Publicysta kanadyjskiego portalu spoza głównego nurtu mediów Cory Morgan pisze, że rozkręcana właśnie w mediach panika związana z małpią ospą przypomina wydarzenia sprzed czterech dekad. Wówczas z nagłówków gazet nie schodziło złowrogie AIDS, które zdziesiątkować miało całą ludzkość.
„Autorytaryści chętnie powróciliby do szalonych dni narodowych kryzysów spowodowanych chorobami zakaźnymi. Rozpaczliwie szukają kolejnej nowej pandemii i jak dotąd nie mają szczęścia. Ptasia grypa nie oczarowała rozwiniętego świata, mimo wszelkich starań tradycyjnych mediów, a teraz establishment próbuje po raz kolejny przekonać świat, że ospa małpia rzeczywiście rozprzestrzeni się i zagrozi nam wszystkim” – rozpoczyna swój tekst publicysta kanadyjskiego portalu.
Wesprzyj nas już teraz!
Morgan zwraca uwagę na rozkręcającą się z każdym dniem w środkach przekazu kampanię „promocyjną” małpiej ospy, i to pomimo, że liczba zmarłych na tę chorobę w kraju klonowego liścia wynosi okrągłe zero.
„W Kanadzie masz takie samo prawdopodobieństwo śmierci na ospę małpią jak na trąd, ale na pewno nie dowiesz się tego, oglądając ostatnio wiadomości” – zauważa autor. Przestrzega jednak przed konsekwencjami tego rodzaju propagandy.
„Ponieważ politycy i media tak bardzo chcą podtrzymywać alarm przy każdym nowym wybuchu choroby, społeczeństwo może stać się zobojętniałe i obojętne na ostrzeżenia, jeśli pojawi się naprawdę niebezpieczna choroba” – czytamy w komentarzu.
Dziennikarz Western Standard wraca pamięcią do minionego wieku, gdy obecne średnie i starsze pokolenia atakowane były kampanią straszenia AIDS. Nietrudno dopatrzeć się w tamtym okresie ciekawej analogii z naszymi latami.
„Część problemu z ospą małpią polega na tym, że rozprzestrzenia się ona głównie wśród gejowskiej, męskiej społeczności. To dodaje politycznej wrażliwości do problemu, który kusi ludzi do twierdzenia, że ta choroba zagraża wszystkim w równym stopniu. To jednak niebezpieczne i głupie podejście do choroby zakaźnej. Takie samo było już stosowane wcześniej i wiązało się z kosztem niezliczonych istnień ludzkich” – pisze Cory Morgan.
Pojawieniu się AIDS na początku lat 80. minionego wieku towarzyszyły informacje o tym, że śmiertelna choroba rozprzestrzeniała się pośród homoseksualistów. Nazywana była w pierwszym okresie „nabytym niedoborem odporności u gejów” i „rakiem gejów”.
„Gdy stało się oczywiste, jak okropna i niebezpieczna jest ta nowa choroba, strategia polegała na próbie powiedzenia opinii publicznej, że każdy jest na nią narażony. Kiedy byłem w liceum w latach 80., powiedziano nam, że ogarnie ona społeczność heteroseksualną i w ciągu kilku lat wszyscy będziemy znać kogoś z AIDS. Był to przerażający scenariusz dla tych z nas, którzy wchodzili w wiek dwudziestu kilku lat, gdy prawdopodobieństwo rozwiązłości było największe” – wspomina publicysta WS.
Jednak „możliwości” paskudnej choroby okazały się mocno przeszacowane. Transmisja za pośrednictwem normalnych kontaktów seksualnych była bardzo ograniczona – w przeciwieństwie do jednopłciowych z udziałem mężczyzn oraz osób przyjmujących dożylnie narkotyki.
„Co by było, gdybyśmy zamiast udawać, że choroba dotyka wszystkich w równym stopniu, odłożyli na bok poprawność polityczną i ukierunkowali profilaktykę oraz leczenie na społeczności, które ucierpiały najbardziej?” – zastanawia się Morgan.
Otóż przeciwdziałanie AIDS byłoby bardziej skuteczne gdyby zostało skierowane na grupy ryzyka.
„Zamiast tego nasi eksperci medyczni i służby socjalne biegały w kółko, próbując powiedzieć heteroseksualnym uczniom szkół średnich, że są w grupie wysokiego ryzyka. Choroba nigdy nie rozprzestrzeniła się tak, jak mówili, ale strach z pewnością tak” – wspomina komentator.
Podobnie rzecz się ma z chorobą zdobywającą właśnie czołówki mediów.
„Małpia ospa nie jest zagrożeniem, jakie próbują z niej zrobić zwolennicy pornografii strachu, ale nadal może być straszna dla tych, których dotknęła. Nie powtarzajmy błędów lat 80. i nie ulegajmy poprawności politycznej, zamiast kierować się medyczną rzeczywistością. Małpia ospa rozprzestrzenia się głównie w społeczności gejów. Jeśli chcemy zapobiec rozszerzaniu się tej choroby i wyrządzaniu krzywdy ludziom, musimy skupić się na profilaktyce, diagnozie i leczeniu w społeczności, którą najprawdopodobniej dotknie” – ocenia publicysta.
„Lewica uwielbia krzyczeć podążaj za nauką!, gdy porusza kwestie polityczne. Czas odłożyć na bok poprawność polityczną i kierować się wiedzą naukową w walce z chorobami zakaźnymi” – podsumowuje Cory Morgan.
Źródło: WesternStandard.news
RoM
Globaliści i WHO przygotowują nową pandemię? Małpia ospa i „zagrożenie o zasięgu międzynarodowym”