Jak pokazują dane badania przeprowadzonego w Wielkiej Brytanii, przeżywa coraz więcej wcześniaków urodzonych przed upływem 26. tygodnia życia płodowego w tym kraju. Wskaźnik zgonów w tej grupie dzieci znacznie zmalał i wciąż utrzymuje się bardzo korzystna tendencja spadkowa.
Dane z 2006 r. pokazały, że 53 proc. dzieci urodzonych miedzy 22 a 25 tygodniem życia płodowego przeżyło i po kilkunastu tygodniach intensywnej terapii zostało wypisanych do domu. W 1995 r. statystyki z oddziałów noworodków mówiły jedynie o 23 procentach uratowanych wcześniaków.
Wesprzyj nas już teraz!
„Mniej szczęścia mają wcześniaki najmłodsze, urodzone przed 24. tygodniem. W tej grupie nie odnotowano poprawy. Co gorsza, w dalszym ciągu jest to ustawowy termin legalnej aborcji w Anglii, Szkocji i Walii” – donosi portal hli.org.pl.
Według danych opublikowanych w prestiżowym „British Medical Journal”, nie uległo zmianie ryzyko wystąpienia u wcześniaków różnych stopni powikłań i niepełnosprawności. Im wcześniej się rodzą, tym większe ryzyko. Ich małe ciała nie są fizycznie gotowe do życia poza łonem matki.
„Wcześniaki zawsze pozostają w szpitalu powyżej terminu, w którym miały się urodzić. Z reguły są bardzo malutkie, czasami mieszczą się na dłoni lekarza czy pielęgniarki. Powieki są jeszcze silnie zamknięte, skóra – bardzo delikatna i przezroczysta, płuca – niedojrzałe, a żołądek i jelita – nieprzygotowane do przyjmowania pokarmu” – wyjaśnia portal obrońców życia.
Postępy w neonatologii sprawiły, że w 2006 r. co trzeci wcześniak opuszczający szpital był zupełnie zdrowy. Prof. Neil Marlow z Instytutu Zdrowia Kobiet Uniwersytetu Londyńskiego powiedział, że fakt, iż pediatrom udaje się uratować od niepełnosprawności coraz więcej dzieci urodzonych przedwcześnie, jest niezwykle inspirujący i zachęcający do dalszych wysiłków.
Z drugiej strony odzywają się jednak liczne głosy „specjalistów” od ekonomizacji medycyny, którzy za pomocą rachunku ekonomicznej efektywności nakładów finansowych na ratowanie wcześniaków wykazują, że tych dzieci ratować nie warto.
Źródło: hli.org.pl
pam