Pandemia stanowi okazję do radykalnych zmian ekonomicznych i społecznych. Światowe Forum Ekonomiczne, organizujące słynne szczyty dla elit w Davos, określa je mianem Wielkiego Resetu. Wiele wskazuje na to, że pod szczytnymi hasłami doprowadzi on do zniewolenia społeczeństw.
Wesprzyj nas już teraz!
Peter Turchin w artykule zatytułowanym Political instability may be a contributor in the coming decade, opublikowanym na łamach „Nature”, zwrócił uwagę, że kulminacyjny punkt cykli gospodarczych Kondratiewa, jak i nawracającej co 50 lat niestabilności politycznej w USA, przypadnie na rok, który właśnie pożegnaliśmy. A pisał tak równo dekadę temu, przewidując, że 2020 będzie czasem kryzysu i radykalnych zmian. Nie pomylił się. Trudno sobie wyobrazić lepszy moment na przeprowadzenie radykalnej transformacji społeczno-gospodarczej niż czas pandemii.
Jak czytamy na stronie World Economic Forum, „kryzys COVID-19, wraz ze spowodowanymi przezeń politycznymi, ekonomicznymi i społecznymi zakłóceniami, fundamentalnie zmienił tradycyjny kontekst podejmowania decyzji”. WEF zauważa również „niespójności i sprzeczności w systemach edukacji, ochrony zdrowia i energetycznych”. Inicjatywa Wielkiego Resetu posłużyć ma zatem jako intelektualne wsparcie przeobrażenia modeli biznesowych, gospodarek, a nawet metod zarządzania całymi globalnymi wspólnotami.
Klaus Schwab, prezes Światowego Forum Ekonomicznego w swym artykule pt. Now is the time for a „great reset”, pisze o konieczności „[…] reorganizacji wszystkich aspektów naszych społeczeństw i gospodarek, od edukacji po umowy społeczne i warunki pracy. Uczestniczyć (w tym procesie – przyp. MJ) musi każdy kraj, od Stanów Zjednoczonych po Chiny. Przekształcona musi zostać każda branża, od (wydobycia i przetwórstwa – MJ) ropy i gazu po przemysł technologiczny. Krótko mówiąc, potrzebny jest nam wielki reset kapitalizmu”.
Pierwszy oficjalny cel Wielkiego Resetu: większa równość
Klaus Schwab twierdzi następnie, że agenda Wielkiego Resetu złożona będzie z 3 elementów, trzech celów. Pierwszy z nich to zwiększenie sprawiedliwości rezultatów działań rynkowych. Mowa tu o poprawieniu koordynacji między rządami oraz stworzeniu „ekonomii interesariuszy”. Inne pomysły na stworzenie bardziej zrównoważonych rezultatów to zmiany (zapewne podniesienie – przyp. MJ) podatków od bogactwa, wycofanie subsydiów paliwowych, jak również wdrożenie nowych zasad w zakresie własności intelektualnej, handlu i konkurencji.
Widzimy tu zatem znaczący nacisk na walkę z nierównościami. Otóż ich wzrost stanowi poważny problem, który pogłębił się podczas pandemii. Jak bowiem podaje Global wealth report 2020 autorstwa Credit Suisse, najzamożniejsze 1 procent społeczeństwa danego kraju posiada zazwyczaj 25-40 procent zasobów; a najbogatsze 10 procent społeczeństwa – od 55 do 75 proc. całości. Pod koniec 2019 roku milionerzy z całego świata (1 procent najbogatszych) posiadali 43,4 procent całkowitego majątku świata netto. Z kolei 54 procent dorosłych na świecie posiada mniej niż posiadających 10 tysięcy dolarów – a więc niespełna 2 procent globalnego bogactwa. Jaki wpływ na zmianę tego stanu rzeczy wywarła pandemia? Nie wszystko w tej kwestii wiadomo. Jednak Credit Suisse przewiduje wzrost nierówności dochodowych – to skutek wzrostu bezrobocia, a także związanych z koronawirusem poważnych trudności w krajach ubogich. Z drugiej strony w okresie od 18 marca do 30 czerwca, a więc na początku pandemii, majątek 1 000 miliarderów z całego świata (analizowany przez Forbesa) wzrósł – podaje Credit Swiss. W tym samym okresie najbardziej znani z nich (szefowie: Amazona – Jeff Bezos i Facebooka – Mark Zuckerberg) zyskali o około 50 procent. To skutek przyspieszonej digitalizacji i popytu na e-handel, które przełożyły się na gwałtowne wzrosty cen akcji obydwu wspomnianych gigantów.
W świetle przyspieszonego przez pandemię wzrostu nierówności pewne ich korekty wydają się potrzebne. Być może zatem egalitarne cele WEF są czymś pożądanym? Sęk w tym, że zdaniem krytyków – także takich, jak inwestor Cezary Głuch (autor nagrodzonego przemówienia „Wielki Reset” na XTB Masterclass 2020, znany jako Trader 21) – Wielki Reset to wbrew pozorom kontynuacja zysków dla najbogatszych i strat dla klasy średniej. Pandemia przyczyniła się choćby do spadku stóp procentowych – obecnie niemal połowa z czołowych banków centralnych świata ma ujemne stopy procentowe. Kredytobiorca oddaje mniej niż pożyczył, zaś posiadacz depozytu dopłaca za możliwość przechowywania swych funduszy w banku. Banki centralne wprowadzają takie rozwiązania, by zniechęcić banki prywatne do przechowywania funduszy i zachęcić do hojnego udzielania kredytów. Celem jest pobudzenie pogrążonej w kryzysie gospodarki. Jednak jednym z istotnych skutków ubocznych jest jednak dalsze bogacenie się elit (posiadających liczne papiery wartościowe, których cena rośnie) oraz kurczenie się oszczędności klasy średniej (przyzwyczajonej do ciułania w obniżających oprocentowanie lokat bankach). Kryzys koronawirusowy posłużył do uzasadnienia dalszego luzowania polityki monetarnej.
Jednak kwestia ujemnych stóp procentowych nie jest poruszana w artykule Schwaba. Może więc lepiej zająć się deklaracjami dotyczącymi podatków. Czy ich spodziewany wzrost obejmie wyłącznie garstkę miliarderów? Niekoniecznie. Wszak dysponują oni licznymi sposobami na uniknięcie podatków – najwięcej zatem ucierpią właśnie niezależni przedsiębiorcy czy specjaliści. Efektem Wielkiego Resetu może stać się podatkowy ucisk mniejszych i średnich przedsiębiorców, a w efekcie na placu boju pozostaną głównie wielkie korporacje. No i rządy. Co ciekawe, o konieczności ograniczeń dla mniejszych firm otwarcie mówią już, zdaniem Głucha, politycy w Nowej Zelandii.
Kontrowersje budzi także wspomniane przez Schwaba pojęcie „ekonomii interesariuszy”. Chodzi tu o odejście od wyznawanej przez Miltona Friedmana teorii jakoby zarząd firmy ponosił odpowiedzialność wyłącznie przed udziałowcami. Zdaniem zwolenników teorii interesariuszy, powinien on brać pod uwagę dobro wszystkich zainteresowanych – a więc nie tylko posiadaczy akcji, lecz również pracowników, klientów czy… środowisko naturalne. Jak jednak zauważa Alberto Mingardi, skoncentrowanie się na zyskach udziałowców zapewnia jasne kryterium oceny skuteczności działania firmy i motywuje do dobrego zarządzania. Efektem ubocznym jest wzrost zatrudnienia i przeznaczenie nadwyżki na rozwój nowych technologii. Tymczasem skupienie się na interesariuszach, których dążenia są często sprzeczne, oznacza przekazanie władzy w ręce menadżerów. Kapitalizm interesariuszy to de facto kapitalizm zarządzany przez menadżerów.
Dodajmy:prędzej podatny na różnego typu polityczne czy ideowe wpływy niż ten ograniczający się do skromniejszego zadania zapewniania zysku.
Oprócz narzędzi fiskalnych istotną rolę może odegrać promocja ekonomii współdzielenia, prowadzącej jednocześnie do rezygnacji z własności prywatnej i promocji ekologii. Chodzi o system ekonomiczny, w którym prawo tymczasowego użytkowania (wynajmu) zastępuje prawo własności. Dziś najbardziej jego znanym przejawem są wspólne rowery czy hulajnogi miejskie. W przyszłości zasada ta może zostać rozciągnięta na wszystko: od domów przez samochody aż po sprzęty codziennego użytku.
Czas pokaże, na ile ekonomia współdzielenia wpisze się w realizację Wielkiego Resetu. W każdym razie, na łamach strony World Economic Forum już znaleźliśmy promocję ekonomii współdzielenia. Duńska parlamentarzystka Ida Auken na tych właśnie łamach przed kilkoma laty przedstawiła wizję tego, jak jej zdaniem wyglądać będzie Kopenhaga za 10 lat. „Witamy w roku 2030. Witamy w moim mieście, czy raczej powinnam powiedzieć: naszym mieście. Nie posiadam niczego. Nie mam samochodu. Nie mam domu. Nie mam żadnych urządzeń ani ubrań. (…) Wszystko, co uznawałeś za produkt, stało się usługą. Mamy dostęp do transportu, mieszkania, jedzenia i wszystkich potrzebnych w codziennym życiu rzeczy. Wszystkie po kolei stały się darmowe, więc posiadanie przestało odgrywać istotnej roli” – pisze Auken. „Począwszy od darmowej komunikacji, przez darmowy transport aż po kolejne dobra” – dodaje. W efekcie „w naszym mieście nie płacimy żadnych czynszów, ponieważ ktoś inny używa naszej darmowej przestrzeni kiedykolwiek my jej nie potrzebujemy. Mój salon jest używany na spotkania biznesowe, gdy mnie tam nie ma (…). Odkąd transport stał się darmowy, przestaliśmy gromadzić te wszystkie rzeczy w naszych domach”. Auken zauważa również, gospodarka o obiegu zamkniętym (ang. circular economy) doprowadziła do rozwiązania problemów ekologicznych i zwiększyła trwałość produktów.
Sęk w tym, że odejście od własności prywatnej oznacza odejście od niezależności cechującej właścicieli. Człowiek pozbawiony własności zdany jest na łaskę i niełaskę pracodawców, w tym państwa. Osobom niepokornym (np. głoszącym nieprawomyślne poglądy, a może… niezaszczepionym) można będzie odebrać dostęp do konkretnych dóbr (czy raczej: usług). Takiemu uzależnieniu sprzyjają coraz częściej pojawiające się w debacie publicznej – choć niekoniecznie dotyczącej Wielkiego Resetu – pomysły społeczeństwa bezgotówkowego oraz gwarantowanego dochodu podstawowego. Jedno i drugie prowadzi do uzależnienia jednostek od państwa.
Oficjalny cel 2: wielkie inwestycje publiczne w służbie równości i zrównoważonego rozwoju
Drugi cel agendy Wielkiego Resetu, wyznaczony przez Klausa Schwaba polega na upewnieniu się, że inwestycje wspierają „wspólne cele, takie jak równość i zrównoważony rozwój (ang. sustainability)”.
Podobnie jak cel pierwszy, wiąże się z koniecznością znaczącej ingerencji państwa. Prezes Światowego Forum Ekonomicznego podaje za przykład planowany fundusz antykryzysowy Komisji Europejskiej (750 miliardów euro), jak również podobne programy w innych krajach. Zdaniem Schwaba, te gigantyczne środki powinny posłużyć celom długoterminowym i związanym ze zrównoważonym rozwojem. Przykłady? Zielona infrastruktura miejska. Warto także, by biznes uwzględniał swój wpływ na środowisko, społeczeństwo i tzw. rządność (Governance – dobre zarządzanie). Widać w tym ślady wspomnianej wyżej teorii interesariuszy.
Zakrojone na gigantyczną skalę publiczne programy już przyspieszyły podczas pandemii i możemy spodziewać się kontynuacji tego trendu. Chodzi tu między innymi o skup obligacji korporacyjnych. Już bowiem od czerwca 2016 roku robi to Europejski Bank Centralny, a w marcu 2020 roku, w związku z pandemią poszerzono ten program, ogłaszając, że do końca 2020 roku EBC nabędzie papiery wartościowe za 750 miliardów euro. W 2000 roku bilans czołowych banków centralnych świata, jak Fed, Bank Ludowy Chin, Europejski Bank Centralny, wynosił około 2–2,5 biliona dolarów.
Dziś jest to 6–7 bilionów, a reakcja na pandemię w 2020 roku ogromnie przyspieszyła to tempo. Jak zauważył Cezary Głuch na konferencji XTB Masterclass, obecnie banki centralne kreują tyle pieniędzy w ciągu 7 miesięcy, co wcześniej w ciągu 8 lat. Ponadto niemal połowa największych banków centralnych świata stosuje politykę ujemnych stóp procentowych (szczęśliwie tą drogą nie poszedł NBP). Tego typu programy wiążą się jednak z niebagatelnym przyrostem zadłużenia, obciążającym przyszłe pokolenia. Pandemia koronawirusa doprowadziła do bezprecedensowego wzrostu długu publicznego. Jak czytamy w raporcie Mauldin Economics The Great Reset: The Collapse of the Biggest Bubble in History, oficjalny dług rządowy w Stanach Zjednoczonych wynosi 24,3 biliona dolarów. To więcej niż 120 procent PKB. Nie uwzględnia to jednak zobowiązań systemu emerytalnego i programu medycznego dla emerytów (Medicare). Szacunki mówią, że do 2041 roku wydatki na emerytury, opiekę zdrowotną i spłatę odsetek od długu pochłoną całe wpływy z podatków. W niektórych krajach sytuacja jest jeszcze gorsza niż w USA. Dług przekracza 135 procent PKB.
Z kolei Daniel Lacalle na portalu mises.pl podaje: „według Institute of International Finance dług w ujęciu globalnym ma wzrosnąć do rekordowych 277 bilionów dolarów do końca 2020 roku. Zadłużenie całkowite gospodarek rozwiniętych — rządowe, przedsiębiorstw i gospodarstw domowych — wzrosło do 432 procent PKB w trzecim kwartale. Stosunek dług-do-PKB rynków wschodzących wyniósł niemal 250 procent w trzecim kwartale, przy czym Chiny osiągnęły 335 procent, a stosunek ten w tym roku w skali globalnej ma wynieść około 365 procent”. Co istotne, autor podkreśla, że „większość z ogromnego wzrostu zadłużenia o kwotę 15 bilionów dolarów w ciągu roku to zobowiązania zaciągnięte przez rządy i korporacje w następstwie wybuchu pandemii”, choć zauważa również, że dług stanowił poważny problem już wcześniej.
Poparcie przez zwolenników Wielkiego Resetu dla zakrojonych na szeroką skalę programów państwowych jest więc na dłuższą metę destrukcyjne dla gospodarki. Prowadzi bowiem do zadłużania obecnego i przyszłych pokoleń. Istnieje jednak cudowne panaceum – wyzerowanie zadłużenia. Jednak rozwiązując jeden problem generuje ono inny – ograbienie posiadaczy państwowych obligacji.
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli powiedział w listopadzie, że pożyczki zaciągnięte przez państwa UE powinny pozostać na papierze. O unieważnieniu lub nieustannym przedłużaniu zapadalności obligacji zakupionych podczas pandemii mówił jeden z doradców premiera Włoch Giuseppe Conte. Pokrewne rozwiązania sugerowała w październiku prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde – podał portal Nczas.com. Z resztą także John J.
Hardy, dyrektor ds. strategii rynków walutowych w Saxo Banku, w prognozie na II kwartał 2020 roku pisał o resecie globalnej bańki długu. Jak zauważa Daniel Lacalle „wielu interwencjonistów potraktowało tę propozycję jako okazję do wymazania zobowiązań. Brzmi to nieźle, dopóki nie zrozumiemy, z czym to się wiąże. Istnieje ogromne ryzyko, że rządy będą wykorzystywać tę retorykę, by nie spłacać swoich długów, w ten sposób niszcząc znaczną część naszych oszczędności”.
Jeśli więc Wielki Reset – co byłoby zresztą zgodne z etymologią – zostanie zrozumiany jako redukcja długów, to dojdzie do gigantycznej grabieży prywatnych oszczędności. Państwa odmówią bowiem spłaty swych długów a posiadacze prywatnych obligacji zostaną z niczym.
Cel trzeci: czwarta rewolucja przemysłowa w służbie celów społecznych i zdrowotnych
Trzecim celem jest wykorzystanie innowacji czwartej rewolucji przemysłowej do realizacji celów społecznych i zdrowotnych. Pandemia jawi się jako paliwo przyspieszające realizację celów Światowego Forum Ekonomicznego. Zdaniem Schwaba, reprezentuje ona wyjątkową szansę wyobrażenia świata na nowo i „zresetowania go”. Wszystko w celu stworzenia „zdrowszej, bardziej zrównoważonej i dostatniej przyszłości”. Jak jednak zauważa na YouTube prawicowy polityk Paweł Usiądek, pod płaszczykiem ochrony zdrowia promowane są interesy firm farmaceutycznych, a także kontrola narodzin. Istnieje ryzyko, że tak stanie się również w przypadku Wielkiego Resetu.
Wykorzystanie zdobyczy czwartej rewolucji przemysłowej do celów zdrowotnych jest szczególnie niebezpieczne. Czym jest bowiem ta czwarta rewolucja? Klaus Schwab pisząc o niej twierdzi, że „pierwsza rewolucja przemysłowa używała energii wodnej i parowej, by mechanizować produkcję. Druga używała energii elektrycznej, by stworzyć masową produkcję. Trzecia używa elektroniki i technologii i technologii informacyjnej, aby zautomatyzować produkcję. Obecna czwarta rewolucja przemysłowa buduje na trzeciej, cyfrowej toczącej się od początku ostatniego stulecia.
Charakteryzuje się fuzją technologii zacierających podziały między fizycznymi, cyfrowymi i biologicznymi obszarami”.
Istnieje więc niebezpieczeństwo – przynajmniej potencjalne – że „zdobycze” czwartej rewolucji przemysłowej zostaną wykorzystane do celów związanych z transhumanizmem. Ruch transhumanistyczny od dawna bowiem postuluje syntezy maszyn z ludźmi w celu zdynamizowania ewolucji. Czas pandemii wraz z jego naciskiem na zdrowie i technologię sprzyja przyspieszeniu tego typu tendencji. Wykorzystanie nowych technologii do zwalczania pandemii niesie ze sobą istotne szanse, ale również zagrożenia. Chodzi tu przede wszystkim o inwigilację. Oczywiście wciąż daleko nam do wizji nadczłowieka udoskonalonego dzięki inżynierii genetycznej. Niemniej za pewien czas – kto wie…
Pokaż mi, kim są twoi przyjaciele…
Z pewnością optymizmowi w stosunku do realizacji planów Wielkiego Resetu nie sprzyja identyfikacja środowisk popierających wspomniane plany. Mowa tu choćby o członkini masonerii, Michelle Bachelet, niegdyś dwukrotnej prezydent Chile (w latach 2006–2010 i 2014–2018), obecnie pełniącej funkcję komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka. Wyraziła ona nadzieję, że pandemia okaże się przełomem w rzeczywistości. Podczas telekonferencji na oficjalnym kanale YouTube wielkiej loży Chile (Gran Logia de Chile) powiedziała, że „potrzebujemy nowej umowy społecznej na nową erę, ponieważ umowa społeczna, którą mieliśmy do tej pory, została zerwana lub nie przynosi rezultatów, których wszyscy od niej oczekiwali”. Dodała, że „do tego potrzebujemy i mamy jedną z zasad masońskich: solidarności, braterstwa. (…) Ufam, że możemy się zjednoczyć i działać jako jedna ludzkość, ponieważ tacy właśnie jesteśmy” – dodała. Bachelet stwierdziła także, iż nie powinniśmy wracać do „złej normalności”, „[…] która pozwoliła na świat niebywałych nierówności”. Cytowana przez Grzegorza Górnego [wpolityce.pl] socjalistka i wolnomularka dodała również, że „kiedy zaczął się COVID-19, powiedziałam: Mam nadzieję, że ta pandemia będzie miała taki sam skutek jak II wojna światowa”.
Wielki Reset, podobnie jak pokrewna mu pod wieloma względami Agenda 2030, nie są teoriami spiskowymi, lecz rzeczywistością dziejącą się na naszych oczach. Stanowią próbę wprzęgnięcia zakrojonych na szeroką skalę narzędzi państwowych i nowych technologii w służbę równości, zrównoważonego rozwoju i realizacji różnych celów społecznych i zdrowotnych. Czas pokaże, co to dokładnie oznacza, choć tendencje w tym kierunku już obserwujemy. Prawdopodobne rezultaty Wielkiego Resetu to osłabienie klasy średniej, ograniczenia własności prywatnej wraz z niezależnością oraz uzależnienie gospodarki od programów państwowych, a także technicyzacja życia posunięta aż do promowania elementów transhumanizmu. Krótko mówiąc, zastąpienie względnie wolnego rynku państwowo-korporacyjnym oligopolem a demokracji – technokracją przypominającą dzisiejsze Chiny.
Marcin Jendrzejczak