Wielka Brytania: gwałtownie wzrosła liczba dzieci kierowanych na operacje „zmiany płci”
Aż czterokrotnie wzrosła liczba dzieci skierowanych w ciągu ostatnich sześciu lat na operacje zmiany płci, wykonywane przez publiczne placówki zdrowia w Wielkiej Brytanii. Haniebnym procedurom poddawane są już trzylatki – informuje Tavistock and Portman Trust, centrum publicznej opieki zdrowotnej, specjalizujące się w „leczeniu dzieci transseksualnych”.
Wesprzyj nas już teraz!
Poradnia poinformowała, że tylko w 2014 roku na specjalną terapię zakwalifikowano 77 dzieci w wieku poniżej 11 lat, z czego 20 miało zaledwie trzy lub cztery lata. Dla porównania w latach 2009-2010 w centrum „leczyło się” 19 dzieci łącznie.
Rzecznik Tavistock and Portman Trust nie potrafił wskazać przyczyny wzrostu liczby skierowań na leczenie. Zaznaczył jedynie, że terapia w takim przypadku jest „złożona” i „często zaburzeniom tożsamości płciowej towarzyszy cierpienie, które może zwiększyć się w okresie dojrzewania”. Dodał, że „należy pamiętać, iż poszerza się zakres wyrażania swojej płciowości, co jest szczególnie ważne dla młodych ludzi, którzy mają możliwość odkrywania i rozwijania własnej tożsamości przy wsparciu specjalistycznych usług”.
Brytyjskie media podchwyciły temat rosnącej liczby nieletnich poddawanych zabiegom. Stacja BBC nadała program o ośmioletnim chłopcu, o imieniu „Jessica”, który wyraził radość z możliwości „bycia dziewczyną”. Matka chłopca pozostająca w związku lesbijskim została oskarżona przez krewnego o celowe przyzwyczajanie syna do bycia kobietą.
Publicystka i komentatorka magazynu „The Mirror”, Carole Malone wyraziła zdumienie z powodu marnotrawienia publicznych środków z systemu opieki zdrowotnej na zabiegi „zmiany płci” w przypadku trzylatków, którzy „nie potrafią samodzielnie zdecydować, czy chcą paluszki rybne czy fasolkę”.
„Skąd takie dziecko może wiedzieć, że urodziło się w niewłaściwym ciele? I w jaki sposób takie maleństwo jest w stanie wyrazić tego rodzaju emocje?” – pyta Malone.
Dziennikarka przestrzegła przed ogłupianiem dzieci od najmłodszych lat, którym wmawia się, że płeć biologiczna nie ma znaczenia. Nieletni, którzy objęci zostają specjalnym systemem monitoringu przez palcówki państwowe, de facto nigdy nie będą w stanie – albo nie będą mogli – uwolnić się od niego, nawet jeśli w pewnym momencie odkryją, że jednak są kim innym niż sądzili. Nigdy nie będą samodzielni, zawsze ktoś nimi będzie sterował – ostrzegła publicystka.
Dr Rick Fitzgibbons, psychiatra i dyrektor centrum psychiatrycznego w pobliżu Filadelfii w USA w niedawnym artykule, opublikowanym na stronie Aleteia wezwał polityków, szkoły, medyków i sądy, by nie wprowadzali dzieci w błąd co do ich tożsamości płciowej i nie podejmowali decyzji o skierowaniu ich na operacje „zmiany płci”. Ostrzegł, że fałszywe przekonania co do płciowości rujnują psychikę i wywołują liczne zaburzenia, które w konsekwencji często kończą się podejmowaniem prób samobójczych.
Dr Fitzgibbons powołał się na wyniki badań szwedzkich z 2011 roku, z których wynika, że osoby po operacji chirurgicznej zmiany płci są obarczone znacznie wyższym ryzykiem śmiertelności, pojawieniem się zachowań samobójczych i innych chorób psychicznych w porównaniu z resztą populacji.
Dr Paul McHugh, były szef Instytutu Psychiatrii na Johns Hopkins University relacjonując wyniki badań naukowych napisał na łamach „The Wall Street Journal,” że „najbardziej szokujący jest prawie 20-krotny wzrost śmiertelności osób po operacji zmiany płci spowodowany samobójstwami”.
Wg dr Fitzgibbonsa za wzrost liczby zaburzeń dotyczących tożsamości płci wśród młodych ludzi odpowiedzialna jest upowszechniana w szkołach „teoria gender”, która głosi, że człowiek nie może być ograniczony przez płeć biologiczną, ale ma być tym, kim czuje, że jest lub chciałby być.
Źródło: lifesitenews.com, AS.
