Wzburzenie z powodu „polityki otwartych drzwi” narasta w belgijskiej Flamandii. Obywatele zdegustowani traktowaniem rdzennych mieszkańców państw europejskich, jak ludności drugiej kategorii, swoje poparcie zwracają ku nacjonalistycznej partii „Vlaams Belang”, która deklaruje gotowość do odłączenia północnego regionu od reszty kraju.
Zaniepokojenie migracją napędza zwolenników „Vlaams Belang” (Interes Flamandzki) ugrupowaniu nacjonalistów, co grozi integralności kraju, podaje portal Politico. Stronnictwo opowiadające się za secesją regionu jest już liderem w zakresie poparcia i ma szanse na zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach.
„Politico” wskazuje, że Belgia od dawna ma dysfunkcyjne życie polityczne i jest rekordzistą świata w najdłuższym czasie formowania rządu podczas rozmów koalicyjnych, które trwało ponad 500 dni. „Teraz napięcia między niderlandzkojęzyczną Flandrią na północy a francuskojęzyczną Walonią na południu kraju grożą znacznie większym kryzysem” – napisał portal.
Wesprzyj nas już teraz!
Z najnowszego sondażu preferencji partyjnych mieszkańców Belgii wynika, że „Vlaams Belang” cieszy się największym poparciem ze wszystkich partii politycznych w kraju. – Belgia jest wymuszonym małżeństwem – mówi „Polico” przywódca ugrupowania Tom Van Grieken. Deklaruje on, że jego partia jest gotowa do jednostronnego ogłoszenia niezależności regionu.
Eksperci, z którymi rozmawiała autorka tekstu, podkreślają, że flamandzcy nacjonaliści stają się beneficjentami niezadowolenia mieszkańców regionu, którzy obawiają się wzrostu liczby migrantów. Z badań portalu VRT Nws wynika, że mieszkańcy północnego regionu zagrożenia związane z migracją uważają za najpoważniejszy problem życia publicznego.
– Belgia upada nie dlatego, że istnieje partia flamandzkich nacjonalistów. To dlatego, że Belgia nie działa, istnieje partia flamandzkich nacjonalistów – twierdzi Van Grieken, wyjaśniając, że secesyjna dążenia to m.in. skutek fatalnych lewicowo- liberalnej tendencji władz.
(PAP) /oprac. FA
Czy w najbliższy piątek można jeść mięso? Polscy biskupi wydali odpowiednie dekrety
Łukasz Warzecha: Problemy z migracją nie rozwiążą się same. Czy Polsce grozi „francuski” scenariusz?