„Kościół” Ewangelicki w Niemczech znajduje się dziś „w opłakanym stanie”. To już nic więcej, jak tylko „bezwładna, bezkrwista grupa”, która z wiary chrystusowej zrobiła liberalną, pełną bełkotliwej pustoty religię – czytamy w „Welt am Sonntag”.
31. października protestanci na całym świecie świętują początek reformacji. Według tradycji właśnie tego dnia 1517 roku herezjarcha Marcin Luter przybił na drzwiach katedry zamkowej w Wittenberdze. Niemal pół tysiąca lat od tej chwili niemiecki protestantyzm znajduje się w opłakanym stanie, pisze w felietonie dla „Welt am Sonntag” Claudia Becker.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak przypomina autorka, rokrocznie z niemieckich wspólnot protestanckich występują setki tysięcy wiernych. W 2014 roku z przynależności do lokalnego kościoła zrezygnowało 270 tysięcy osób, w roku 2015 – 210 tysięcy. Jeżeli nie ma akurat świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy czy też nie odbywa się jakiś ślub, to napisany przez Lutra hymn reformacji „Warownym grodem jest nasz Bóg” rozbrzmiewa głucho w niemal pustych kościołach. Za ten ponury stan rzeczy winę ponoszą nie tylko sami protestanci, przekonuje Becker. Jej zdaniem nie można bagatelizować wpływu dwóch antychrześcijańskich reżimów, które w XX wieku spustoszyły Niemcy, wiarę w Chrystusa uznając albo za coś „nieniemieckiego” albo za „opium dla ludu”. Dziś z kolei chrześcijaństwo musi mierzyć się z rozmaitymi „konkurentami” w postaci czerpiących z Dalekiego Wschodu ruchów ezoterycznych czy ateizmu.
Wszystko to jednak nie zdejmuje odpowiedzialności z dziedziców myśli Lutra, którzy sami odpowiadają za rozwadnianie wiary.
Według Becker Jezus Chrystus powinien jawić się jako doskonały przewodnik właśnie w dzisiejszych czasach. Jednak protestanci, wskazuje autorka, zrobili z Jego nauczania „religię bezładnego pustosłowia”. „Są tak liberalni, że są często po prostu trywialni”, czytamy w artykule. W niemieckim protestantyzmie nie ma już mowy o głębokiej pasji wiary, o rozpalającym człowieka ogniu. „Gdy zapyta się pastora, jak to jest właściwie z życiem po śmierci, to spogląda on całkiem przerażony, jakby powiedziało się coś nieprzyzwoitego” – pisze Becker.
Zdaniem autorki niemiecki protestantyzm w ogóle nie wierzy już we własne siły. Pastorzy zajmują się głównie użalaniem się nad sobą.
Pach
Źródło: Kath.net