Zakaz wjazdu na teren Ukrainy, jaki otrzymał Robert Choma, prezydent Przemyśla może negatywnie wpłynąć na relacje między Polską a Ukrainą. Jan Dziedziczak, wiceminister spraw zagranicznych ocenił, że była to decyzja „nieprzyjazna”. Jak dodał, bez cofnięcia decyzji, współpraca na dotychczasowych warunkach będzie trudna do wyobrażenia.
Zakaz wjazdu na teren Ukrainy dla Roberta Chomy opiewa, bagatela, na okres pięciu lat i jest spowodowany rzekomo jego antyukraińską działalnością. O stanowisko polskiej dyplomacji w tej sprawie pytany był przez posłów minister Jan Dziedziczak, który odpowiada w resorcie za sprawy polonijne. Jak wyjaśnił, ambasador RP w Kijowie Jan Piekło już zajął się sprawą i skontaktował się z kierownictwem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, która to uznała prezydenta Chomę za personę non grata.
Wesprzyj nas już teraz!
– Ten incydent absolutnie nie powinien mieć miejsca – ocenił Dziedziczak. Jego zdaniem zakaz „szkodzi relacjom polsko-ukraińskim”. Minister wyraził przy tym nadzieję, że „ukraińscy partnerzy bez zbędnej zwłoki uchylą tę decyzję”. – Tak naprawdę, bez wyjaśnienia tej sytuacji, bez cofnięcia decyzji nie wyobrażamy sobie dotychczasowej współpracy – oświadczył wiceszef MSZ.
Czym może poskutkować zakaz dla Chomy? Otóż pierwszym wyrazem dezaprobaty będzie absencja przedstawicieli polskiego MSZ na rozpoczynającym się w piątek X Forum Polska-Ukraina w Rzeszowie. Spotkanie ma być poświęcone m.in. modernizacji i rozwojowi potencjału Ukrainy.
Z kolei poseł Michał Dworczyk (PiS) ocenił, że w ostatnim czasie „mamy do czynienia z jakąś całą serią różnych prowokacji, a przynajmniej niezrozumiałych wydarzeń”. – Z jednej strony mamy zniszczenie pomnika w Hucie Pieniackiej, z drugiej strony niezrozumiały całkowicie i podnoszący temperaturę relacji zakaz dla prezydenta Przemyśla, dziś dowiadujemy się o zniszczeniu pomnika w Bykowni – dodał.
Źródło: radiomaryja.pl
MA