W Wielkiej Brytanii nieletnim nie będzie się już przepisywać blokerów rozwojojowych pod płaszczykiem troski o ich tożsamość płciową.
Jak dotąd narodowa służba zdrowia, National Health Service (NHS) w ramach walki z rzekomą dysforią płciową wspierała politykę przepisywania dzieciom i młodzieży środków, które zaburzały naturalny rozwój płciowy. Prowadziło to do strasznych tragedii życiowych, kiedy osoby dotknięte problemami psychologicznymi albo po prostu opętane ideologią niszczyły swoje zdrowie, chcąc zmienić płeć; wkrótce odkrywały, że wcale tego nie chcą, ale nie wszystko da się już naprawić.
Jak podaje dziennik The Times, ta polityka ma się zmienić. National Health Service przyjęła nowe wytyczne, zgodnie z którymi brak jest wystarczających dowodów naukowych na bezpieczeństwo blokerów hormonalnych. Teraz takie środki mają być przepisywane tylko w relatywnie rzadkich przypadkach.
Wesprzyj nas już teraz!
Środowiska LGBT promują blokery rozwoju jako rzekomo nieszkodliwe środki, które po prostu na jakiś czas powstrzymują naturalne procesy, co miałoby być w pełni odwracalne. Ich zdaniem młody człowiek, który zastanawia się, czy „nie czułby się lepiej” jako osoba „innej płci” – powinien „dać sobie czas” i na jakiś okres zablokować rozwój płciowy…
Skutki? Jak podkreślają krytyczni wobec narracji LGBT eksperci: uszkodzenia mózgu, osteoporoza, bezpłodność… Brytyjczycy doszli do wniosku, że to słuszne zastrzeżenia. W Londynie przeprowadzono badanie dotyczące praktyk kliniki Tavistock, gdzie podawano blokery rozwoju tysiącom nastolatków; sławna brytyjska lekarz Hilary Cass stwierdziła, że podawanie środków w sposób trwały zaburza rozwój mózgu. W londyńskiej klinice podawano blokery rozwojowe nawet dzieciom w wieku 3-4 lat, choć w większości straszna praktyka dotyczyła nastolatków.
Źródło: jungefreiheit.de
Pach