Papież Franciszek zainicjował trzydyniową konferencję z udziałem około 400. biskupów, teologów, sióstr zakonnych na temat przyszłości kapłaństwa i celibatu. Franciszek mówił o czterech „filarach bliskości”, by odnowić kapłaństwo. Organizator sympozjum kard. Marc Oullet koncentrował się na walce z klerykalizmem, który miał doprowadzić do nadużyć seksualnych. Inni duchowni podnosili kwestię roli celibatu, a zaproszone kobiety mówiły o konieczności zwiększenia ich roli w Kościele.
Jezuita o. Gianfranco Ghirlanda, kanonik i były rektor Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie podkreślił, że Kościół nigdy nie twierdził, że celibat jest „nieodłącznym elementem” kapłaństwa, czy że żonaci kapłani są gorsi od tych, którzy zachowują celibat. Dodał, że celibat jest jednak darem od Boga, który pomaga kapłanom „łatwiej przylgnąć do Chrystusa niepodzielnym sercem i łatwiej poświęcić się służbie Bogu i jego ludowi”.
Papież o epokowej zmianie i czterech filarach kapłaństwa
Wesprzyj nas już teraz!
Papież Franciszek zwracając się do uczestników sympozjum „Ku fundamentalnej teologii kapłaństwa” podkreślił, że „kapłan w swoim życiu doświadcza różnych sytuacji i chwil”. Franciszek podzielił się własnym doświadczeniem. Wskazywał, że obecny okres wymaga od kapłanów „nie tylko identyfikacji zmian, ale przyjmowania ich ze świadomością, iż stoimy w obliczu zmiany epoki”. – Jeśli mieliśmy co do tego jakiekolwiek wątpliwości, Covid sprawił, że stało się to bardziej niż oczywiste. Jego wtargnięcie jest bowiem czymś więcej niż tylko kwestią zdrowotną, czymś znacznie więcej, niż jakimś przeziębieniem – wskazał.
Papież zauważył, że w związku ze zmianami proponowane są różne rozwiązania, ale „problem polega na tym, że wiele działań i postaw może być pożytecznych i dobrych, lecz nie wszystkie z nich mają posmak Ewangelii”.
– I tu tkwi sedno: zmiana i działanie, które mają lub nie mają posmaku Ewangelii. Trzeba to rozeznać. Na przykład poszukiwanie skodyfikowanych form, bardzo często zakotwiczonych w przeszłości, które „zapewniają” nam pewnego rodzaju ochronę przed ryzykiem, powodują, że chowamy się w świecie lub społeczeństwie, które już nie istnieje (jeśli w ogóle kiedyś istniało), tak jakby ten właśnie porządek był w stanie położyć kres konfliktom, z jakimi się mierzymy. Jest to kryzys cofania się, żeby się schronić. Inną postawą może być przesadny optymizm – „wszystko będzie dobrze”. Franciszek skrytykował „ucieczkę” w przeszłość lub przyszłość. – Żadna z tych postaw nie prowadzi do dojrzałych rozwiązań. Musimy zatrzymać się na konkrecie dnia dzisiejszego – konstatował.
Papież wspomniał, że „podoba mu się postawa rodząca się z ufnego stawiania czoła rzeczywistości, zakotwiczona w mądrej i żywej Tradycji Kościoła, która pozwala wypłynąć na głębię bez lęku”. Jego zdaniem, „Jezus w obecnym momencie dziejowym zaprasza nas ponownie, abyśmy wypłynęli na głębię (por. Łk 5, 4) z ufnością, że On jest Panem dziejów, i że prowadzeni przez Niego, będziemy potrafili rozeznać perspektywę, do której trzeba dążyć”.
Co miał na myśli Franciszek? Z jednej strony narzekał na brak powołań kapłańskich, który w jego opinii często bierze się z „braku we wspólnotach zaraźliwego zapału apostolskiego”, przez co „nie wzbudzają one entuzjazmu i nie są atrakcyjne”. – Tam, gdzie jest życie, żarliwość i pragnienie niesienia Chrystusa innym, tam rodzą się prawdziwe powołania. Nawet w parafiach, gdzie księża nie są bardzo zaangażowani i radośni, to właśnie braterskie i gorliwe życie wspólnoty wzbudza pragnienie całkowitego poświęcenia się Bogu i ewangelizacji, zwłaszcza jeśli ta żywa wspólnota modli się usilnie o powołania i ma odwagę zaproponować drogę szczególnej konsekracji swoim młodym. Kiedy popadamy w funkcjonalizm, w organizację duszpasterską – wszystko jest tylko tym – to wcale nie przyciąga się ludzi, ale kiedy jest ksiądz lub wspólnota, która ma ten chrześcijański, chrzcielny zapał, to przyciąga nowe powołania – podkreślił.
Franciszek przypomniał, że pierwszym powołaniem kapłana jest „powołanie do świętości”. – Być świętym oznacza upodobnić się do Jezusa i pozwolić, aby nasze życie było zgodne z Jego uczuciami (por. Flp 2, 5). Tylko wtedy, gdy staramy się miłować tak, jak miłował Jezus, czynimy widzialnym również Boga i w ten sposób realizujemy nasze powołanie do świętości – mówił.
Dziś – według Franciszka – kapłani potrzebują czterech filarów, dzięki którym ich posługa będzie mocna. Są to „filary bliskości”. Pierwszy odnosi się do bliskości względem Boga, który polega na pielęgnowaniu zażyłości z Bogiem. – Wiele kryzysów kapłańskich ma swoje źródło właśnie w niedostatecznym życiu modlitewnym, w braku zażyłości z Panem, w sprowadzeniu życia duchowego do zwykłej praktyki religijnej. Chcę to rozróżnić także w formacji: życie duchowe to jedno, praktyki religijne to drugie – stwierdził.
Franciszek mówił o potrzebie słuchania Słowa Bożego, celebracji eucharystycznej adoracji, zawierzeniu się Maryi, mądrym towarzyszeniu przewodnika duchowego i sakramencie pojednania.
Kolejny filar to bliskość względem biskupa. – Ta druga bliskość przez długi czas była odczytywana tylko jednostronnie. Jako Kościół zbyt często, także i dzisiaj, nadawaliśmy posłuszeństwu interpretację daleką od przesłania Ewangelii. Posłuszeństwo nie posiada znamienia dyscyplinarnego, lecz jest najsilniejszą cechą więzi, która łączy nas w komunii. Być posłusznym oznacza nauczyć się słuchać i pamiętać, że nikt nie może twierdzić, iż jest dysponentem woli Bożej, i że można ją zrozumieć tylko poprzez rozeznanie. Posłuszeństwo jest więc wsłuchiwaniem się w wolę Bożą, którą rozeznajemy właśnie w pewnej więzi. Taka postawa słuchania pozwala na dojrzewanie idei, że nikt nie jest zasadą i fundamentem życia, lecz że każdy musi koniecznie odnosić się do innych. Ta logika bliskości – w tym przypadku z biskupem, ale obowiązująca także w innych relacjach – pozwala przełamać wszelkie pokusy zamknięcia się, samousprawiedliwienia i życia „kawalerskiego”, czy „starokawalerskiego”.Zdaniem papieża, kiedy księża zamykają się w sobie, „stają się w końcu „starymi kawalerami”, z wszystkimi maniami „starych kawalerów”, a to „nie jest dobre”.
Franciszek wskazał na potrzebę ciągłego słuchania przez biskupa innych księży, dla których ma być jak ojciec. Mówił o konieczności umacniania więzi duchownych z biskupami. Apelował o modlitwę za biskupów oraz „wyrażanie swoich opinii z szacunkiem, odwagą i szczerością”. Biskupów zaś prosił o pokorę, umiejętność słuchania, samokrytyki i przyjmowania pomocy.
Trzeci filar to bliskość między prezbiterami, czyli rodzaj braterstwa, które „podobnie jak posłuszeństwo, nie może być nam narzucone moralnie, w sposób zewnętrzny wobec nas. Braterstwo jest świadomym wyborem, by dążyć do świętości wraz z innymi, a nie w samotności”
Franciszek narzekał na zazdrość, która istnieje we wspólnotach kapłańskich, a z tej „zazdrości rodzi się plotkowanie”. – Miłość braterska nie szuka swego interesu, nie pozostawia miejsca na gniew, na niechęć, jak gdyby brat stojący obok czegoś mnie pozbawił. A kiedy spotyka mnie nędza drugiego człowieka, jestem gotów nie pamiętać na zawsze doznanego zła, nie czynić z niego jedynego kryterium oceny do tego stopnia, by cieszyć się z niesprawiedliwości, gdy dotyczy ona właśnie osoby, która zadała mi cierpienie – tłumaczył Franciszek, piętnując oszczerstwa, obmowy i plotki. Narzekał, że jak zwraca się o opinie na temat duchownego, który ma być wyniesiony do jakiejś godności w kurii rzymskiej, często spotyka się z niepochlebnymi stanowiskami. Papież dochodzi do wniosku, że wynika to po prostu z zazdrości. – Kiedy potrzebujemy informacji, aby kogoś uczynić biskupem, często otrzymujemy opinie, które są chore z zazdrości. I to jest choroba naszych prezbiterów. Wielu z was jest wykładowcami w seminariach, weźcie to pod uwagę – apelował.
Franciszek wskazał ponadto, że „tam, gdzie działa kapłańskie braterstwo, gdzie jest bliskość między księżmi, istnieją więzy prawdziwej przyjaźni, możliwe jest również przeżywanie wyboru celibatu z większą pogodą ducha”. Sam zaś „celibat jest darem, który Kościół łaciński bardzo sobie ceni, ale jest to dar, który, aby mógł być przeżywany jako uświęcenie, wymaga zdrowych relacji, relacji prawdziwego szacunku i prawdziwego dobra, które mają swoje korzenie w Chrystusie. Bez przyjaciół i bez modlitwy, celibat może stać się ciężarem nie do zniesienia i zaprzeczeniem samego piękna kapłaństwa”.
Czwarty filar, który ma stanowić o sile kapłaństwa to bliskość z ludem Bożym, ze Świętym Wiernym Ludem Bożym, która wyraża się w współczucia i czułości. Papież krytykował klerykalizm i „sklerykalizowany laikat”.
O celibacie
W trakcie trzydniowej dyskusji uczestnicy zastanawiali się nad rolą celibatu. Część prelegentów wskazywała, że wymóg pozostawania w celibacie, ma podstawy teologiczne i duchowe, a nie tylko praktyczne.
Czystość, ubóstwo i posłuszeństwo Jezusa nie były „przypadkowe ani po prostu funkcjonalne”, lecz wyrażały całkowite zjednoczenie z Bogiem i oddanie zbawieniu ludzkości – mówił jezuita o. Gianfranco Ghirlanda, znany kościelny prawnik.
Dodał on, że Kościół nigdy nie twierdził, że celibat jest „nieodłącznym elementem” kapłaństwa. W rzeczywistości w katolickich kościołach wschodnich dopuszcza się żonatych duchownych i Kościół łaciński także przyjął żonatych księży pochodzących z innych wyznań.
O statusie kapłanów ze Wschodu mówił m.in. ks. Emilio Justo, profesor teologii na Papieskim Uniwersytecie w Salamance.
O. Ghirlanda zaznaczył, że kapłani pozostający w związku małżeńskim „nie są kapłanami drugiej kategorii”, a celibat czy małżeństwo „same w sobie nie dotykają kapłaństwa”. Jednak zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego, celibat postrzegany jest jako dar od Boga, który umożliwia kapłanom „łatwiejsze przylgnięcie do Chrystusa niepodzielnym sercem i łatwiejsze poświęcenie się służbie Bogu i jego ludowi”. Sam celibat jest przeżywany nie jako „umartwienie”, ale jako wyraz biblijnego wezwania do „czystości serca”, wymagającej stopniowego „wyzwolenia z namiętności i pozbawiania ziemskich posiadłości”.
Ks. prof. Justo mówił, że chociaż w pierwszym tysiącleciu Kościoła żonaci księża nie należeli do rzadkości, to jednak jest przekonany, że „istniały dominujące tendencje” faworyzujące celibat i wymagające od żonatych księży „życia w doskonałej wstrzemięźliwości”. Dodał, że rola kapłana jako pośrednika między Bogiem a wiernymi, wymaga „czystości”.
Walka z klerykalizmem
Sympozjum zorganizował kanadyjski kardynał Marc Ouellet, szef watykańskiej Kongregacji ds. Biskupów. Otwierając konferencję, kard. Ouellet powiedział, że zorganizował ją, by pomóc w „odsłonięciu” korzeni klerykalizmu. – Termin ten jest jednocześnie słowem rodzajowym i konkretnym, opisującym zespół zjawisk: nadużycie władzy, nadużycia duchowe, nadużycia sumienia, z których nadużycia seksualne są tylko wierzchołkiem góry lodowej(…), lecz wynikają one z głębszych odchyleń, które należy zidentyfikować i zdemaskować – oznajmił hierarcha.
Szef Kongregacji ds. Biskupów mówił, że sympozjum poświęcone kapłaństwu jest okazją do „wyrażenia szczerego żalu i ponownego proszenia o przebaczenie ze strony ofiar, cierpiących z powodu złamanego życia, wskutek obraźliwych i przestępczych zachowań zbyt długo skrywanych i pochopnie traktowanych, z powodu chęci ochrony instytucji i sprawców zamiast ofiar”. – To sympozjum zwraca uwagę na oburzenie i gniew ludu Bożego – dodał, mówiąc, że ma nadzieję, iż trzydniowe wydarzenie przyczyni się do powstania nowych powołań do kapłaństwa i zapewni forum do dyskusji, w jaki sposób również kobiety mogą bardziej włączyć się w posługę w Kościele.
– Kapłan zawsze pozostaje uczniem, który codziennie uczy się wchodzić w tajemnice królestwa Bożego, żyjąc w głębokiej relacji z Jezusem – mówił z kolei sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin w homilii podczas Mszy św. w bazylice św. Piotra w Watykanie. Liturgia rozpoczęła ostatni dzień sympozjum nt. „teologii fundamentalnej kapłaństwa” ujętego – jak się wyraził hierarcha – „w szerokiej perspektywie kapłaństwa wspólnego wszystkich wiernych, które realizuje się w synodalności Kościoła”.
O posłudze kobiet
Kościół potrzebuje kobiet i musi je wzywać, by służyły dobru wszystkich ludzi – deklarowała z kolei Michelina Tenace, profesor teologii dogmatycznej na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie i konsultant Kongregacji Doktryny Wiary. Tenace mówiła o roli diakonis.
Salezjanka siostra Alessandra Smerilli, ekonomistka, tymczasowa sekretarz Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka i doradczyni urzędu zarządzającego Państwa Watykańskiego oraz Martha Olavarrieta de Gómez Serrano, która została powołana wraz z jej nieżyjącym już mężem Enrique do Papieskiej Rady ds. Świeckich wskazywały na obowiązek ewangelizacji przez kobiety. Nie chodzi o piastowanie urzędów, ale o wykorzystanie „darów kobiet” dla posługi w Kościele. Siostra Smerilli wyraziła nadzieję, że trzeba będzie wsłuchiwać się w Ducha Świętego, który „zaproponuje nowe drogi i wybory odważne i nie powodujące podziałów”.
Agnieszka Stelmach
WMa