W miniony weekend tysiące Węgrów ponownie protestowało w Budapeszcie przeciwko centralizacji władzy przez premiera Viktora Orbana i zbliżeniu z Kremlem.
Demonstranci zebrali się przed budynkiem opery niosąc transparenty potępiające Orbana, którego partia (Fidesz) odnotowała gwałtowny spadek poparcia w ostatnich miesiącach.
Wesprzyj nas już teraz!
Uczestnicy wielkiego marszu twierdzili, że protestują przeciwko „biedzie i korupcji elit rządzących.” Oskarżyli rząd o podważanie konstytucyjnego systemu kontroli i równowagi, wprowadzonego w celu zapobiegania nadużyciom władzy.
Demonstrantów wsparły Waszyngton i Bruksela. Zarówno USA, jak i eurokraci brukselscy oskarżają rząd Orbana o ograniczenie wolności mediów i osłabienie zasady niezawisłości sędziów.
Lider protestujących, Zsolt Varady, wywodzący się z ruchu „MostMi” przekonuje, że „politycy posunęli się za daleko. Oderwali się od rzeczywistości i przestali reprezentować poglądy obywateli”.
Demonstranci potępili nie tylko rządzącą partię Orbana, ale także pozostałe ugrupowania polityczne, które były u władzy przez ostatnie 25 lat, to jest od upadku komunizmu. Ich zdaniem, „elita polityczna nie reprezentuje woli narodu” i „dba wyłącznie o własne interesy”. Uczestnicy marszu skrytykowali także zacieśnianie współpracy obecnego rządu z Rosją w sektorze energetycznym, w tym pożyczki z Moskwy na modernizację elektrowni jądrowej i wsparcie Budapesztu dla rosyjskiego projektu gazociągu South Stream.
Dwa miesiące temu premier Orban rozwścieczył mieszkańców Węgier próbą opodatkowania dostępu do sieci. W zeszłym miesiącu naraził się propozycją, by wprowadzić obowiązkowe badanie dziennikarzy i polityków na obecność narkotyków.
Źródło: dw.de., AS.