Wiedeński teolog Paul Zulehner spodziewa się na synodzie zagorzałych sporów w związku z kwestią rozwodników trwających w nowych związkach. Jak twierdzi modernista, taki będzie skutek starcia „zaangażowanych ideologów” z „wpływowymi pasterzami”!
Paul Zulehner, udzielił wywiadu dziennikowi „Salzburger Nachrichten”. Jego zdaniem obrońcy dotychczasowego ujęcia kwestii rozwodników będą mówić: „Mamy prawo, węzeł małżeński, który zawiązał Bóg, człowiek nie ma do niego dostępu”. Tymczasem – jak twierdzi Zulehner – dziś już „nikt” tego tak „teologicznie nie rozumie”. Progresista sugeruje, że Kościół powinien „dobrze się zastanowić” czy – gdy wygaśnie miłość między dwojgiem ludzi – można jeszcze mówić o jakimkolwiek sakramencie. Dla Zulehnera warunkiem trwania małżeństwa jest trwanie miłości.
Wesprzyj nas już teraz!
Kościół powinien też jego zdaniem powiedzieć: „Nie jesteśmy żadną instancją, by tu sądzić czy wyrokować, ale jeżeli coś rozpadło się, z winą, z tragizmem, to Kościół zrobiłby dobrze dając ludziom zacząć na nowo”. Uczony powtarza też zdanie często wykorzystywane dla umotywowania rzekomej konieczności dopuszczenia rozwodników żyjących w nowych związkach do Eucharystii: „Komunia nie jest nagrodą dla godnych, ale środkiem pomocniczym dla zranionych”.
Teolog twierdzi też, że małżeństwo jest „bardzo ryzykowną formą życia”, inaczej niż w przeszłości. Wpływać ma na to wiele czynników, jak na przykład duża mobilność, praca obojga małżonków, czy… posiadanie dzieci (sic!).
Źródło: kathpress.co.at
pach