W Zagłębiu Ruhry na zachodzie Niemiec trwa brutalna walka o władzę między klanami syryjskimi i libańskimi. Wedle deklaracji zwaśnionych stron przemoc może eskalować, prowadząc do jeszcze agresywniejszych starć na ulicach zachodnio europejskich miast, które płacą cenę otwartości na masową migrację.
Dziennik „Bild” pisze we wtorek o scenie nagranej w Essen: „zamaskowany mężczyzna z pałką w ręku przechadza się w pobliżu ratusza, najwyraźniej wzywając syryjskich rodaków do atakowania Libańczyków. Zemścimy się. Jeśli nie skończymy tego jutro, przyjdziemy jeszcze raz” – mówi.
To ilustracja trwającego od dawna konfliktu, znajdującego ujście w brutalnych ulicznych potyczkach. Wielu Syryjczyków zaangażowanych w starcia jest uważanych za niebezpiecznych. –Wiedzą, jak obchodzić się z bronią, dorastali z nią – mówi znany uczony i ekspert ds. klanów Ralph Ghadban, cytowany przez „Bilda”. Syryjczycy przybyli do Niemiec w fali uchodźców w 2015 r.
Wesprzyj nas już teraz!
W centrum Essen w Nadrenii Północnej-Westfalii doszło w ubiegły piątek wieczorem do bijatyk z udziałem kilkuset osób. Tłem starć mogła być masowa bójka w Castrop-Rauxel, do której doszło w zeszły czwartek. Członkowie dwóch rodzin atakowali się tam kijami baseballowymi, nożami i pałkami.
Według prokuratury w Dortmundzie po zamieszkach w Castrop-Rauxel prowadzone są dochodzenia przeciwko 52 podejrzanym – między innymi o usiłowanie zabójstwa i niebezpieczne uszkodzenie ciała. – Dochodzenia są wciąż w fazie początkowej. Tylko kilka osób chce zeznawać i udzielać informacji – powiedział prokurator Carsten Dombert.
(PAP)/oprac. FA
Rada Europejska za przywilejami dla środowisk LGBT. Jest weto polskiego ministerstwa sprawiedliwości