Uczniowie, którzy niepochlebnie wyrażają się o homoseksualizmie, powinni zostać potraktowani przez szkołę jako potencjalni ekstremiści – wynika z nowych wytycznych brytyjskiego Ministerstwa Oświaty. Rząd Davida Camerona musi walczyć z rodzimym islamskim ekstremizmem. Głównym tego narzędziem ma być edukacja, która do tej pory słabo wywiązywała się z tej roli, o czym świadczy ubiegłoroczny skandal, zwany „koniem trojańskim”.
Okazało się wówczas, że radykalnym muzułmanom udało się przejąć kontrolę nad kilkoma szkołami w Birmingham. Rząd odpowiedział nowymi standardami i wzmożonymi kontrolami. Uderzają one jednak również w chrześcijan. W konsekwencji, jak informuje „Daily Telegraph”, zamknięto już dwie szkoły chrześcijańskie, które nie przestrzegały tzw. „wartości nowoczesnej Brytanii”.
Błąd resortu oświaty polega na tym, że za jeden z głównych wskaźników zagrożenia uznano stosunek do homoseksualizmu. Nowe wytyczne dla szkół są pod tym względem całkiem jednoznaczne. Niepochlebne uwagi nt. homoseksualizmu stanowią powód, by znaleźć się na liście podejrzanych. Problem polega jednak na tym, że wiele chrześcijańskich rodzin uważa, iż małżeństwo jest zastrzeżone wyłącznie dla kobiety i mężczyzny.
Wesprzyj nas już teraz!
„Czy odtąd rodziny te oficjalnie trafią na listę podejrzanych i powiązanych z ekstremizmem?” – pyta Andrea Williams, szefowa Chrześcijańskiego Ośrodka Prawnego (Christian Legal Centre), który udziela chrześcijanom pomocy prawnej. Obawia się ona, że nowe wytyczne ministerstwa czynią z nauczycieli szpiegów i funkcjonariuszy swoistej policji politycznej, strzegącej „poprawnego myślenia” poddanych.
Źródło: KAI
luk