Solidarna Polska na najbliższej Radzie Ministrów złoży wniosek o zmianę strategii energetycznej Polski do 2040 r. i oparcia jej na najnowocześniejszych technologiach energetyki węglowej, zapowiedział Zbigniew Ziobro. Czy to znak, że nasi rządzący w końcu postawili bezpieczeństwo i interes państwa ponad klimatyczne szantaże?
To już wyświechtane prawidło, że dopiero w sytuacjach kryzysowych poznajemy prawdę o sobie i drugim człowieku. Podobnie z polityką. Dopiero wojna pozwala zajrzeć za kulisy i poznać dokąd prowadzą sieci, skrupulatnie snute poza czujnym okiem opinii publicznej. Dzisiaj wiemy, że inwazja na Ukrainie nie dokonałaby się bez pieniędzy za rosyjski gaz, za pomocą którego uzupełniano luki energetyczne w utopijnych planach budowy „zeroemisyjnego” świata. Imperialne sny o potędze Kremla sponsorowały unijne marzenia.
Nic dziwnego, że odkrycie kart przez Putina dostarcza amunicji przeciwnikom wszelkich „zielonych ładów”, narzucających gigantyczne koszty na społeczeństwa, jakbyśmy mało mieli zmartwień związanych z wojną i wszystkim co się wokół niej dzieje.
Wesprzyj nas już teraz!
Zbigniew Ziobro, zabierając dzisiaj głos w sprawie przyjętego w lutym 2021 r. dokumentu „Polityka energetyczna Polski do 2040 r.” argumentował, że jego zapisy znacznie zwiększają zapotrzebowanie na gaz i „prowadzą do uzależnienia naszej gospodarki od gazu ze wschodu”. Dlatego, w kontekście tego co dzieje się za naszą wschodnią granicą, całkiem słusznie wezwał do przemyślenia strategii energetycznej kraju i oparcia o surowiec, który w sytuacji podobnego konfliktu zapewni nam bezpieczeństwo.
Polska jest w tej komfortowej sytuacji, że posiada największe w Europie udokumentowane zasoby węgla kamiennego i wielkie zasoby węgla brunatnego. Dlatego – ciężko się z ministrem nie zgodzić – „byłoby grzechem nieodpowiedzialności (…) gdybyśmy z tych naszych naturalnych bogactw nie skorzystali”.
Przy tym lider Solidarnej Polski zaznacza, że trzeba sięgać po najnowocześniejsze, również w aspekcie ekologicznym technologie. Nie należy rezygnować z rozwijania energetyki jądrowej, czy odnawialnych źródeł energii, przy czym realizacja inwestycji atomowych wymaga 15-20 lat, a efektywność OZE czyni z nich jedynie uzupełnienie, a nie fundamentów polityki energetycznej.
„W tym więc czasie musimy wybrać kierunek konserwatywnego podejścia do energetyki, czyli wykorzystywać nasze polskie zasoby” – konkludował Ziobro.
Wnioski lidera Solidarnej Polski dzisiaj to już nie głos „wołającego na pustyni”, ale jeden z wielu w coraz lepiej słyszalnym chórze. Fakt, iż Putin za pieniądze opętanych ekologizmem decydentów bombarduje szkoły i szpitale, stwarza klimat przeproszenia się z innymi niż rosyjskie surowcami. Już pojawiają się komentarze wzywające do przemyślenia unijnej polityki rolnej, ponieważ dalsze opieranie jej o „ambitne” wyśrubowane cele, doprowadzi – w naszej części świata – do niesamowitej drożyzny, a np. w Afryce Północnej – głodu.
Ale Europa nie chce tego słuchać. Niemcy wraz z Włochami blokują energetyczne sankcje wobec Kremla, stwierdzając wprost, że odejście od rosyjskiego gazu oznacza dla nich śmierć. Bardzo prawdopodobne, że UE dyskutując na temat dywersyfikacji swoich źródeł uprawia jedynie grę pozorów, a kiedy bomby przestaną spadać a ukraińskie miasta, Fit for 55 jak i inne programy, mimo chwilowego tąpnięcia, ruszą ze zdwojoną siłą – w końcu „nie mamy już czasu”.
Polski węgiel, oprócz zewnętrznych, ma też liczne grono wewnętrznych wrogów. Czarny PR, jaki stwarza temu surowcowi agenda klimatyczna odbija się szerokim echem. Pomijając radykalnych ekologów czy zieloną lewicę, wnioski z raportów IPCC, do uderzenia w ten surowiec skrzętnie wykorzystuje również lobby atomowe, piórami swoich influencerów budujących szeroki front od lewicy po prawicę. Nic dziwnego, w końcu konieczność transformacji energetycznej 38-milionowego państwa stwarza okazję na niezły biznes.
Unijne spekulacje związane z handlem emisjami CO2 spowodowały nie tylko znaczny wzrost rachunków, ale i niebezpieczeństwo blackoutów. Dzisiaj nie ma wątpliwości, że idąc w parze z klimatystami dokładamy się do – zagrażającej również nam – machiny wojennej Putina.
Pytanie, czy nie zrozumieliśmy tego za późno?
Piotr Relich
Zielona maskirowka, czyli o prawdziwych skutkach „walki z klimatem”