1 kwietnia 1939 roku, po blisko trzech latach zaciekłych bojów (od 17 lipca 1936 r.) dobiegła końca Wielka Krucjata Iberyjska, jak nazywano wystąpienie hiszpańskich nacjonalistów, monarchistów i konserwatystów przeciw laickiej Republice. Legł w gruzach rewolucyjny gmach, wzniesiony wspólnym wysiłkiem liberałów, socjalistów, komunistów, anarchistów, masonów.
1. Droga ku przepaści
Wesprzyj nas już teraz!
Przyjmuje się, że wojna domowa w Hiszpanii wybuchła latem 1936 roku. W rzeczywistości przemoc szalała tam od czasu obalenia monarchii i proklamowania Republiki w kwietniu 1931 roku.
Już w następnym miesiącu lewicowi demonstranci spalili ponad sto kościołów i klasztorów. Władze nakazały policji nie reagować. W tym samym roku Edward Gamas, wielki kanclerz Najwyższej Rady Loży masonerii francuskiej, publicznie pochwalił hiszpańskich „braci fartuszkowych” za „zerwanie pęt” i „wpuszczenie światła Wolności”.
W następnych latach polało się wiele krwi, a kraj pogrążał się w chaosie. Tylko podczas „rewolucji październikowej” w 1934 roku zginęło ponad 1300 osób, w tym 37 katolickich duchownych, spalono 58 kościołów.
16 lutego 1936 r. lewica zjednoczona we Froncie Ludowym wygrała wybory parlamentarne, wprawdzie minimalną większością głosów, ale ordynacja dała jej 2/3 miejsc w parlamencie. Liderzy lewicy otwarcie zapowiadali przeprowadzenie rewolucji „jeszcze krwawszej niż rosyjska”; wieszczyli, że Hiszpanię zaleją „fale krwi”.
Istotnie, ulice opanował krwiożerczy motłoch; niemal codziennie dochodziło do zamachów, podpaleń i zamieszek. Specjalne oddziały policji współdziałały z bojówkarzami. Podczas pierwszych pięciu miesięcy rządów Frontu Ludowego zamordowano 330 osób, w tym 17 księży; miało miejsce 421 ataków na kościoły, nadto setki napadów na siedziby partii politycznych i redakcje opozycyjnych gazet.
W poniedziałek 13 lipca 1936 roku, około godziny 3 nad ranem, policjanci w towarzystwie członków bojówki socjalistycznej uprowadzili z mieszkania Calva Sotelo, lidera prawicowej opozycji parlamentarnej, którego następnie zamordowali dwoma „czekistowskimi” strzałami w tył głowy.
Społeczeństwo było zaszokowane zbrodnią oraz faktem, że funkcjonariusze sił bezpieczeństwa wystąpili w roli szwadronu śmierci. Władze ostentacyjnie ochraniały skrytobójców, a lewicowi politycy publicznie pochwalili mord. Kiedy uczestnicy pogrzebu ofiary ruszyli w pochodzie ulicami Madrytu, policja otworzyła ogień w tłum, zabijając lub raniąc 39 osób. To przelało szalę goryczy.
2. Generał
Francisco Franco y Bahamonde, przyszły wódz Krucjaty, był najmłodszym z generałów armii hiszpańskiej. Odznaczył się podczas wojny w Maroku, gdzie zdobył szacunek tak własnych żołnierzy, jak i wrogów.
Pobożny katolik, z przekonań konserwatysta, przez wiele lat bronił apolityczności armii. Długo opierał się gorącogłowym kolegom z kadry dowódczej, angażującym się w sprzysiężenia monarchistyczne. W 1934 r. kierował tłumieniem rewolucyjnych wystąpień skrajnej lewicy. Potem zmuszony był obserwować, jak niedołęstwo polityków pozwala ekstremie odzyskać utracone pozycje.
Jego umiarkowanymi poglądami zachwiały wypadki w Kadyksie w marcu 1936 roku. Lewacka hałastra spaliła tam pięć kościołów, klasztor, seminarium i szkołę katolicką. Niedługo potem Franco wizytował miasto. Wzburzyła go wieść o postawie wojska, które biernie przyglądało się profanacjom, a do białej gorączki doprowadziły go tłumaczenia dowódcy garnizonu, iż tylko wykonał rozkaz niepodejmowania interwencji. Franco wyrzucał oficerowi, że wojsko nie może słuchać rozkazów haniebnych.
Kilka dni później bojówkarze puścili z dymem kolejnych dziesięć świątyń – po pięć w Madrycie i Grenadzie, znów pod nosem bezczynnego wojska. Jeżeli Franco żywił jeszcze jakieś wątpliwości, to zamordowanie Calva Sotelo ostatecznie przekonało go, że lewicowa władza nie cofnie się przed niczym.
3. Bezchmurne niebo
17 lipca 1936 roku Radio Ceuta w Maroku nadało komunikat, będący sygnałem do zrywu: „Nad całą Hiszpanią niebo jest bezchmurne.”
Powstanie zapoczątkowało wystąpienie garnizonów w hiszpańskim Maroku. Wkrótce insurgenci wyzwolili posiadłości afrykańskie, Wyspy Kanaryjskie, Baleary, wreszcie północno-zachodnią część metropolii. Jednak na innych obszarach znienawidzona Republika trzymała się krzepko.
W Madrycie i wielu innych miastach lewica okrutnie zdławiła zryw. Tu i ówdzie przez jakiś czas utrzymały się powstańcze wysepki. Ich obrońcy, osaczeni ze wszystkich stron, przez wiele dni walczyli bez nadziei zwycięstwa, jedynie z myślą, by „zginąć jak przystało Hiszpanom”. Niektórzy, jak obrońcy Oviedo i toledańskiego Alkazaru mieli szczęście i po paromiesięcznej walce doczekali odsieczy. Inne bastiony, jak stołeczne koszary La Montaña, koszary w San Sebastian, kompleksy koszarowe Simancas i Zapadores w asturyjskim Gijón, wreszcie Sanktuarium Virgen de la Cabeza w prowincji Jaén (sławne z objawienia Matki Bożej w 1227 roku) uległy po heroicznej obronie, a ich obrońców zmasakrowano.
Marsz wojsk powstańczych po zwycięstwo miał potrwać blisko trzy lata.
4. Zniszczyć Kościół
Lewica zareagowała na wybuch powstania rozpętaniem straszliwego terroru.
Republikańska prasa pisała o „stu tysiącach faszystów”, jacy rzekomo ukrywają się na tyłach, których należy rozstrzelać. Istotnie, rządowi siepacze byli bliscy osiągnięcia tego wyniku.
Rozpoczęła się prawdziwa rzeź duchowieństwa. Równie bezlitośnie eksterminowano katolików świeckich – za pokrewieństwo z osobą duchowną, za podtrzymywanie z nią znajomości, za przynależność do organizacji kościelnych (również charytatywnych), za „zbyt częste” uczęszczanie do kościoła, za posiadanie różańca, za krzyżyk na szyi, za medalik… Wedle najnowszych danych rewolucyjny terror podczas wojny domowej kosztował życie 6788 księży, zakonników, zakonnic i seminarzystów. W samym Madrycie zgładzono 30 proc. duchownych, w Barbastro – aż 88 proc.!
Zburzono 22.000 spośród 42.000 kościołów i kaplic. Po 25 lipca 1936 r. aż do końca wojny na terenach republikańskich (poza prowincjami baskijskimi) nie odprawiono legalnie ani jednej Mszy.
5. Barbarzyńcy
Proboszczowi z Navalmoral urządzono prawdziwą drogę krzyżową. Obdarto go z szat i biczowano, jego głowę wciśnięto w koronę z cierni.
Skazańcowi przytroczono do pleców drewnianą belkę, którą kazano dźwigać na symboliczną Golgotę. Część bojówkarzy chciała zakończyć kaźń ukrzyżowaniem ofiary, choć ostatecznie kapłana rozstrzelano. Do ostatniej chwili miał szansę ocalenia życia – w zamian za bluźnierstwo. Zamiast tego wolał oddać życie, błogosławiąc swych oprawców.
Cierniową koroną obleczono też głowę proboszcza z Torrijos, którego następnie zmuszono do wypicia octu, a potem zastrzelono. W El Saucejo ksiądz został ukrzyżowany na drzwiach swego kościoła, głową w dół. Matkę dwóch jezuitów zabito wciskając jej do gardła krucyfiks.
Przez tydzień torturowany był diakon parafii Alara w diecezji Halaga. Męczono go elektrowstrząsami, wykastrowano, wreszcie oblano benzyną i spalono.
W Riudarenos skazano na śmierć zakonnicę oraz jej rodzeństwo – brata i siostrę. Brat poprosił, aby zgładzono go pierwszego, bo nie chce oglądać kaźni sióstr. Rewolucjoniści wyłupili mu oczy, szydząc, że teraz nie ujrzy już nic.
Nie darowano także zmarłym. Profanowano grobowce duchownych, wyrzucając z nich szczątki, albo układając zwłoki w obscenicznych pozach. W Madrycie w kościele pod wezwaniem św. Antoniego rozegrano mecz futbolowy, zamiast piłki kopiąc wydobytą z krypty ludzką czaszkę.
Takich i podobnych zdarzeń było setki. Nie przeszkodziło to interesownym intelektualistom i artystom z całego świata opiewać „oświeconą” Republikę.
6. Rekonkwista
Było to starcie „dwóch Hiszpanii”, dwóch światopoglądów, dwóch cywilizacji.
Poeta José Maria Pemán nazwał powstanie Franco „nową rekonkwistą”. Wołał: – Dwadzieścia wieków cywilizacji chrześcijańskiej jest za nami!
Walcząca w szeregach powstańców milicja karlistów (requetes) szła do boju pod sztandarem Najświętszego Serca Jezusowego, z pieśnią: Za Boga, Ojczyznę i Króla. Sam generał Franco codziennie uczestniczył we Mszy, niemal każdego dnia odmawiał różaniec.
1 lipca 1937 r. biskupi Hiszpanii w swym Liście zbiorowym udzielili pełnego poparcia powstańcom. Wcześniej uczyniło to indywidualnie kilku biskupów, nazywając zryw „krucjatą w obronie cywilizacji chrześcijańskiej”. Wypada jednak podkreślić, że zanim jakikolwiek hierarcha zabrał głos w sprawie wystąpienia frankistów, hiszpański Kościół był prześladowany od szeregu lat, zarówno przez czynniki państwowe, jak i lewicowych bojówkarzy.
7. Interwenci
Z odsieczą „czerwonym” republikanom przybyło ponad 2000 sowieckich specjalistów wojskowych, jak również 35.000 ochotników z całego świata – komunistów, trockistów, anarchistów, socjalistów.
Z kolei powstańców wsparły Włochy, przysyłając 75.000 żołnierzy, jak też Niemcy (16.000). Czy oznacza to, że powstańcy byli „faszystami”?
Mocarstwa dokonujące interwencji kierowały się swymi doraźnymi interesami. W Hiszpanii wojskowi sowieccy i niemieccy walczyli po przeciwnych stronach, by niespełna pół roku po zakończeniu tej wojny wspólnie napaść na Polskę.
Do wojsk powstańczych wstąpiły również tysiące wolontarzy z krajów katolickich, poczuwając się do solidarności z prześladowanymi braćmi w wierze. Byli wśród nich m.in. Portugalczycy, Irlandczycy, Francuzi, Argentyńczycy, Kubańczycy, Belgowie, także kilkudziesięciu Polaków. Przybyli też emigranci rosyjscy, którzy wcześniej na własnej skórze poznali „dobrodziejstwa” komunizmu i chcieli ocalić Hiszpanię przed podobnym losem.
Największą grupę cudzoziemców (78.000 osób) tworzyli ochotnicy muzułmańscy z Maroka, podówczas hiszpańskiego protektoratu. Udzielili oni wsparcia katolickiej krucjacie, gdy wielki wezyr Tetuanu, Sidi Ahmed El Ganmia wezwał do świętej wojny przeciw laickiej Republice.
8. Baskowie
Jeden z najpopularniejszych mitów wojny domowej głosi, że cała społeczność Kraju Basków opowiedziała się po stronie władz republikańskich przeciw frankistom.
W rzeczywistości i tam doszło do dramatycznych podziałów. Prowincje Nawarra i Alava, zdominowane przez karlistów (narodowych monarchistów), wsparły powstańców. Z kolei po stronie Republiki wystąpiły prowincje Viscaya i Guipuzcoa, gdzie silne były Nacjonalistyczna Partia Basków (PNV) oraz socjaliści.
Rząd republikański w Madrycie kusił Basków obietnicą autonomii w zamian za bezwarunkową lojalność, a kierownictwo PNV poszło na lep tej propozycji. Postawiło to w dwuznacznej sytuacji katolików związanych z autonomistami, jako że od tej pory legitymizowali oni krwawą antykatolicką satrapię. Wprawdzie w prowincjach rządzonych przez PNV Kościół mógł działać w miarę swobodnie (na tle reszty kraju), a rewolucyjny terror przybrał znacznie mniejsze rozmiary. Tym niemniej zdarzały się krwawe masakry (jak np. w więzieniu w Bilbao, gdzie w październiku 1936 r. rozstrzelano 50 więźniów, w tym 15 duchownych, zaś trzy miesiące później zamordowano kolejnych 224 „wrogów ludu”).
Podczas działań wojennych w Kraju Basków miał miejsce osławiony incydent w miasteczku Guernica. Samoloty niemieckie z Legionu Condor przeprowadziły nalot z zamiarem zaatakowania strategicznie ważnego mostu i przemieszczających się oddziałów republikańskich. Jednakże Niemcy spartaczyli akcję. Ich bomby chybiły celu, uderzając w dzielnice mieszkalne i zabijając 120 osób (spośród 5000 mieszkańców). Była to niezamierzona tragedia, niestety nader częsta na współczesnym polu walki. Propaganda lewicowa rozpętała wokół Guerniki ogromną wrzawę, oskarżając powstańców o celowe zbombardowanie cywilów, a liczbę zabitych windując do niebotycznych rozmiarów (od 1600 do 3000 ofiar, bądź wręcz „całe miasto”). Do dziś w świadomości wielu symbolem okrucieństwa hiszpańskiej wojny domowej pozostaje nalot na Guernicę, a nie znacznie krwawsze i dokonane z premedytacją mordy, jak choćby w Bilbao.
9. Głębokie rany
W walkach i w wyniku obustronnych represji poniosło śmierć blisko 400.000 Hiszpanów.
Powstańcy wyzwalając kolejne obszary kraju znajdowali masowe groby ofiar czerwonego terroru, sprofanowane obiekty kultu, zdewastowany i ograbiony kraj. Choć generał Franco postulował indywidualną odpowiedzialność za popełnione zbrodnie, wielu powstańców nie potrafiło zapanować nad żądzą zemsty i wybijało bez litości wszystkich rozpoznanych zwolenników lewicy.
Historyk Ramón Salas Larrazábal po żmudnych badaniach oszacował rozmiary przemocy poza strefą walk. Jego zdaniem w egzekucjach i pogromach dokonanych przez republikanów zginęło 72.344, a z rąk powstańców 35.021 ludzi. Po zakończeniu wojny, w latach 1939-1950 zwycięscy frankiści stracili jeszcze 22.641 osób, w tym wielu winnych zbrodni wojennych. Nigdy nie dowiemy się, ilu ludzi poniosłoby śmierć w wypadku zwycięstwa lewicy, ale znając dokonania sług Stalina w innych krajach, możemy śmiało założyć, że Hiszpanię zalałyby zapowiadane wcześniej „fale krwi”.
10. Ucieczka od wdzięczności
Wojna zakończyła się całkowitym zwycięstwem powstańców, choć życie dopisało tu smutną puentę.
Dziś w Hiszpanii toczy się walka o pamięć, a wielu przedstawicieli Kościoła nie ma odwagi bronić ludzi, którzy niegdyś ocalili duchowieństwo i wspólnotę wiernych przed eksterminacją. Wyjątkowo obrzydliwą rolę odgrywa tu tzw. „postępowy kler”, opluwający nie tylko bohaterów narodowych, ale i bohaterów Kościoła.
W roku 2007 wątpliwy rozgłos zyskało wystąpienie katalońskiego duchownego, ks. Hilariego Raguera, który potępił beatyfikację 498 męczenników hiszpańskich z lat 1934-1939 dokonaną przez papieża Benedykta XVI. Ks. Raguer zażądał, by episkopat Hiszpanii jął błagać o wybaczenie za swe poparcie udzielone niegdyś powstańcom; twierdził, że biskupi „opowiedzieli się po stronie wojny” zamiast wybrać pokój i pojednanie (!).
Wydawać by się mogło, że takie poglądy mogła głosić jedynie osoba całkowicie niezorientowana w realiach Hiszpanii lat 30. Tymczasem o stanie umysłu tego osobliwego kapłana najwięcej mówi jego szczere wyznanie, iż podczas wojny domowej sam zmuszony był przebywać w ukryciu, z utęsknieniem wyczekując na powstańców generała Franco, niosących mu ocalenie…
Andrzej Solak