– Dokument przygotowawczy do zbliżającego się Synodu Biskupów na temat Amazonii, czyli tzw. Instrumentum laboris, jest dobry z ekologicznego punktu widzenia, ale słaby teologicznie – uważa arcybiskup-senior Caracas kard. Jorge Urosa Savino. W obszernej rozmowie z portalem Crux przedstawia nie tylko swe uwagi na temat tego wydarzenia kościelnego, ale także swe spostrzeżenia dotyczące bieżącej sytuacji politycznej i społecznej w Wenezueli.
Mówiąc o swoim kraju purpurat przypomniał, że przeżywa on obecnie bardzo trudny okres, spowodowany nieudolnymi rządami prezydenta Nicolasa Maduro i jego ekipy, a bolesne skutki tej sytuacji odbijają się przede wszystkim na najsłabszych i najuboższych. Zdaniem kardynała, Maduro nie jest w stanie właściwie zarządzać krajem i powinien ustąpić ze swego stanowiska, aby nie pogłębiać istniejącego kryzysu. – O jego rozmiarach świadczy fakt, że jeśli jeszcze przed rokiem 1 dolar kosztował 60 boliwarów, to obecnie trzeba za niego zapłacić już 21 tysięcy – zaznaczył rozmówca portalu.
Wesprzyj nas już teraz!
Wspomniał też o kilkumilionowej emigracji jego rodaków, głównie młodych, którzy szukają lepszych warunków życia i pracy w krajach ościennych, przede wszystkim w Brazylii i Kolumbii. Zaznaczył ponadto, że biskupi zajmują „konfrontacyjne” stanowisko wobec reżymu, „bo nie ma innego rozwiązania”. Jednocześnie wskazał, że Franciszek również jest nastawiony krytycznie do obecnego szefa państwa i popiera biskupów, ale Stolica Apostolska nie ma zwyczaju wypowiadać się bezpośrednio na temat wewnętrznej sytuacji i rządów w poszczególnych krajach.
Kardynał przeszedł następnie do tematyki synodalnej. Przypomniał, że zbliżający się Synod Biskupów ma dwa cele: wspierać ekologię integralną dla Amazonii i zaproponować nowe drogi dla Kościoła na tym obszarze. – Z ekologicznego, socjologicznego i kulturalnego punktów widzenia Synod nie jest konieczny. Papież chciał jednak zwołać go dla Kościoła, aby przemyśleć te zagadnienia i wnieść do nich jakiś wkład – oświadczył emerytowany arcybiskup stolicy Wenezueli. Zaznaczył, że jest to „druga, eklezjologiczna i misyjna, czyli mówiąc wprost, kościelna część [tego wydarzenia]”.
Podkreślił rozróżnienie między Synodem a Instrumentum laboris, który obejmuje obie powyższe części, podejmując tematy zarówno ekologiczne i socjokulturowe, jak i misyjne i kościelne. – Z pierwszego punktu widzenia jest on dobrze opracowany, ale w swej warstwie eklezjologicznej i misyjnej wykazuje wiele braków – oświadczył kard. Urosa. Według niego stworzy to pewne problemy na Synodzie, gdyż dokument ten nadaje w jakimś stopniu ton dyskusjom.
Purpurat przyznał, że sprawy ekologiczne są bardzo ważne i konieczna jest ochrony Amazonii i jej środowiska, mieszkającej tam ludności tubylczej, ale nie tylko jej, trzeba walczyć z niszczeniem rosnących tam drzew, których istnienie ma wielkie znaczenie dla całego świata. – Obrona Amazonii jest bardzo ważna i dzięki Bogu Kościół podejmował bardzo cenne inicjatywy w tym zakresie – stwierdził kardynał.
Jednocześnie zauważył, że z eklezjologicznego punktu widzenia problem Amazonii został źle ujęty, a nawet, co więcej – wielu z tych, którzy wybierają się na Synod, poruszają jedynie aspekty ekologiczne i socjokulturowe, a bardzo niewiele lub wcale nie mówią o eklezjologicznej i duszpasterskiej stronie tego zagadnienia. Zwrócił uwagę na zachwianą równowagę, gdyż głównym zadaniem Kościoła jest ewangelizacja, a więc niesienie Ewangelii Jezusowej światu, wszystkim narodom, zarówno tubylczym, jak i mieszkańcom miast Amazonii, a są to często milionowe metropolie jak Manaus, Belen de Pará, Iquitos i inne. – Te narody potrzebują bezpośredniej, jednoznacznej i otwartej ewangelizacji Jezusa Chrystusa, tymczasem ta sprawa jest tylko w niewielkim stopniu poruszona w Instrumentum laboris – wyraził ubolewanie wenezuelski purpurat.
Zauważył ponadto, że dokument ten idealizuje tubylców amazońskich, trochę tak jak to uczynił niegdyś Jean-Jacques Rousseau, opisując „szlachetnego dzikusa”, podczas gdy są to normalni ludzie z tymi samymi problemami życiowymi, zaletami i wadami jak inni mieszkańcy świata. – I to im trzeba nieść Ewangelię – dodał rozmówca Crux.
Zwrócił też uwagę, że dokument przedsynodalny przedstawia Jezusa jako Miłosiernego Samarytanina, a przecież On nigdy nie był nim, ale jest Zbawicielem, Drogą, Prawdą i Życiem oraz światłością świata. – Samarytanin był człowiekiem i mamy go naśladować, aby pomagać innym, ale to Jezus jest Bogiem i za Nim mamy kroczyć – przypomniał kard. Urosa. Podkreślił również wielką rolę misjonarzy i katechistów w dziele ewangelizacji.
Zdumienie hierarchy budzi także określanie natury mianem „Matki Ziemi”. Zbliża się to do jej uosobienia. Co więcej, autorzy Instrumentum Laboris twierdzą jakoby różnorodność regionu Amazonii wywoływała (ang. evokes) nową Pięćdziesiątnicę. Tymczasem określenie to jest – podkreśla biskup – niejasne i przesadzone.
Biskup Savinio nie jest jedynym krytykiem „Instrumentum Laboris”. Na przykład kardynałowie Leo Raymond Burke i Walter Brandmüller napisali do innych kardynałów w tej sprawie. W dwóch listach z 28 sierpnia przestrzegają przed błędami teologicznymi zawartymi ich zdaniem w tym dokumencie roboczym. Warto pamiętać, że w Ameryce południowej kwitła kiedyś potępiona przez Kościół teologia wyzwolenia, a następnie kontrowersyjna teologia Indian (idealizująca niechrześcijańskie plemiona tubylcze).
W obliczu niepokojów związanych ze zbliżającym się synodem amazońskim pamiętajmy, że podobne problemy wydarzały się już wcześniej. Wystarczy wspomnieć kryzys ariański czy schizmę zachodnią. Za każdym razem jednak Kościół święty wychodził z nich obronną ręką.
Pamiętajmy o obietnicy danej przez Pana Jezusa Kościołowi – wiemy, że bramy piekielne go nie przemogą. Nie zapominajmy również „słowach Matki Bożej z Fatimy „Na koniec Moje Niepokalane Serce zatriumfuje”.
KAI/ncregister.com / catholicnewsagency.com / pch24.pl
TK, mjend