W wywiadzie dla konserwatywnego tygodnika „Heti Valasz”, węgierski minister gospodarki, Gyoergy Matolcsy stwierdził, ze Węgry nie powinny spieszyć się z wejściem do strefy euro. Przeżywa ona bowiem długotrwały kryzys, wobec czego, jak powiedział minister, „Węgry wolą poczekać na jego rozwiązanie, wybierając własną drogę obrony przed skutkami recesji gospodarczej”.
Poniższy cytat wypowiedzi węgierskiego ministra zarówno Donald Tusk, jak i Jan Vincent Rostowski, powinni sobie wydrukować, oprawić w ramki oraz nauczyć się go na pamięć, oczywiście ze zrozumieniem: „Wejście do strefy euro w czasie kryzysu wspólnej waluty wiązałoby się dla Węgier z wieloma zagrożeniami. Nie sądzę, aby ratowanie takich krajów jak Grecja było najlepszym wyjściem, a drukowanie nowych pieniędzy tylko pogłębi kryzys. Nadal nie wiadomo, jak Europa sobie z nim poradzi”. Matolcsy co prawda pochwalił m.in. Polskę i Czechy za zachowanie ostrożności i odłożenie daty wejścia do strefy euro, ale być może nie wiedział po prostu, że polski rząd powołał nie tak dawno pełnomocnika ds. wejścia Polski do strefy euro.
Wesprzyj nas już teraz!
Minister Matolcsy za kryzys gospodarczy na Węgrzech obwinia poprzednią, lewicową ekipę rządzącą, która doprowadziła do zadłużenia kraju. Dalsze podążanie zaś tą drogą i ustępowanie wobec presji światowych rynków finansowych oznaczałoby jedynie wiele wyrzeczeń dla społeczeństwa. „W roku 2010 staliśmy na krawędzi przepaści. Podążaliśmy drogą grecką, ale nasz rząd w ostatniej chwili zrezygnował z powiększania spirali zadłużenia” – przypomniał Matolcsy i zaznaczył, że dzięki polityce jego rządu widoczne są już pierwsze rezultaty, czyli wzrost produkcji przemysłowej i zmniejszenie stopy bezrobocia.
Nie wszystkie stosowane na Węgrzech rozwiązania są jednak godne naśladowania, niezależnie od tego, jak bardzo cenimy naród, który jako jeden z niewielu w Europie nie wstydzi się swych katolickich korzeni. Planowany jest szereg podatków, których koszt zostanie z pewnością przerzucony na konsumentów. Tak będzie m.in. z podatkiem od transakcji finansowych, który ma zacząć obowiązywać w 2013 r. Wzrosnąć mają również obciążenia podatkowe dla zagranicznych koncernów telekomunikacyjnych i energetycznych. Z kolei Węgierski Urząd Statystyczny podał, że w II kwartale 2012 r. gospodarka skurczyła się o 1,2 % w stosunku do analogicznego okresu w 2011 r. Czas pokaże, w jakim kierunku będzie zmierzać węgierska gospodarka. Jest nadzieja, że jeśli węgierscy politycy zachowają trzeźwy ogląd rzeczywistości, taki, jaki zaprezentował minister Matolcsy, wyjdzie ona na prostą.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.forsal.pl