Ruch na rzecz naprawy amerykańskiego szkolnictwa przybiera na sile. Jak stwierdził Rick Santorum, problem z publicznym kształceniem polega w dużej mierze na tym, że opiera się ono w na przestarzałym modelu. Coraz więcej Amerykanów uznaje, że to rodzice ponoszą zasadniczą odpowiedzialność za wykształcenie i wychowanie dzieci.
Z biegiem czasu władze przejęły wiele spośród kompetencji rodziców nie tylko w zakresie kształcenia ale i formacji moralnej uczniów. W konflikcie z rozszerzaniem władzy rządu federalnego część władz stanowych wydaje się po wielu latach przechodzić na stronę rodziców.
Wesprzyj nas już teraz!
W 2011 roku władze pół tuzina stanów przeprowadziło reformy edukacyjne, przyznające rodzicom możliwość wyboru szkoły, do której uczęszczać będą ich dzieci. W Luizjanie blisko połowa szkół prowadzi rekrutację w oparciu o bony oświatowe. Jak twierdzi Ray Nothstine z Acton Institute, ruch promujący reformę edukacyjną rozwija się dzięki zaangażowaniu samych rodziców, domagających się większej kontroli nad kształceniem i wychowaniem dzieci.
Jak twierdzą zwolennicy zmian, przyznanie prawa wyboru szkół zwiększy konkurencję między uczniami i samymi szkołami, ma to poskutkować wzrostem jakości kształcenia. Skuteczność takiego modelu organizacji oświaty potwierdzają prawie wszystkie badania. Rodzice dodają, że szkoły powinny rywalizować o uczniów i o… pieniądze podatników.„Jeśli to pieniądze byłyby rozwiązaniem, to problemy by został już rozwiązany. Podwoiliśmy wydatki na każdego ucznia, dostosowując je też do wzrostu poziomu cen w ciągu ostatnich 30 lat a szkoły bynajmniej nie stały się lepsze” – twierdzi Jay Greene, autor książki „Education Myths”.
Rozdział szkół od państwa zwiększa też szanse uczniów w globalnej gospodarce. „Fabryczny model” edukacji, jak państwową szkolę określił Rick Santorum, ma nie trafiać w realne potrzeby edukacyjne. „Czy nie chcemy uczyć naszych dzieci czegoś mądrzejszego, niż grupowych zachowań wyznaczanych za pomocą zegarka i dzwonka, wykonywania poleceń i bierności?” – pytał Russell Mead na łamach „The American Interest”.
Źródło: acton.org
mat