Prezydent Nicolas Maduro nie zważa na kolejne klęski socjalistycznej polityki gospodarczej forsowanej przez jego administrację, kontynuując „reformy” poprzedniego prezydenta Hugo Chaveza. Pomimo porażki socjalistów w grudniowych wyborach parlamentarnych w Wenezueli, w polityce gospodarczej, na którą istotny wpływ wywiera ośrodek prezydencki, jak dotąd niewiele się zmieniło. Jak podały tamtejsze media, Maduro wydał rozporządzenie podnoszące po raz piąty w ciągu roku minimalną pensję. Teraz ma ona wynieść… 54 złote.
Po wielkich marzeniach antykatolickich komunistycznych przywódców Wenezueli pozostały już tylko gruzy. Praktycznie w każdym miesiącu korespondenci informują o coraz bardziej absurdalnych problemach, z którymi muszą mierzyć się mieszkańcy tego kraju, jak np. brak papieru toaletowego w sklepach lub ubranek dla dzieci. Bezpośrednią przyczyną załamania ekonomicznego jest szalejąca inflacja, którą w styczniu 2017 r. ekonomiści szacują na 400-500 procent w ujęciu rocznym. Szacunki to już jedyna droga do określenia skali kryzysu, gdyż po ostatniej informacji – o inflacji za rok 2015 wynoszącej 185 procent – rząd zaprzestał informowania o wskaźnikach makroekonomicznych.
Wesprzyj nas już teraz!
Zaklinanie rzeczywistości trwa jednak w najlepsze – w noworocznym orędziu telewizyjnym prezydent Maduro stwierdził, iż „w czasach ekonomicznej wojny i ataków mafii na państwo… musimy zabezpieczyć dochody pracowników i zatrudnienie”. W związku z tym, uznał on, iż najlepszym rozwiązaniem będzie podniesienie płac minimalnych o 50 procent – do poziomu 40 683 wenezuelskich boliwarów. To kwota równowarta w oficjalnym państwowym kursie 60 amerykańskim dolarom, natomiast na czarnym rynku realnie wyceniania na 12 dolarów.
Upadek wenezuelskiej gospodarki pogłębiły spadki cen ropy, jakie miały miejsce na światowych rynkach w latach 2014-16. Ponowne wzrosty z ostatnich tygodni nie przełożyły się na poprawę materialnego bytu większości społeczeństwa, gdyż zyski z eksportu skonsumowała inflacja.
Socjalistyczna formacja spadkobiercy Chaveza doznała porażki w grudniowych wyborach parlamentarnych, tracąc tym samym większość mandatów na rzecz opozycyjnej Koalicji na rzecz Jedności Demokratycznej. Nie wiadomo, jak ułożą się stosunki między nowo tworzonym rządem a prezydentem Maduro, który jak dotąd pozostawał głuchy na apele opozycji o podjęcie skutecznych działań antyinflacyjnych. Nie istnieje także dialog między administracją socjalistów a biskupami – rząd od kilku lat praktycznie zamroził rozmowy z Kościołem, do którego należy ok. 75 procent Wenezuelczyków.
Źródło: Yahoo.com, Drudge Report
Tom