Minął rok od gromkich zapowiedzi prezydenta Francois Hollande’a o odbieraniu obywatelstwa francuskiego osobom oskarżanym terroryzm. Wszystko wskazuje na to, że zamachowcy Francuzami pozostaną.
Po zamachach w Paryżu prezydent Hollande w listopadzie 2015 roku zapowiedział odbieranie obywatelstwa osobom zamieszanym w ataki terrorystyczne. Rzecz miała dotyczyć i tak tylko tych, którzy posiadają podwójne obywatelstwo, a poza tym miała charakter raczej symboliczny, bo ofiarom zamachów narodowość mordercy raczej nie sprawia różnicy.
Wesprzyj nas już teraz!
Postulat jednak brzmiał dobrze i znalazł się na czołowym miejscu wśród zapowiadanych przez prezydenta kroków odwetowych. Hollande zapowiedział nawet odpowiednie zmiany konstytucji i zwołanie w tym celu w Wersalu posiedzenia obydwu izb parlamentu.
Rozpoczęły się prace rządu, a jedna sprawa mocno podzieliła socjalistów. Była nawet jednym z powodów odejścia z rządu skrajnie lewicowej minister sprawiedliwości Taubiry.
Ustawę, która powoli traciła swoją ostrość przepchnięto przez Zgromadzenie Narodowe. Jednak w lutym tego roku, w Senacie, gdzie większość posiada centroprawica, projekt został zaostrzony.
Hollande wpadł w pułapkę niechęci wobec zmian w konstytucji w szeregach socjalistów i dorzuconych poprawek przez Republikanów. Ostatecznie w marcu 2016 roku zdecydował się prace nad odbieraniem obywatelstwa odłożyć na półkę. Decyzja ta spotkała się z dezaprobatą 58 proc. Francuzów i była to z pewnością kolejna cegiełka budowania coraz większej niepopularności Francoisa Hollande’a. Sprawa ta pokazuje też bezradność lewicy w walce z terroryzmem.
Przedłużany po raz kolejny stan wyjątkowy (obecnie do przyszłorocznych wyborów prezydenckich) jest najbardziej widocznym efektem zmian wprowadzonych po zamachach. Ma on jednak znaczenie głównie psychologiczne, bo już liczba różnego typu zamieszek na przedmieściach dużych miast i poziom bezpieczeństwa raczej się nie zmieniły.
Ogólny bilans działań też nie wygląda zbyt imponująco. MSW Bernard Cazeneuve poinformował przed rocznicą zamachu na Bataclan o 80 osobach wydalonych z Francji od 2015 roku, o zarekwirowaniu 600 sztuk broni palnej i 426 wszczętych sprawach, które dotyczyły terroryzmu i różnych z nim powiązań. Zablokowano też 54 portale i 319 adresów internetowych podejrzewanych o „apologię terroryzmu”. Zamknięto też około 20 meczetów i sal modlitewnych muzułmanów, które uznano za miejsca radykalizacji.
W ramach kampanii wyborczej kandydaci prześcigają się, co prawda w obietnicach zaprowadzenia porządku, ale losy ustawy o odbieraniu obywatelstwa, która zderzyła się z polityczną poprawnością pokazują, że rzeczywistość wygląda znacznie gorzej.
Bogdan Dobosz