W departamencie Indre-et-Loire we Francji ma powstać wkrótce pierwsze osiedle-wieś dla wspólnoty katolickiej. Za projektem stoi agencja nieruchomości Monasphere, która postanowiła rozpocząć budowę osiedli przeznaczonych dla tej społeczności. Pierwsze ma powstać w miejscowości L’Île-Bouchard.
Jak podaje „La Nouvelle-République”, kamień węgielny pod realizację tego dość niezwykłego projektu ma zostać położony latem. Na razie będzie to osada złożona z 17 domów o powierzchni od 84 do 180 metrów kwadratowych. Każdy będzie miał własne podwórko i ogród. Pierwsi mieszkańcy-katolicy są tu oczekiwani w 2024 roku. Agencja nieruchomości nazwała projekt „Clos Saint-Gabriel”.
Agencja „Monasphere” została utworzona pod koniec 2020 roku przez Damiena Thomasa – byłego dyrektora Sanktuarium Louisa i Zélie Martin (rodzice św. Teresy z Lisieux), które ma siedzibę w Alençon. Jego współpracownikiem jest muzyk Charles Wattabled. W 2020 r. podjęli współpracę z inwestorem Pierre-Edouardem Stérinem i postanowili wyszukiwać na francuskiej prowincji opuszczone lub wyludniające się sanktuaria i klasztory, by budować wokół nich nowe domy, remontować stare oraz tworzyć katolickie wspólnoty.
Wesprzyj nas już teraz!
Ich pomysł spotkał się z dużym zainteresowaniem. Projekt wsparł m.in. bp Dominique Rey, ordynariusz diecezji Fréjus-Toulon. Skontaktował pomysłodawców „Monasphere” z kilkoma wspólnotami na podległym sobie terenie, by połączyli swe siły. Mają to być oazy, które promieniują na otoczenie. W ciągu najbliższych 10 lat ma powstać około 100 takich katolickich osiedli. Do projektu włączyło się kilkanaście opactw i klasztorów na terenie całej Francji. Celem jest oferowanie katolikom osiedli mieszkaniowych położonych w pobliżu miejsc kultu, tak, by rodziny chrześcijańskie mogły łączyć życie duchowe z życiem na wsi, a przy okazji centra religijne zostały ożywione.
Pierwsze osiedle wymagało kapitału pięciu milionów euro. „Kilku inwestorów wspiera nas i pozwoliło to zebrać potrzebny kapitał” – powiedział Damien Thomas na łamach „La Nouvelle-République”. „Monasphere” czeka już tylko na ostatnie pozwolenia na budowę. Damien Thomas dodał, że mieszkaniami na pierwszym osiedlu zainteresowało się na poważnie 150 osób i to w ciągu trzech tygodni od momentu ogłoszenia projektu na stronie internetowej agencji. Strony odwiedziło 13 000 osób i a dokumentację pobrano 2500 razy. To dobrze rokuje na przyszłość.
Chociaż informację o katolickiej osadzie można by potraktować jako ciekawostkę, to wydaje się, że pomysł jest próbą zachowania katolickiego dziedzictwa w coraz bardziej dechrystianizującym się świecie zewnętrznym. Sama nazwa agencji pochodzi od słów „monastere” (klasztor) oraz „sphere” (sfera). Wydaje się, że jest to jednak także pewna forma eskapizmu i odpowiedzi na laicką ofensywę Republiki. Trudno tu nie nawiązać do wizji Jeana Raspaila, który tak właśnie przewidywał dalszy los katolickiej Francji.
Zmarły w 94 lat w Paryżu w 2020 roku Jean Raspail to pisarz, profeta i podróżnik. Sławę przyniosła mu przede wszystkim książka „Obóz świętych”, w której wieszczył zniszczenie zachodniej cywilizacji poprzez masową imigrację. Książka ukazała się w roku… 1973. Wspominał, że „Obóz świętych” pisał w latach 1971-1972 w Boulouris, w wielkiej willi pochodzącej z końca XIX wieku, nazywanej „Zamkiem”, którą mu wypożyczono: „z okna biblioteki, gdzie pracowałem, rozpościerał się widok na piękną, ogromną plażę. Pewnego ranka, patrząc przez okno, zadałem sobie pytanie: a jeśli oni przybędą? Nie wiedziałem, kim mają być ci „oni”, ale wydawało mi się czymś oczywistym, że będą to biedni ludzie z Południa, którzy pewnego dnia ruszą w drogę ku bogatym brzegom – otwartym granicom naszych państw. Tak to się zaczęło”.
Raspail był głęboko wierzącym, tradycyjnym katolikiem, rojalistą, konserwatystą, ale też wymykał się politycznym klasyfikacjom. Miał wpływ na kulturę nie tylko we Francji. Jednym z jego czytelników był np. prezydent USA Ronald Reagan, teoretyk „zderzenia cywilizacji” Samuel Huntington, czy były doradca Donalda Trumpa, Steve Bannon.
Jean Raspail uznawał się zwolennika idei rojalistycznej. Realistycznie stwierdzał jednak, że współczesne Królestwo Francji przypominałoby zapewne obecne monarchie europejskie: „Król to dziedziczenie tronu, obecność Boga we władzy, sens historii, los narodu ucieleśniony przez władcę, który wymyka się kaprysom powszechnego głosowania. Obecnie ta idea jest czymś obcym dla 99,5 proc. moich rodaków. Francja jest najbardziej zlaicyzowanym krajem europejskim. Nie ma Boga, nie ma króla!” – dodawał. Był monarchistą utopijnym, ale i realistycznym.
Przemiany zachodzące we Francji uświadomiły mu, że świat wartości został utracony. Pisarz wieszczył, że „trwa ostateczna wymiana społeczna”. Rdzenni Francuzi „będą liczyli tylko połowę i to najstarszej populacji kraju, a resztę uzupełnią Afrykanie, przybysze z Maghrebu, czy Azjaci (…), z silną dominacją islamu, w tym dżihadystów”. „Przewrót demograficzny” obliczał na lata 2045-2050, ale wydarzenia mocno tu przyspieszyły. Starzejąca się Europa i demografia dopełniają reszty. Pisarz uważał, że tej tendencji nie uda się już odwrócić, a konsekwencje poprowadzą do upadku naszej cywilizacji.
Raspail był „prorokiem” „miękkiego neototalizmu politycznej poprawności” i zniszczenia narodów Europy. Oskarżał elity o „uległość” na długo przed Michelem Houellebecqiem: „W obliczu hałastry medialnej, artystycznej, uniwersyteckiej, literackiej, prawniczej, naukowej, nauczycielskiej, stowarzyszeniowej ludzie boją się być skazani na śmierć cywilną, bo mają jako przeciwnika groźną falangę wyrosłą na naszym własnym narodzie i zaangażowaną dobrowolnie w służbie Wielkiego Innego”.
„Wielki Inny” to niemal orwellowski „Wielki Brat”, który tropi „myślozbrodnie”: „On was widzi, kontroluje. Dysponuje wszędzie tysiącami głosów, oczu i uszu. Wkrada się do sumień”. Opanowuje idee dobroczynności, zasiewa wątpliwości u najbardziej prostolinijnych”. Hipnotyzuje naród, znieczula go, wszystko tłumaczy… Raspail przypominał słowa ministra ds. imigracji i integracji Erica Bessona z 2010 roku: „Francja to nie naród, nie język, nie terytorium, nie religia – to konglomerat ludzi, które chcą żyć razem. Nie ma rdzennych Francuzów, jest tylko jedna Francja pomieszanych ras”.
Sam Raspail już w powieści „Obóz świętych” opisywał kolejne zdrady elit moralnych, intelektualnych, politycznych i wojskowych. Od tego czasu było tylko gorzej. W książce „Umarł Król, niech żyje król”, pisarz stawiał tezę, że republika już rozbiła rodzinę, zniszczyła pojęcie ojca, honoru, autorytetu, a nawet zakwestionowała historię i jej ciągłość. Jego ostatni wywiad z Anne-Laure Debaecker, opublikowany w tygodniku „Valeurs Actuelles”, można uważać za formę testamentu pisarza. Raspail mówił tu o „obumieraniu duszy Francuzów, która wynika ze stopniowego zanikania sacrum w życiu prawie całej populacji”. Realistycznie dodawał: „jestem buntownikiem, który się nie buntuje. Nie nienawidzę Francuzów, ale nie czuję solidarności z obecnymi modami i obyczajami, z postępem, który chcemy rozwijać w nieskończoność. Wolę sytuować się na marginesie, jako obserwator”.
Raspail widział dwa scenariusze przyszłości dla Francji: „być może będzie mogła funkcjonować w sytuacji demograficznej mniejszości rdzennych Francuzów, którzy odseparują się od imigracyjnej, obcej większości. Będziemy mieli do czynienia z komunitaryzmem (gettoizacją). Powstaje tylko pytanie, czy to będzie jeszcze Francja? Ja w każdym razie nie chciałbym w niej mieszkać. Zresztą już teraz obserwuje się zjawisko uciekania Francuzów z dzielnic opanowywanych przez imigrantów”.
Druga możliwość – postęp przestanie funkcjonować: „Powstanie rodzaj oporu rdzennych mieszkańców Europy wobec imigrantów, walka (nie wiem, w jaki sposób) o ich prawa, obronę korzeni, religii, tradycji. Od pewnego czasu przestałem być pesymistą, bo mniejszość katolicka się
mobilizuje. Liczba wiernych nie spada, a wręcz odwrotnie – zwiększa się. Młodzi księża są wprawdzie nieliczni, ale bardzo zmotywowani w swojej misji. Tak jak w średniowieczu w klasztorach czuwają zakonnicy, modlą się i mają coraz więcej powołań. Jeżeli wierzy się w łaskę Bożą, wzajemność wstawiennictwa w obcowaniu świętych, to można stwierdzić, że chrześcijaństwo we Francji przeżywa świt swojego odrodzenia”.
Katolickie osiedla („sfery”) mogą być jednak pierwszym symptomem realizowania się pierwszej koncepcji, oddzielania się od zlaicyzowanego świata i wizji „prawdziwej Francji”, która jest zamknięta w pewnym rodzaju bogatych gett. Grupy takie będą korzystały z ekskluzywnego wychowania dzieci w prywatnych szkołach, będą wierne tradycjom i wierze, będą żyły własnym rytmem, kulturą i zwyczajami, ale w swoim kraju będą już mniejszością. Raspail dodawał, że egzystencja takiej „alternatywnej Francji” nie będzie zagrożona, bo oprze się m.in. na znacznej niezależności majątkowej relatywnie bogatej klasy średniej i wyższej. No chyba, że w końcu władzy przyjdzie do głowy tychże majątków… nacjonalizacja. W takim przypadku doszłoby do śmierci „Francji historycznej”.
Na razie mamy już samozorganizowanie się katolików jako „osiedlowych mniejszości” zaszytych na głębokiej prowincji. Ciekawostka, a może sposób na przetrwanie końca zachodniej cywilizacji i realizacja pesymistycznej wizji Raspaila?
Bogdan Dobosz