17 lutego 2021

„Wielki Reset”. Bezbożna rewolucja? [ANALIZA]

(Fotograf: Maciej Figurski, Archiwum: Forum)

„Wielki Reset” – plan naprawy świata autorstwa Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) nie tylko kompletnie pomija duchowy aspekt ludzkiej rzeczywistości, ale w wielu punktach całkowicie mija się z chrześcijaństwem. Nic dziwnego, że wątpliwości wobec pomysłów „wizjonerów” z Davos wyraża coraz więcej hierarchów Kościoła. Choć na WEF są obecni przedstawiciele Stolicy Apostolskiej to są oni traktowani w tym towarzystwie jak piąte koło u wozu.

 

Restart wszystkiego

Wesprzyj nas już teraz!

A co ma w ogóle wspólnego ekonomia z religią? – ktoś zapyta. Skąd to święte oburzenie, że Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) w swoich planach restartu gospodarki po koronawirusie śmie pomijać aspekt duchowy? Czy komuś nie pomyliła się giełda z kościołem? – możemy przeczytać wypowiedzi komentatorów, zwracających uwagę głównie na zagrożenia jakie „Wielki Reset” niesie w sferze gospodarczej.

 

Problem w tym, że uczestnicy i moderatorzy corocznych zjazdów w Davos, swoimi pomysłami od wielu lat wybiegają dużo dalej niż jedynie bieżące problemy współczesnej ekonomii. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego dzieła przewodniczącego WEF, Klausa Schwaba i ekonomisty Thierry’ego Mallereta; „COVID-19: The Great Reset”.

 

Obaj autorzy nie pozostają ślepi na problemy środowiskowe; sen z powiek spędzają im zagrożone gatunki, odzwierzęce patogeny, zatrucie powietrza czy poziom emisji gazów cieplarnianych. Nie stronią od analiz geopolitycznych czy diagnozy kondycji zdrowotnej społeczeństwa, zarówno fizycznej jak i psychicznej. Zwracają uwagę na dramaty moralne i etyczne, a nawet próbują zaradzić kryzysowi egzystencjalnemu trapiącego społeczeństwa Zachodu. Eksperci od ekonomii dzielą się nawet para-filozoficzną refleksją na temat ludzkiej natury. Jeden z rozdziałów wprost nosi tytuł „Przedefiniowanie naszego człowieczeństwa…”.

 

W skrócie: towarzystwo z Davos próbuje zresetować znany nam świat nie tylko od strony gospodarczej. Zresztą, dlaczego ma być inaczej, skoro termin „współzależność’ (interdependence) stanowi, wraz z „prędkością” (velocity) oraz „złożonością” (complexity) trzy filary, na podstawie których Schwab z Mallaretem definiują główne cechy współczesnych społeczeństw. Ogólnoświatowy reset, w zglobalizowanym i połączonym cyfrowo świecie musi mieć charakter totalny.

 

„Imagine there’s no heaven… and no religion too”

Czysto materialistyczna wizja „Wielkiego Resetu”, stara się zapełnić swoją duchową miałkość pseudo-filozoficzną papką. Wśród bazujących na marksizmie rozważań o wyższości Big government nad rządami narodowymi, konieczności globalnych przekształceń własnościowych czy sposobach zastosowania wynalazków czwartej rewolucji przemysłowej, znajdziemy całe rozdziały poświęcone moralności, etyce, rodzinie, a nawet istocie człowieka. Próżno jednak w ocenach ekspertów szukać takich danych jak chociażby wskaźniki praktyk religijnych; architekci nowej rzeczywistości piszą tak, jakby wiara na dobre odeszła na śmietnik historii.

 

W rozdziale poświęconym wyborom moralnym w czasie pandemii, nie pada ani jedno nazwisko jakiegokolwiek przywódcy religijnego. Zamiast tego bezrefleksyjnie przytacza się pro-eutanazyjne wynurzenia Petera Singera, jednego z współtwórców filozofii utylitarnej, który w swoich pracach przekonuje „dlaczego Bóg nie istnieje”, odbiera człowiekowi przyrodzoną godność, a rodzicom nadaje prawo do dokonania „selekcji gatunkowej” (aborcji) swojego dziecka do miesiąca po urodzeniu.

 

Podobnie w kwestii wysokich technologii i ewentualnego zagrożenia technokratyczną dystopią, głos oddano Yuvalowi Noahowi Harrari’emu, kuglarzowi przekonującemu o rychłym połączeniu maszyny z człowiekiem, umożliwiającym wstąpienie ludzkości na wyższy poziom ewolucji. Jedna z jego najpopularniejszych książek nosi tytuł „Homo Deus”  – czyli w wolnym tłumaczeniu – „Człowiek- Boski”.

 

Jednak jak można snuć wizje konieczności przebudowania nie tylko systemów ekonomicznych i politycznych, ale i samej istoty człowieczeństwa, odrzucając jego duchowy charakter?

 

„Wielki Reset” a chrześcijaństwo

Dokładnie na takie rozbieżności wskazuje prof. Renato Cristin, profesor hermeneutyki filozoficznej na Uniwersytecie w Trieście we Włoszech. Jak zauważył, książka Schwaba nie zawiera „refleksji sumienia”, a „odejmując elementy kapitalizmu” wprowadza „zasady innego rodzaju: socjalizm i etatyzm ponad wszystko”.

 

W tej wizji brakuje „pewników i jasnych pomysłów”, na których można by budować przyszłość. Jest to symptom tego, co nazywa „dezorientacją” i „znakiem chaosu”, dotykającym dzisiejszy świat zachodni. Stwarza to okazję do tryumfu – jak sam określa – „nihilistycznego sekularyzmu” i „toruje drogę dla zdechrystianizowanego społeczeństwa”. Podobnie o pomysłach ekonomistów z Davos mówi prof. Grzegorz Kucharczyk. Jego zdaniem globaliści wykorzystują pandemię koronawirusa do unieważnienia osiągnięć cywilizacji chrześcijańskiej. „Chodzi o to, by pokazywać: „Mamy gotowe antidotum – nie tylko szczepionki, ale też całą receptę na stworzenie nowego, lepszego świata” – przekonuje.

 

Jeszcze dalej w krytyce „Wielkiego Resetu” idzie były prefekt Kongregacji Nauki i Wiary, kard. Gerhard Müller. Największe niebezpieczeństwo wynika w ocenie hierarchy z jego utopijno-ateistycznego charakteru. „Zawsze kiedy człowiek chciał odtworzyć i odkupić sam siebie, zamiast tego tworzył potwora” – podkreślał. „To powinno nas przekonać, że utopia raju na ziemi w jakiejkolwiek formie skutkuje największymi zbrodniami przeciwko ludzkości (…) Natura człowieka, zraniona grzechem, potrzebuje boskiego przebaczenia. Tylko łaska Boża może nas odkupić i dać nam wolność i chwałę dzieci Bożych” – przypomniał podstawowe prawdy.

 

Swoje wątpliwości wyrażają nawet hierarchowie na ogół przychylni globalistycznym inicjatywom. Kard. Peter Turkson, prefekt Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka wskazuje, że „kiedy przyszłość jest całkowicie zakorzeniona w człowieku, który z natury jest skończony, nie może on zapewnić przyszłości, która jest nieskończona, więc tam zaczyna się konflikt”.

 

Choć do „resetu” dzisiaj wzywa nawet sam papież, to – jak przekonuje kard. Turkson – jego wizja diametralnie różni się od pomysłów ekonomicznych „wizjonerów”. „Franciszek mówi o przywróceniu przyszłości zakorzenionej w Piśmie Świętym, zakorzenionej w łasce Bożej, zakorzenionej w Chrystusie” – wyjaśnił. Natomiast „Davos mówi o zresetowaniu przyszłości, ale bez papieża Franciszka i bez jego religii”. Schwab w pomysłach Watykanu przebiera jak w sklepie, wyciągając jedynie to, co mu pasuje; docenia np. krytykę współczesnego neoliberalizmu zamieszczoną w encyklice Fratelli Tutti, jednocześnie odrzucając cały bagaż katolickiej nauki społecznej.

 

Nic dziwnego, że watykańskiej delegacji nie bardzo ma kto w Davos słuchać. Na mszę inauguracyjną WEF w zeszłym roku przybyło… 35 osób. Jak wskazywał kard. Turkson w wywiadzie z Edwardem Pentinem, Stolica Apostolska ogranicza nie tylko liczbę uczestników, ale i miejsca, do których wysyła swoich ludzi.

 

Materialistyczna…ale czy na pewno ateistyczna wizja?

Mimo jawnej niechęci autorów „COVID-19: The Great Reset” do wszystkiego co metafizyczne, wizja „Wielkiego Resetu” nie jest całkowicie ateistyczna. To, co przewija się w lekturze najnowszego podręcznika do „powszechnej szczęśliwości” to bezsprzeczna wiara w rozum; naukowizm posunięty do granic możliwości.

 

W każdym rozdziale zostajemy zasypani ogromną ilością danych, statystyk, wykresów, wnioskami z badań i cytatami prominentnych postaci świata nauki. Autorzy czują się w zbiorach liczbowych jak ryba w wodzie, przedstawiając wyliczenia i konsensusy naukowe jak prawdy objawione, posuwając się nawet do ostracyzmu i wykluczenia środowisk kontestujących najnowsze osiągnięcia nie tylko nauk przyrodniczych, ale i społecznych (włączając gender studies). Kto nie zgadza się z prezentowaną wizją, zostaje uznany za wsteczniaka pragnącego doprowadzić ludzkość do kolejnych „ciemnych wieków” historii.

 

Eksperci WEF na podstawie pandemicznego eksperymentu doszli do wniosku, że albo kolektywnie, ramię w ramię podążymy „ku słońcu świata nowego” lub pogrążymy się w chaosie i beznadziei. Ta sytuacja wymaga obudzenia drzemiących w nas „aniołów”; czyli zestawu cech i postaw, sprzyjających powstaniu solidarnego społeczeństwa. Nowy, zdefiniowany przez globalistów człowiek ma wykazywać się wzmożoną empatią, angażować się w kwestie społeczne i ekonomiczne (klimat, LGBT, BLM, imigranci), zrezygnować z siebie i swoich potrzeb, mając na uwadze potrzebę budowy nowego, lepszego świata. Oto „święci” na nowe czasy, którzy „czczą” refleksję nad sensem swojego życia zastąpią ślepym aktywizmem. Z resztą, to właśnie wychowana w epoce „total-techu” młodzież, stanowi w planach globalistów katalizator i główną siłę napędową zmian.  

 

Ta nowa religia, przyjmowana nie sercem i wolną wolą, ale wynikającym z wieszczonej katastrofy strachem, ma zastąpić dotychczasowe systemy. Bo totaliści nienawidzą wszystkiego, nad czym nie mogą zapanować – w tym nad niemierzalnym, niepoliczalnym i wymykającym się zmysłom duchowym doświadczeniom. Przerażeni istnieniem takiej sfery w każdym człowieku, wolą udawać, że jej niema; słowo religia pada w 110-stronicowym dziele tylko raz (sic!). Natomiast nie są ba tyle głupi, by nie dostrzegać jej istnienia.

 

Bo jest jedna, ponadnaturalna siła, do której wprost odnosi się Schwab z Malleretem i wymienia ją z nazwy. „Jesteśmy na rozdrożu. Jedna droga prowadzi nas do lepszego świata: bardziej inkluzywnego, sprawiedliwszego i szanującego Matkę Naturę. Drugi zabierze nas do świata, który przypomina ten, który właśnie zostawiliśmy – ale jeszcze gorszy i nieustannie nękany nieprzyjemnymi niespodziankami”.

 

Mamy uwierzyć, że pisany wielkimi literami zwrot „Matka Natura”, to w najważniejszym miejscu książki (na samym końcu) jedynie popularny wybieg literacki?

 

Piotr Relich

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij