręczony z Nadią Oleszczuk, której odstąpił miejsce w Radzie Konsultacyjnej Strajku Kobiet. Wielokrotnie nazywając aborcję „bezpiecznym zabiegiem medycznym”, 20-letnia aktywistka przekonywała do konieczności zakończenia stygmatyzacji procederu. Brała również aktywny udział w protestach w obronie homoaktywisty Michała Sz. „Margot”.

Tak oto prezentują się młode kadry, które w przyszłości otrzymają dużo więcej do powiedzenia w procesie „troski o nasz wspólny dom”. 

Co dalej?

Wnioski i rekomendacje z konferencji zostaną przekazane światowym przywódcom na kolejnym spotkaniu G20, które odbędzie się w Rzymie w dniach 30-31 października. To nie wszystko. Jak podkreślają organizatorzy, spotkanie w Ogrodach Watykańskich to dopiero początek współpracy.

Płynące z konferencji wnioski wzbudzają natomiast niezliczoną ilość pytań. Dlaczego po raz kolejny w sprawach ekonomiczno-społecznych Stolica Apostolska zdaje się na opinie wszystkich dookoła, ale nie samych katolików? Czy „młodzi gniewni”, którzy – jak piszą – „striggerowali samego Jeffre’ya Sachsa”, wpadli na strategie walki z COVID-19 i kryzysem klimatycznym sami? Dlaczego Watykan wydając wojnę niesprawiedliwemu, neoliberalnemu systemowi, jednocześnie skłania się w stronę lewicowych, utopijnych pomysłów na transformację światowej ekonomii? Wszak nie brakuje środowisk łączących idee rynkowe z katolicką nauką społeczną. Dlaczego oni nie mają wstępu do watykańskich kuluarów?

Czy instytucja religijna może przyjmować rozwiązania, każące mierzyć „poziom szczęścia” jedynie wskaźnikami ekonomicznymi, gdzie dogmatami staje się „dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej” czy „szansa na osiągnięcie życia w pełni jego możliwości”?  Dlaczego w języku dobieranych przez Watykan gości wciąż przejawia się wojownicza narracja, implikująca bezwzględną walkę w imię sprawiedliwości klimatycznej i społecznej? W dodatku przypominająca marksistowską koncepcję ciągłej walki o osiągnięcie społeczeństwa bezklasowego; wojny, którą można toczyć bez końca. Dlaczego cała konferencja była tak słabo nagłośniona medialnie, że nawet wprawni watykaniści mieli problem z jej znalezieniem?

I w końcu, dlaczego podczas podobnych konferencji rzadko dostrzega się słonia w salonie; napędzanego przez „prawa reprodukcyjne i seksualne” postępującego kryzysu demograficznego, stanowiącego zagrożenie dla każdej ekonomii. Tylko marginalnie wspomniano o dostrzeganej gołymi oczami destrukcji instytucji rodziny. Nie mówiąc już o kryzysie etycznym, o którym papież Benedykt XVI w 2011 r. mówił jako o głównym źródle kryzysów ekonomiczno-społecznych. Co się stało, że „dokonujące milczącej apostazji” (Jan Paweł II), te same europejskie elity po dziesięciu latach suflują Watykanowi już dawno negatywnie zweryfikowane pomysły na naprawę świata?

W tym kontekście niejako proroczo znów rozbrzmiewają słowa Benedykta XIV z 2011: „Europa znajduje się w kryzysie gospodarczym i finansowym, który w gruncie rzeczy ma swą podstawę w kryzysie etycznym, zagrażającym Staremu Kontynentowi. Mimo że w znacznej mierze wartości, takie jak solidarność, zaangażowanie na rzecz innych, odpowiedzialność za ubogich i cierpiących, są niekwestionowane, często brakuje siły motywującej, zdolnej skłonić pojedynczych ludzi i wielkie grupy społeczne do wyrzeczeń i ofiary”.

Ówczesny papież nie miał wątpliwości bowiem, że tą „siłą motywującą” była wiara w Chrystusa, a nie centralnie planowane, fiskalne programy przymusowej redystrybucji proponowane nawet w „najlepszej wierze”.

 

Piotr Relich

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij