Przedstawiciele rządu nie przestają prowokować opinii publicznej w związku z zapowiedziami wprowadzenia obowiązku szczepionkowego, na razie dla niektórych grup zawodowych. Wicepremier Henryk Kowalczyk w porannym wywiadzie radiowym zaproponował delegowanie niechcących przyjąć zastrzyku do prac niewymagających kontaktu z innymi.
– Nie wiem, jak to będzie wyglądało na sto procent, ale powiem, jak ja bym to zrobił. Te osoby, które mają do czynienia z dużymi grupami ludzi: medycy, nauczyciele, powinni mieć szczepienia. To warunek dopuszczenia do pracy z większą grupą ludzi – stwierdził minister rolnictwa i wicepremier na antenie RMF.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wynika z wypowiedzi Henryka Kowalczyka, przedsiębiorcy czy przełożeni powinni stosować izolację wobec osób sceptycznych względem masowej akcji aplikowania zastrzyków przeciwcovidowych.
– Pracodawcy też powinni mieć możliwość dopuszczania do pracy z dużą grupą ludzi, pracowników, którzy mają szczepienia. Jeśli nie ma szczepienia, niech idzie na zaplecze, do magazynu, choćby nawet w sklepach, czy gdziekolwiek indziej – stwierdził zastępca Mateusza Morawieckiego.
– Chcę to usłyszeć jednoznacznie. Pana zdaniem, nauczyciele, którzy nie będą zaszczepieni, dotyczy to też policjantów, niewielkiej liczby lekarzy, ci wszyscy w tych grupach, którzy nie są zaszczepieni, nie powinni pracować? Ale to ich zwalniamy z pracy? – dopytywał prowadzący wywiad Robert Mazurek.
– Mogą pracować zdalnie, bo odbywa się zdalne nauczanie dla niektórych klas – brzmiała odpowiedź.
– Moim zdaniem powinien być obowiązek szczepień. Nie przymus, ale obowiązek. Obowiązek polegałby na tym, że jak się nie zaszczepisz to nie jesteś dopuszczany do pewnych czynności. Więc możesz siedzieć w domu – tam, gdzie masz do czynienia z większą grupą ludzi. Na budowie możesz pracować. To jest moje prywatne zdanie – sprecyzował Kowalczyk.
Źródło: RMF24.pl
RoM