Polityczna poprawność dotyka także nazw chorób. Pod wpływem apelu kilkudziesięciu naukowców Światowa Organizacja Zdrowia zastanawia się, czy nazwa modnej w obecnym sezonie wirusowej przypadłości nie jest dyskryminująca i czy nie należy jej zmodyfikować.
„List w sprawie zmiany nazwy małpiej ospy został opublikowany na stronie virogical.org. Zdaniem naukowców obecne określenie jest sprzeczne z wytycznymi WHO. Według nich w opisywaniu chorób należy unikać nazw zwierząt oraz regionów geograficznych” – informuje portal radia RMF.
Według autorów inicjatywy, określenie „małpia ospa” jest obraźliwe i dyskryminujące ze względu na odniesienie do kontynentu afrykańskiego. Tymczasem choroba może dotknąć każdego, niezależnie od regionu, w którym żyje. Mogą ją także przenosić również inne ssaki, nie tylko małpy.
Wesprzyj nas już teraz!
„(…) żadna rasa ani karnacja skóry nie powinna być twarzą tej choroby” – podkreślają naukowe autorytety. W odpowiedzi WHO podjęła konsultacje z wirusologami, którzy zastanawiają się nad nową nazwą. Może to okazać się istotne, bowiem posunięcia władz niektórych państw i wypowiedzi znanych person wskazują, że choroba może liczyć na globalną promocję nawiązującą skalą do covid-19. Unia Europejska zamówiła już szczepionki a minister zdrowia RP Adam Niedzielski ocenił, że środki podejmowane ze względu na małpią ospę powinny być takie same jak w przypadku koronawirusa.
Według WHO na świecie potwierdzono 1,6 tysiąca przypadków, niemal drugie tyle podejrzewane jest o zakażenie. Organizacja, zgodnie ze znanym już schematem stopniuje napięcie informując, że „na razie” nie zachodzi potrzeba wprowadzania masowych szczepień.
Źródła: RMF24.pl, PCh24.pl
RoM