Na terenie greckiej Tracji przy granicy z Turcją stanął ogromny krzyż. Tureckie władze, a przede wszystkim prezydent Recep Tayyip Erdogan, ostro protestują uznając decyzję o postawieniu krzyża w tym miejscu za „kolejną grecką prowokacją”.
Potężny, żelazny i świecący nocą krzyż widoczny jest z przygranicznej tureckiej wioski, a nawet z miasta Edirne. Ustawiony został – zdaniem Turków złośliwie – na niewielkim wzgórzu nad klasztorem. Przy dolnej części konstrukcji, którą wieńczy krzyż, powiewają greckie flagi państwowe oraz żółto-czarne flagi bizantyjskie.
Wesprzyj nas już teraz!
15-metrowy krzyż postawiono w pewnej odległości od prawosławnego klasztoru Agia Skep w Nea Vyssai. Dobę po jego postawieniu miała miejsce uroczysta konsekracja całej konstrukcji z krzyżem z udziałem metropolity Didymoteicho, który po specjalnie ustawionym na schodach czerwonym dywanie wszedł na wzgórze. W konsekracji wzięli też udział przedstawiciele greckiej armii, co dodatkowo rozwścieczyło Turków.
Turecka konserwatywna gazeta „Yeni Akit” doniosła kilka dni temu, że greccy duchowni mieli powiedzieć, iż „za każdym razem, kiedy zobaczą żelazny krzyż, przypomną sobie o nas”.
Prezydent Erdoğan oświadczył natomiast, że na decyzję Greków o postawieniu granicznego krzyża… poskarży się Angeli Merkel. Na jakie wsparcie liczy turecki prezydent? Dlaczego akurat ze strony Berlina? Trudno o racjonalną odpowiedź.
Źródło: „Greek City Times”
ChS